Hipochondria a badania. Co polecacie, jak wy sobie radzicie?
: 9 lutego 2020, o 17:38
Witajcie. Ostatnimi czasy rzadko tutaj zaglądam, bo zająłem się bardziej układaniem życia i chciałem się trochę odizolować od tematów nerwicy. Po przepracowaniu dziesiątek natrętów myślowych, zostałem hipochondrykiem filozofem. Bo tu nawet nie chodzi o to, że ja myślę, że jestem chory, tylko po prostu sam fakt istnienia chorób oraz tego, że jutro jest niepewne, zaczął być u mnie tematem numer 1. Z nerwicą zmagam się już 5 lat i nigdy nie miałem hipochondrii, ponieważ była ona stłumiona innymi obawami. Bywały epizody hipochondryczne, jednak nie było to moim numerem 1, a teraz jest, ponieważ mój umysł chyba nie miałby już żadnych innych tematów, którymi mógłby mnie na chwilę obecną postraszyć.
Główne przyczyny to jakiś nieprzyjemny okres wśród znajomych i dalszych znajomych (raki, tętniaki i inne cuda), a punktem kulminacyjnym były moje własne problemy z jelitami, które zmęczyły mnie i pochłonęły na kilka miesięcy. Niemniej jednak przejdę do rzeczy - jakie badania mógłbym sobie zrobić, aby wiedzieć, że nic mi nie jest. Rozumiem, że 100% pewności mieć nigdy nie będę, jednak mam taki plan, aby pójść raz porządnie przebadać co trzeba, a następnie, jeżeli wszystko bęzie w porządku, kompletnie ignorować objawy somatyczne wychodzące z mojego ciała. Chciałbym także postawić na logikę i robić badania regularnie, ale w rozsądnych odstępach czasowych. Męczy mnie świadomość, że ludzie żyją, a nagle dowiadują się o raku i muszą się powoli zbierać. Wiem także, że gdyby ludzie robili odpowiednie badania w odpowiednich odstępach czasowych, to przeróżne choroby byłyby wykrywane w bardzo wczesnym stadium i byłyby jak najbardziej możliwe do uleczenia. Na chwilę obecną, w poprzednim roku, zrobiłem markery nowotworowe układu pokarmowego oraz morfologię. Poza jakimiś dwoma niewielkimi odchyłami w morfologii, wszystko było w porządku. Niemniej jednak mam nerwicowe bóle głowy, chwilowe odcięcia od świata (raczej DD przez zbyt duże napiecie), jakieś różne wahania energii np. czasami mam tyle mocy, że mógłbym nie spać, a czasami po 8 godzinach snu jestem nie do życia. Pomijam już to, że codziennie kłuje mnie w przeróżnych miejscach i na dobrą sprawę moja nerwica codziennie mi zapodaje kilka nowotworów
Chciałbym to jakoś rozsądnie uporządkować, aby żyć z tą świadomością, że wszystko jest w normie. Wiem, że na 99% jestem zdrowy jak ryba, ale mam po prostu tak dużo objawów somatycznych, że dostaję przysłowiowego pier.dolca
Jak wy sobie z tym wszystkim radziliście? Był ktoś kiedyś na konsultacjach u jakiegoś rozsądnego lekarza, który powiedział co badać i co jaki czas, żeby mniej więcej wiedzieć co jest grane w naszym organiźmie? Mnie to pochłonęło na maxa, potrafię siedzieć w towarzystwie i zastanawiać się kto z nas wszystkich ma w sobie najwięcej komórek nowotworowych i ciekawe kto pierwszy dostanie raka, kto ostatni, a kto go nigdy nie dostanie. Moje myśli wędrują wokół tych tematów non stop i wiem, że trzeba do tego podchodzić jak do mechanizmu lękowego, wiem z czego to wynika, ale chciałbym po prostu także świadomie i logicznie wykluczyć pewne rzeczy, bo np. prześwietlenia głowy nie miałem nigdy robionego, a bóle i zawroty mam cały czas. Trochę śmiesznie by było traktować to wszystko jako nerwicę, a gdyby faktycznie okazało się po czasie, że coś mi dolega. W końcu to, że mamy hipochondrię, nie czyni nas odpornymi na choroby 


Chciałbym to jakoś rozsądnie uporządkować, aby żyć z tą świadomością, że wszystko jest w normie. Wiem, że na 99% jestem zdrowy jak ryba, ale mam po prostu tak dużo objawów somatycznych, że dostaję przysłowiowego pier.dolca

