Zawierzenie lekom, a odburzenie, pytania do odburzonych i odburzających się wspierając lekami.
: 21 stycznia 2020, o 14:40
Hej. Podczas swojej apokalipsy w listopadzie i strachem przed utratą kontroli, myślami, że już jestem 100% samobójcą
wybrałem się do psychiatry i to nie jednego, tylko x3. To było jeszcze zanim trafiłem na forum. Dostałem CITAL 20mg, 1 tabletkę dziennie i tak o to zdesperowany wtedy brałem je do dziś, bo dziś właśnie wybiła wizyta kontrolna u psychiatry. Byłem przekonany, że leki w ogóle nie działają, bo całą poprawę przypisuję swojej pracy i pomocy Hewada, z którym mam konsultacje, tego, że się świadomie dowiedziałem czym są natrętne myśli i praca nad nimi, ćwiczonka itd... Miałem jedną wielką sinusoide, pytam siebie, jak na lekach może mi się pogłębić derealizacja? Albo jak mogę w kryzysie czuć się tak samo na początku, jak wspieram się lekami? No i tak obrażony na te leki, czytający historię ozdrowieńców i historię Wiktora i Hewada uznałem, że leki to są w ogóle nie potrzebne i ja, FIGHTER, pokonam tą nerwicę sam bez tego. Nastawiłem się bojowo na wizytę u psychiatry, mówię NO NIE DAM SE WMÓWIĆ JUŻ LEKÓW, ODSTAWAM I PRACUJE SAM, JAK PRAWDZIWI BOHATERZY TEGO FORUM
, no ale tym razem (pierwszy raz w życiu) trafiłem na psychiatrę (która swoją drogą też jest terapeutką, więc może dlatego różnica jest spora), która nie dość, że powiedziała, że wg. mniej nie ma sensu schodzić z leku, to jeszcze powinienem zwiększyć dawkę. Tylko, że zamiast tak jak poprzednia psychiatra brać go rok, niech biorę go jeszcze 3 miesiące (w sumie 6), dopóki nie zacznę normalnie funkcjonować, a dopiero potem, jak ustabilizuje mi się codzienność i rzeczywistość, to go odstawię. Również podkreślała ciągle rangę psychoterapii, poprzedni lekarze mówili no, że psychoterapia to opcjonalnie, że może zajęcia w grupie, że może praca z ciałem... A tu Pani mówi, że psychoterapia, to ROK, a leki pół, wspierająco. No i że końcowo decyzja należy do mnie i że zmuszać mnie nie będzie. I przyznam szczerze, podzielę się teraz moimi obawami, ciągle mam w głowie, że leki zrobią robotę za mnie i odburzyć się nie zdołam przez to nigdy, bo ciągle będę miał zjazd po lekach i inne kwestie. Mnóstwo na forum historii, jak ktoś wraca po paru latach z tym samym, bo nigdy leki nie pozwoliły im wyjść z tego w 100% świadomie. No i też zauważyłem, że mało kto z odburzonych wspomina o lekach w swoich historiach odburzeniowych, a Wiktor i Hewad raczej promują postawę, że da się z tego wyjść bez leków i ogólnie na forum Panuje przeświadczenie, że w 100% to tylko bez leków. Chciałbym uwierzyć w tą polecającą przez wszystkich psychiatrów magiczną receptę na zaburzenie lękowe czyli 50% psychoterapia + 50% farmakologia, ale z tego co sie orientuję (może mylnie), forum podzielone jest na dwa obozy, ANTY-LEKI oraz TYLKO-LEKI i naprawdę nie jestem w stanie sobie przypomnieć nikogo kto ostatnio, oprócz Dayana, kto wyszedł lub wychodzi z tego właśnie w tym stosunku 50-50. Przyznam, że to była jedyna lekarz psychiatra, której zaufałem i poczułem, że wie co mówi, użyła tylko znienawidzonego przeze mnie słowa "remisje" i teraz mając w ręku receptę biję się z myślami, czy ją zrealizować. Dodam, że nie odczuwam potrzeby brania ich, nie czuję tej desperacji. No, ale ona powiedziała też, że nadchodzi mnie wiele zmian w życiu (np. wyprowadzka od rodziców), lęk separacyjny, fakt, że muszę się wziąć za prawdziwe w 100% prowadzenie firmy i że leki mi pomogą to przejść, a jak się to ustabilizuje to do odstawki. Aha no i że mam ogromne predyspozycje lękowe i że całe życie taki byłem i dużo pracy przede mną, by to zmienić. I tak, tak, wiem, że nikt decyzji nie podejmie za mnie i że muszę sam zdecydować, zależy mi tylko na tym, by odezwali się ludzie, którzy wychodzą z tego łącząc te dwie formy terapii oraz Ci odburzeni, oraz Ci którzy mają większe pojęcie na ten temat. I po prostu ciekawi mnie, czy wyzdrowieńcy faktycznie z takimi objawami leków nie brali, czy po prostu omijają ten temat pisząc swoje historie odburzeniowe.
(Plz, Wiktor nie bij za potencjanie błędną interpretację Twoich słów, jak będziesz to czytał.)


(Plz, Wiktor nie bij za potencjanie błędną interpretację Twoich słów, jak będziesz to czytał.)