Strona 1 z 1

Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 2 stycznia 2020, o 16:11
autor: Versus
Witam. Postaram się streszczeć.

Jak wielu z was u mnie się to zaczęło atakiem paniki, mroczkami w oczach i pewnością, że mdleję oraz problem ze snem i szybkie bicie serca. Potem doszły czarne myśli i analiza. Typowy standard nerwicy. Więc postanowiłem się temu sprzeciwić i poszedłem do psychologa, bo do psychiatry się wtedy bałem iść, gdyż pewnie przepisałby mi leki, których bałem się skutków ubocznych i postanowiłem działać bez leków. U psychologa dowiedziałem się co to w ogóle jest i że mam lęk przed lękiem. No to zacząłem działać. Dowiedziałem się, że główną przyczyną był lęk, więc zrobiłem taki myk, że pchałem się prosto w sam środek niego - czyli bardzo wtedy chciałem dostać ataku paniki i po jakimś czasie go dostałem. Co zrobiłem? To było proste. Siedziałem i obserwowałem ten atak, przy czym starałem się tylko oddychać i uspokajać.. I takim sposobem miałem ostatni atak paniki w życiu. Nauczyłem się go kontrolować, łatwizna. Potem doszedł pisk w uchu - strasznie mnie irytował przez miesiąc, ale wystarczyło się z nim nauczyć funkcjonować i sam zniknął. Zaraz po tym doszły myśli, że odbiorę sobie życie - co też proste było do ogarnięcia, bo wtedy powiedziałem sam sobie, że gdy będę chciał to zrobić to wtedy się zacznę martwić, a nie że jak tego nie chcę. Również i to opanowałem. Jednego nie mogę powstrzymać w całości - analizy. To męczyło mnie bardzo długo, ale z czasem się do tego przyzwyczaiłem i nie denerwuje mnie to już jak kiedyś. Fobie społeczną miałem w takim stopniu, że zawsze miałem zasłonięte okna i jadłem tylko w domu. Wiec zrobiłem na przekór - w nocy miałem rozświetlony pokój by każdy mógł mnie widzieć, a na mieście chodziłem z jedzeniem i to jadłem nie przejmując się już więcej, że mi coś spadnie. Czyli nerwicę opanowałem prawie w 100%.

Derealizacja - tutaj zacząłem mieć już parę lat wcześniej objawy przed atakiem paniki, takie jak: robienie czegoś z automatu, brak emocji, uczucia snu na jawie, problem ze wzrokiem, którego na tyle od razu zignorowałem, że nie przejmowałem się tym.

Depersonalizacja - była największa w czasie czarnych myśli, ale się dużo zmniejszyła. Czasami budziłem się i nie wiedziałem kim jestem. Ale i to też łatwo ogarnąć, bo wystarczyło sobie parę razy powiedzieć, że to tylko nerwica i z czasem przestałem się tym przejmować, ale nie znaczy, że zniknęło.

Mój problem polega na tym, że już od dawna nie mam żadnych lęków, stresów, a objawy dalej mam i to strasznie uciążliwe.

-dziwny niedowład w brodzie, strasznie nie wyraźnie mówię i ciężko mi powiedzieć 'R'.
-bardzo słaby apetyt. Przestałem się interesować słodyczami, które tak bardzo lubiłem.
-brak zainteresowań
-brak emocji, brak poczucia jakiegokolwiek klimatu. (Moja dziewczyna teraz miała operacje, a ja w ogóle się tym nie przejmuje emocjonalnie, jedynie logicznie co strasznie to jest przykre.)
-czasami mam uczucie strasznie ciężkiej głowy, nie chce mi się wtedy chodzić bo mam osłabione strasznie nogi, ani mówić - najbardziej męczące.
-słaba pamięć
-brak logicznego myślenia
-robię coś byle by to zrobić, na odpierdol
-uciski w głowie podczas próby zasypiania
-bezsenność
-wzmożona agresja :grr:
-b. słabe libido
-problemy ze wzrokiem (plamki, męty, śnieg oraz drżenie obrazu.)
-Nowy objaw - DRŻENIE RĄK.


Lęk zniknął, objawy nie i wtedy zaczęły rodzić się pytania. Czy to może coś innego... Pierw było badanie wzroku, a następnie bolerioza, potem zrobiłem rezonans i przy okazji dowiedziałem się, że mam MIGRENĘ Z AURĄ.

Miałem już 4 psychologów i z żadnym nie odczułem różnicy jakiejkolwiek pomocy/działania z ich strony.

Ostatni atak paniki miałem jakieś 2 lata temu. Wszystko co mogłem opanowałem do takiego stopnia, bym mógł normalnie żyć. Ale jak mam żyć bez emocji?? Zacząłem się dołować ostatnio, bo nie odczułem w ogóle tych świąt i nowego roku. Jestem w takim stopniu załamany, że postanowiłem się zapisać do psychiatry i skonsultować coś może o tabletkach, których tak bardzo nie chciałem. Chcę je tylko przetestować, czy pomogą odzyskać mi moje emocje i chęć do życia CHOCIAŻ NA CHWILĘ.

Próbowałem już wszystkiego - spełniłem nawet swoje stare marzenia sprzed nerwicy i... Nic, 0, żadnego efektu, żadnej emocji.

Nie boję się niczego. Brałem 3 razy twarde narkotyki w czasie nerwicy, by udowodnić sobie, że się niczego nie boję - to był mój najgłupszy pomysł w życiu, ale zarazem najodważniejszy w czasie trwania tej nerwicy. Nie miałem nic do stracenia.

Dużo z tych objawów likwiduje zapalenie marihuany, bądź wypicie alkoholu. Wtedy CZASAMI coś czuję. Nawet komedia mnie wtedy troszkę śmieszy.

Nie mam zielonego pojęcia co jeszcze mogę zrobić, by odzyskać swoje emocje. Przeczytałem już chyba z 2000godzin na temat nerwicy i dalej nie mogę znaleźć na to odpowiedzi. Dzień w dzień pracowałem nad sobą. Gdy dostałem nerwicy od razu zacząłem działać i z przestraszonego chłopczyka, który leżał w łóżku przez tydzień zrobił się ogromny ryzykant, który sprzeciwił się własnym lękom.

Przed nerwicą nie piłem alkoholu w ogóle, ale od kiedy ją mam to raz na tydzień piję by coś właśnie poczuć, bądź zapalę marihuany. (Mieszkam w Holandii.)

Nie umiem zrozumieć, czemu jestem zaburzony 24/7. Bo tak wychodzi z mojej analizy.
Może ma ktoś jakiś pomysł? Na pewno będę próbował. Dla mnie walczenie z nerwicą to nie problem, ale jeśli ma się objawy 24/7 to już jest trochę ciężej, ale się nigdy nie poddawałem./

I pytanie paradoksalne. Czy to aby na pewno nerwica lękowa, bez lęków??????????????????????

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 2 stycznia 2020, o 16:29
autor: menago49
Witam tu by musiał się wypowiedzieć jakiś odburzony.Sam jestem ciekaw Ale nerwica nie oznacza że musisz mieć lęk. Pozdrawiam

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 2 stycznia 2020, o 16:49
autor: ddd
Ale co tu udowadniać, tym wpisem trochę sobie to potwierdziłeś. Zaryzykowałeś dla obaw i lęk zniknął razem z poczuciami i bardzo dobrze. Ale objawy nadal powodują to,z ę ich nie akceptujesz i próbujesz wyjaśniać. Zrobiłeś część roboty, teraz cześć kolejna :)

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 2 stycznia 2020, o 18:22
autor: menago49
O widzisz zrobiłeś cześć roboty.I teraz o dalsze działania chodzi. Ale i tak brawa dla Ciebie.

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 2 stycznia 2020, o 20:18
autor: Versus
ddd pisze:
2 stycznia 2020, o 16:49
Ale co tu udowadniać, tym wpisem trochę sobie to potwierdziłeś. Zaryzykowałeś dla obaw i lęk zniknął razem z poczuciami i bardzo dobrze. Ale objawy nadal powodują to,z ę ich nie akceptujesz i próbujesz wyjaśniać. Zrobiłeś część roboty, teraz cześć kolejna :)
Próbowałem przez jakieś 7 miesięcy, potem zaczęło mnie to na nowo irytować, bo ileż można. Zaakceptowałem fakt, że mam tą nerwice, ale jak akceptować objawy, w których czujesz się jak syf przez 2 lata.
Może to źle robiłem. Wytłumacz mi proszę, na czym polega 'akceptacja'.
menago49 pisze:
2 stycznia 2020, o 18:22
O widzisz zrobiłeś cześć roboty.I teraz o dalsze działania chodzi. Ale i tak brawa dla Ciebie.
Dzięki wielkie. Pozdrawiam.

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 2 stycznia 2020, o 20:28
autor: lubieplacki13
Co do lęku przy nerwicy, ja np. nie trwam już w lęku, ale wiem, że zaburzony ciągle jestem, objawy podobne do Ciebie, ale brak ładunku lękowego, tylko np. natrętne myśli. DD dalej jest. Trochę to wygląda tak, że miałeś określony schemat na to jak sobie poradzić ze wszystkim co ci dolegało, ale teraz zostały ci rzeczy, na które przyda się tylko akceptacja, bo zaryzykować nie ma już jak. Po prostu musisz porzucić analizę i frustrację, bo nic z tym nie możesz zrobić.

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 2 stycznia 2020, o 21:58
autor: menago49
Mądre słowa.

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 3 stycznia 2020, o 14:26
autor: Versus
lubieplacki13 pisze:
2 stycznia 2020, o 20:28
Co do lęku przy nerwicy, ja np. nie trwam już w lęku, ale wiem, że zaburzony ciągle jestem, objawy podobne do Ciebie, ale brak ładunku lękowego, tylko np. natrętne myśli. DD dalej jest. Trochę to wygląda tak, że miałeś określony schemat na to jak sobie poradzić ze wszystkim co ci dolegało, ale teraz zostały ci rzeczy, na które przyda się tylko akceptacja, bo zaryzykować nie ma już jak. Po prostu musisz porzucić analizę i frustrację, bo nic z tym nie możesz zrobić.
U mnie DD również jest 24/7, ale nie przejmuje się nim, bo nie jest ono groźne i nie irytuje.
Postaram się i zobaczymy co czas pokaże.

Co do analizy to ona jest z automatu, ale nie przejmuję się już nią jak kiedyś.

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 3 stycznia 2020, o 14:29
autor: lubieplacki13
Versus pisze:
3 stycznia 2020, o 14:26
lubieplacki13 pisze:
2 stycznia 2020, o 20:28
Co do lęku przy nerwicy, ja np. nie trwam już w lęku, ale wiem, że zaburzony ciągle jestem, objawy podobne do Ciebie, ale brak ładunku lękowego, tylko np. natrętne myśli. DD dalej jest. Trochę to wygląda tak, że miałeś określony schemat na to jak sobie poradzić ze wszystkim co ci dolegało, ale teraz zostały ci rzeczy, na które przyda się tylko akceptacja, bo zaryzykować nie ma już jak. Po prostu musisz porzucić analizę i frustrację, bo nic z tym nie możesz zrobić.
U mnie DD również jest 24/7, ale nie przejmuje się nim, bo nie jest ono groźne i nie irytuje.
Postaram się i zobaczymy co czas pokaże.

Co do analizy to ona jest z automatu, ale nie przejmuję się już nią jak kiedyś.
Tylko, że to co napisałeś to są objawy DD w 100%. Więc jak niegroźne dla ciebie i cie nie irytują?

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 3 stycznia 2020, o 21:32
autor: Versus
lubieplacki13 pisze:
3 stycznia 2020, o 14:29
Versus pisze:
3 stycznia 2020, o 14:26
lubieplacki13 pisze:
2 stycznia 2020, o 20:28
Co do lęku przy nerwicy, ja np. nie trwam już w lęku, ale wiem, że zaburzony ciągle jestem, objawy podobne do Ciebie, ale brak ładunku lękowego, tylko np. natrętne myśli. DD dalej jest. Trochę to wygląda tak, że miałeś określony schemat na to jak sobie poradzić ze wszystkim co ci dolegało, ale teraz zostały ci rzeczy, na które przyda się tylko akceptacja, bo zaryzykować nie ma już jak. Po prostu musisz porzucić analizę i frustrację, bo nic z tym nie możesz zrobić.
U mnie DD również jest 24/7, ale nie przejmuje się nim, bo nie jest ono groźne i nie irytuje.
Postaram się i zobaczymy co czas pokaże.

Co do analizy to ona jest z automatu, ale nie przejmuję się już nią jak kiedyś.
Tylko, że to co napisałeś to są objawy DD w 100%. Więc jak niegroźne dla ciebie i cie nie irytują?
Myślałem, że chodziło o objawy typu 'sen na jawie' czy plamki w oczach.
Nie wiem do tej pory, które są objawami DD, a które nie. Dla mnie wszystko to zaliczam do jednej grupy - zaburzenie. Ale nie miałem pewności, że to akurat zaburzenie LĘKOWE, dlatego też napisałem ten temat z prośbą o pomoc i upewnieniem się.

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 3 stycznia 2020, o 21:52
autor: ddd
Versus pisze:
2 stycznia 2020, o 20:18
ddd pisze:
2 stycznia 2020, o 16:49
Ale co tu udowadniać, tym wpisem trochę sobie to potwierdziłeś. Zaryzykowałeś dla obaw i lęk zniknął razem z poczuciami i bardzo dobrze. Ale objawy nadal powodują to,z ę ich nie akceptujesz i próbujesz wyjaśniać. Zrobiłeś część roboty, teraz cześć kolejna :)
Próbowałem przez jakieś 7 miesięcy, potem zaczęło mnie to na nowo irytować, bo ileż można. Zaakceptowałem fakt, że mam tą nerwice, ale jak akceptować objawy, w których czujesz się jak syf przez 2 lata.
Może to źle robiłem. Wytłumacz mi proszę, na czym polega 'akceptacja'.
To znaczy tłumaczyć to nie będę bo akceptacja jest już opisana czym jest dlatego podsyłam link post111876.html#p111876 to stan gdzie przyjmujemy wszystko takie jakim jest :)

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 6 stycznia 2020, o 21:50
autor: Heimdall
Versus pisze:
2 stycznia 2020, o 16:11
Witam. Postaram się streszczeć.

Jak wielu z was u mnie się to zaczęło atakiem paniki, mroczkami w oczach i pewnością, że mdleję oraz problem ze snem i szybkie bicie serca. Potem doszły czarne myśli i analiza. Typowy standard nerwicy. Więc postanowiłem się temu sprzeciwić i poszedłem do psychologa, bo do psychiatry się wtedy bałem iść, gdyż pewnie przepisałby mi leki, których bałem się skutków ubocznych i postanowiłem działać bez leków. U psychologa dowiedziałem się co to w ogóle jest i że mam lęk przed lękiem. No to zacząłem działać. Dowiedziałem się, że główną przyczyną był lęk, więc zrobiłem taki myk, że pchałem się prosto w sam środek niego - czyli bardzo wtedy chciałem dostać ataku paniki i po jakimś czasie go dostałem. Co zrobiłem? To było proste. Siedziałem i obserwowałem ten atak, przy czym starałem się tylko oddychać i uspokajać.. I takim sposobem miałem ostatni atak paniki w życiu. Nauczyłem się go kontrolować, łatwizna. Potem doszedł pisk w uchu - strasznie mnie irytował przez miesiąc, ale wystarczyło się z nim nauczyć funkcjonować i sam zniknął. Zaraz po tym doszły myśli, że odbiorę sobie życie - co też proste było do ogarnięcia, bo wtedy powiedziałem sam sobie, że gdy będę chciał to zrobić to wtedy się zacznę martwić, a nie że jak tego nie chcę. Również i to opanowałem. Jednego nie mogę powstrzymać w całości - analizy. To męczyło mnie bardzo długo, ale z czasem się do tego przyzwyczaiłem i nie denerwuje mnie to już jak kiedyś. Fobie społeczną miałem w takim stopniu, że zawsze miałem zasłonięte okna i jadłem tylko w domu. Wiec zrobiłem na przekór - w nocy miałem rozświetlony pokój by każdy mógł mnie widzieć, a na mieście chodziłem z jedzeniem i to jadłem nie przejmując się już więcej, że mi coś spadnie. Czyli nerwicę opanowałem prawie w 100%.

Derealizacja - tutaj zacząłem mieć już parę lat wcześniej objawy przed atakiem paniki, takie jak: robienie czegoś z automatu, brak emocji, uczucia snu na jawie, problem ze wzrokiem, którego na tyle od razu zignorowałem, że nie przejmowałem się tym.

Depersonalizacja - była największa w czasie czarnych myśli, ale się dużo zmniejszyła. Czasami budziłem się i nie wiedziałem kim jestem. Ale i to też łatwo ogarnąć, bo wystarczyło sobie parę razy powiedzieć, że to tylko nerwica i z czasem przestałem się tym przejmować, ale nie znaczy, że zniknęło.

Mój problem polega na tym, że już od dawna nie mam żadnych lęków, stresów, a objawy dalej mam i to strasznie uciążliwe.

-dziwny niedowład w brodzie, strasznie nie wyraźnie mówię i ciężko mi powiedzieć 'R'.
-bardzo słaby apetyt. Przestałem się interesować słodyczami, które tak bardzo lubiłem.
-brak zainteresowań
-brak emocji, brak poczucia jakiegokolwiek klimatu. (Moja dziewczyna teraz miała operacje, a ja w ogóle się tym nie przejmuje emocjonalnie, jedynie logicznie co strasznie to jest przykre.)
-czasami mam uczucie strasznie ciężkiej głowy, nie chce mi się wtedy chodzić bo mam osłabione strasznie nogi, ani mówić - najbardziej męczące.
-słaba pamięć
-brak logicznego myślenia
-robię coś byle by to zrobić, na odpierdol
-uciski w głowie podczas próby zasypiania
-bezsenność
-wzmożona agresja :grr:
-b. słabe libido
-problemy ze wzrokiem (plamki, męty, śnieg oraz drżenie obrazu.)
-Nowy objaw - DRŻENIE RĄK.


Lęk zniknął, objawy nie i wtedy zaczęły rodzić się pytania. Czy to może coś innego... Pierw było badanie wzroku, a następnie bolerioza, potem zrobiłem rezonans i przy okazji dowiedziałem się, że mam MIGRENĘ Z AURĄ.

Miałem już 4 psychologów i z żadnym nie odczułem różnicy jakiejkolwiek pomocy/działania z ich strony.

Ostatni atak paniki miałem jakieś 2 lata temu. Wszystko co mogłem opanowałem do takiego stopnia, bym mógł normalnie żyć. Ale jak mam żyć bez emocji?? Zacząłem się dołować ostatnio, bo nie odczułem w ogóle tych świąt i nowego roku. Jestem w takim stopniu załamany, że postanowiłem się zapisać do psychiatry i skonsultować coś może o tabletkach, których tak bardzo nie chciałem. Chcę je tylko przetestować, czy pomogą odzyskać mi moje emocje i chęć do życia CHOCIAŻ NA CHWILĘ.

Próbowałem już wszystkiego - spełniłem nawet swoje stare marzenia sprzed nerwicy i... Nic, 0, żadnego efektu, żadnej emocji.

Nie boję się niczego. Brałem 3 razy twarde narkotyki w czasie nerwicy, by udowodnić sobie, że się niczego nie boję - to był mój najgłupszy pomysł w życiu, ale zarazem najodważniejszy w czasie trwania tej nerwicy. Nie miałem nic do stracenia.

Dużo z tych objawów likwiduje zapalenie marihuany, bądź wypicie alkoholu. Wtedy CZASAMI coś czuję. Nawet komedia mnie wtedy troszkę śmieszy.

Nie mam zielonego pojęcia co jeszcze mogę zrobić, by odzyskać swoje emocje. Przeczytałem już chyba z 2000godzin na temat nerwicy i dalej nie mogę znaleźć na to odpowiedzi. Dzień w dzień pracowałem nad sobą. Gdy dostałem nerwicy od razu zacząłem działać i z przestraszonego chłopczyka, który leżał w łóżku przez tydzień zrobił się ogromny ryzykant, który sprzeciwił się własnym lękom.

Przed nerwicą nie piłem alkoholu w ogóle, ale od kiedy ją mam to raz na tydzień piję by coś właśnie poczuć, bądź zapalę marihuany. (Mieszkam w Holandii.)

Nie umiem zrozumieć, czemu jestem zaburzony 24/7. Bo tak wychodzi z mojej analizy.
Może ma ktoś jakiś pomysł? Na pewno będę próbował. Dla mnie walczenie z nerwicą to nie problem, ale jeśli ma się objawy 24/7 to już jest trochę ciężej, ale się nigdy nie poddawałem./

I pytanie paradoksalne. Czy to aby na pewno nerwica lękowa, bez lęków??????????????????????
Mam praktycznie to samo. Od 8 lat...
Już mialem dość wmawiania sobie, że to nerwica. Zacząłem robić badania i zrobiło się ciekawie; póki co mam podejrzenie padaczki i chorego podwzgórza...
Poczekam na ostateczną diagnozę i później się zobaczy. Może jakiś sznurek, bo żyć się z tym nie da

Re: Proszę! Udowodnijcie mi, że to dalej nerwica.

: 7 stycznia 2020, o 16:50
autor: Versus
Heimdall pisze:
6 stycznia 2020, o 21:50
Versus pisze:
2 stycznia 2020, o 16:11
Witam. Postaram się streszczeć.

Jak wielu z was u mnie się to zaczęło atakiem paniki, mroczkami w oczach i pewnością, że mdleję oraz problem ze snem i szybkie bicie serca. Potem doszły czarne myśli i analiza. Typowy standard nerwicy. Więc postanowiłem się temu sprzeciwić i poszedłem do psychologa, bo do psychiatry się wtedy bałem iść, gdyż pewnie przepisałby mi leki, których bałem się skutków ubocznych i postanowiłem działać bez leków. U psychologa dowiedziałem się co to w ogóle jest i że mam lęk przed lękiem. No to zacząłem działać. Dowiedziałem się, że główną przyczyną był lęk, więc zrobiłem taki myk, że pchałem się prosto w sam środek niego - czyli bardzo wtedy chciałem dostać ataku paniki i po jakimś czasie go dostałem. Co zrobiłem? To było proste. Siedziałem i obserwowałem ten atak, przy czym starałem się tylko oddychać i uspokajać.. I takim sposobem miałem ostatni atak paniki w życiu. Nauczyłem się go kontrolować, łatwizna. Potem doszedł pisk w uchu - strasznie mnie irytował przez miesiąc, ale wystarczyło się z nim nauczyć funkcjonować i sam zniknął. Zaraz po tym doszły myśli, że odbiorę sobie życie - co też proste było do ogarnięcia, bo wtedy powiedziałem sam sobie, że gdy będę chciał to zrobić to wtedy się zacznę martwić, a nie że jak tego nie chcę. Również i to opanowałem. Jednego nie mogę powstrzymać w całości - analizy. To męczyło mnie bardzo długo, ale z czasem się do tego przyzwyczaiłem i nie denerwuje mnie to już jak kiedyś. Fobie społeczną miałem w takim stopniu, że zawsze miałem zasłonięte okna i jadłem tylko w domu. Wiec zrobiłem na przekór - w nocy miałem rozświetlony pokój by każdy mógł mnie widzieć, a na mieście chodziłem z jedzeniem i to jadłem nie przejmując się już więcej, że mi coś spadnie. Czyli nerwicę opanowałem prawie w 100%.

Derealizacja - tutaj zacząłem mieć już parę lat wcześniej objawy przed atakiem paniki, takie jak: robienie czegoś z automatu, brak emocji, uczucia snu na jawie, problem ze wzrokiem, którego na tyle od razu zignorowałem, że nie przejmowałem się tym.

Depersonalizacja - była największa w czasie czarnych myśli, ale się dużo zmniejszyła. Czasami budziłem się i nie wiedziałem kim jestem. Ale i to też łatwo ogarnąć, bo wystarczyło sobie parę razy powiedzieć, że to tylko nerwica i z czasem przestałem się tym przejmować, ale nie znaczy, że zniknęło.

Mój problem polega na tym, że już od dawna nie mam żadnych lęków, stresów, a objawy dalej mam i to strasznie uciążliwe.

-dziwny niedowład w brodzie, strasznie nie wyraźnie mówię i ciężko mi powiedzieć 'R'.
-bardzo słaby apetyt. Przestałem się interesować słodyczami, które tak bardzo lubiłem.
-brak zainteresowań
-brak emocji, brak poczucia jakiegokolwiek klimatu. (Moja dziewczyna teraz miała operacje, a ja w ogóle się tym nie przejmuje emocjonalnie, jedynie logicznie co strasznie to jest przykre.)
-czasami mam uczucie strasznie ciężkiej głowy, nie chce mi się wtedy chodzić bo mam osłabione strasznie nogi, ani mówić - najbardziej męczące.
-słaba pamięć
-brak logicznego myślenia
-robię coś byle by to zrobić, na odpierdol
-uciski w głowie podczas próby zasypiania
-bezsenność
-wzmożona agresja :grr:
-b. słabe libido
-problemy ze wzrokiem (plamki, męty, śnieg oraz drżenie obrazu.)
-Nowy objaw - DRŻENIE RĄK.


Lęk zniknął, objawy nie i wtedy zaczęły rodzić się pytania. Czy to może coś innego... Pierw było badanie wzroku, a następnie bolerioza, potem zrobiłem rezonans i przy okazji dowiedziałem się, że mam MIGRENĘ Z AURĄ.

Miałem już 4 psychologów i z żadnym nie odczułem różnicy jakiejkolwiek pomocy/działania z ich strony.

Ostatni atak paniki miałem jakieś 2 lata temu. Wszystko co mogłem opanowałem do takiego stopnia, bym mógł normalnie żyć. Ale jak mam żyć bez emocji?? Zacząłem się dołować ostatnio, bo nie odczułem w ogóle tych świąt i nowego roku. Jestem w takim stopniu załamany, że postanowiłem się zapisać do psychiatry i skonsultować coś może o tabletkach, których tak bardzo nie chciałem. Chcę je tylko przetestować, czy pomogą odzyskać mi moje emocje i chęć do życia CHOCIAŻ NA CHWILĘ.

Próbowałem już wszystkiego - spełniłem nawet swoje stare marzenia sprzed nerwicy i... Nic, 0, żadnego efektu, żadnej emocji.

Nie boję się niczego. Brałem 3 razy twarde narkotyki w czasie nerwicy, by udowodnić sobie, że się niczego nie boję - to był mój najgłupszy pomysł w życiu, ale zarazem najodważniejszy w czasie trwania tej nerwicy. Nie miałem nic do stracenia.

Dużo z tych objawów likwiduje zapalenie marihuany, bądź wypicie alkoholu. Wtedy CZASAMI coś czuję. Nawet komedia mnie wtedy troszkę śmieszy.

Nie mam zielonego pojęcia co jeszcze mogę zrobić, by odzyskać swoje emocje. Przeczytałem już chyba z 2000godzin na temat nerwicy i dalej nie mogę znaleźć na to odpowiedzi. Dzień w dzień pracowałem nad sobą. Gdy dostałem nerwicy od razu zacząłem działać i z przestraszonego chłopczyka, który leżał w łóżku przez tydzień zrobił się ogromny ryzykant, który sprzeciwił się własnym lękom.

Przed nerwicą nie piłem alkoholu w ogóle, ale od kiedy ją mam to raz na tydzień piję by coś właśnie poczuć, bądź zapalę marihuany. (Mieszkam w Holandii.)

Nie umiem zrozumieć, czemu jestem zaburzony 24/7. Bo tak wychodzi z mojej analizy.
Może ma ktoś jakiś pomysł? Na pewno będę próbował. Dla mnie walczenie z nerwicą to nie problem, ale jeśli ma się objawy 24/7 to już jest trochę ciężej, ale się nigdy nie poddawałem./

I pytanie paradoksalne. Czy to aby na pewno nerwica lękowa, bez lęków??????????????????????
Mam praktycznie to samo. Od 8 lat...
Już mialem dość wmawiania sobie, że to nerwica. Zacząłem robić badania i zrobiło się ciekawie; póki co mam podejrzenie padaczki i chorego podwzgórza...
Poczekam na ostateczną diagnozę i później się zobaczy. Może jakiś sznurek, bo żyć się z tym nie da
Ja robiłem rezonans i głowa perfekcyjna, także te choroby u mnie odpadają. Ale życzę Ci, by to nie było to, o czym piszesz.