Całe moje życie jest napięte
: 16 sierpnia 2019, o 09:56
Postanowiłem się z Wami podzielić moim przypadkiem bo czuję taką potrzebę i być może poczuję się lepiej.
Mam 36 lat, żonę, syna i w sumie dlaczego miałbym się dołować skoro każdy zdrowy, starcza od 1 do 30 itd...
Będąc w podstawówce miałem pierwsze problemy ponieważ kilku mięśniaków znęcało się nade mną. Nie miałem ochoty chodzić do szkoły, nie skupiałem się na nauce lecz na tym czy na przerwie znowu będę nękany. Jakoś przeżyłem te 3 lata i poszedłem do liceum.
Mając te 15-16 lat wyjechałem do dużego miasta ponieważ była tam najbliższa szkoła muzyczna, do której uczęszczałem, ale przy tym chodziłem do liceum. Tam również nie było różowo bo jako jedyny zacinałem się i ciągle chciałem dorównać innym "lepszym". Z perspektywy czasu jest to śmieszne.
Po liceum zacząłem studiować i przy okazji pracować w zawodzie. Niestety doszło do konfliktu z koleżanką z pracy, która dosłownie wdeptała mnie w ziemię. Poniżała mnie przy kim tylko się dało. Inni współpracownicy byli bierni na ten stan rzeczy wiedząc, że to ja miałem rację. Nie miałem ochoty chodzić do pracy, trwało to 2 lata.
Jak już wcześniej wspomniałem jestem muzykiem i grałem w zespole. Jadąc kiedyś na sztukę pojechali ze mną na SOR bo dostałem ataku lęku. Czułem, że serce mi zaraz wyskoczy i myślałem, że to koniec. Na SORze dali lek rozkurczowy, przepisali potas i ... tyle.
Następnie miałem akcje typu: śpiewam i zaczyna mnie coś dusić w gardle. Nie ma chyba nic gorszego. Też na SOR i w drodze objawy przeszły. Skończyłem z graniem w zespole na kilka lat.
Objawy też ustały do kwietnia br. Zmarł mój teść i bardzo to przeżyliśmy z żoną. Byłem pocieszycielem, podtrzymywałem ją na duchu. Okazało się, że żona już się otrząsnęła, a mi powróciły lęki. Że zaraz dostanę zawału, że uduszę się itd... (teść zmarł w szpitalu po sepsie i lekarze nie wiedzieli co było powodem. Dostał duszności.)
Aktualnie wstaję z kolan i otwieram się na ludzi. Nie jest łatwo.
Po dotarciu do filmów na yt uświadomiłem sobie, że mam bardzo wątłą osobowość. Wszystkim się martwię za bardzo. Nie potrafię sobie radzić z atakiem innych ludzi. Tzn reaguję w chwili broniąc się, ale po jakimś czasie sam obwiniam się za to. Chociaż wiem, że to nie moja wina.
Miałem wiele propozycji objęcia wyższych zawodów ale boję się, że wyjdę i zacznę się jąkać. Albo coś z tym zrobię teraz albo tak zostanie bo 36 lat to już ostatni dzwonek.
Dzięki filmikom radzę sobie od niecałego tygodnia z lękami mówiąc sobie, że to tylko urojenia. Dzięki.
Mam 36 lat, żonę, syna i w sumie dlaczego miałbym się dołować skoro każdy zdrowy, starcza od 1 do 30 itd...
Będąc w podstawówce miałem pierwsze problemy ponieważ kilku mięśniaków znęcało się nade mną. Nie miałem ochoty chodzić do szkoły, nie skupiałem się na nauce lecz na tym czy na przerwie znowu będę nękany. Jakoś przeżyłem te 3 lata i poszedłem do liceum.
Mając te 15-16 lat wyjechałem do dużego miasta ponieważ była tam najbliższa szkoła muzyczna, do której uczęszczałem, ale przy tym chodziłem do liceum. Tam również nie było różowo bo jako jedyny zacinałem się i ciągle chciałem dorównać innym "lepszym". Z perspektywy czasu jest to śmieszne.
Po liceum zacząłem studiować i przy okazji pracować w zawodzie. Niestety doszło do konfliktu z koleżanką z pracy, która dosłownie wdeptała mnie w ziemię. Poniżała mnie przy kim tylko się dało. Inni współpracownicy byli bierni na ten stan rzeczy wiedząc, że to ja miałem rację. Nie miałem ochoty chodzić do pracy, trwało to 2 lata.
Jak już wcześniej wspomniałem jestem muzykiem i grałem w zespole. Jadąc kiedyś na sztukę pojechali ze mną na SOR bo dostałem ataku lęku. Czułem, że serce mi zaraz wyskoczy i myślałem, że to koniec. Na SORze dali lek rozkurczowy, przepisali potas i ... tyle.
Następnie miałem akcje typu: śpiewam i zaczyna mnie coś dusić w gardle. Nie ma chyba nic gorszego. Też na SOR i w drodze objawy przeszły. Skończyłem z graniem w zespole na kilka lat.
Objawy też ustały do kwietnia br. Zmarł mój teść i bardzo to przeżyliśmy z żoną. Byłem pocieszycielem, podtrzymywałem ją na duchu. Okazało się, że żona już się otrząsnęła, a mi powróciły lęki. Że zaraz dostanę zawału, że uduszę się itd... (teść zmarł w szpitalu po sepsie i lekarze nie wiedzieli co było powodem. Dostał duszności.)
Aktualnie wstaję z kolan i otwieram się na ludzi. Nie jest łatwo.
Po dotarciu do filmów na yt uświadomiłem sobie, że mam bardzo wątłą osobowość. Wszystkim się martwię za bardzo. Nie potrafię sobie radzić z atakiem innych ludzi. Tzn reaguję w chwili broniąc się, ale po jakimś czasie sam obwiniam się za to. Chociaż wiem, że to nie moja wina.
Miałem wiele propozycji objęcia wyższych zawodów ale boję się, że wyjdę i zacznę się jąkać. Albo coś z tym zrobię teraz albo tak zostanie bo 36 lat to już ostatni dzwonek.
Dzięki filmikom radzę sobie od niecałego tygodnia z lękami mówiąc sobie, że to tylko urojenia. Dzięki.