Wkręt niby głupi ale nie daje spokoju
: 30 lipca 2019, o 12:01
Witam
Z moimi zaburzeniami lekowymi jest jak jest ogolnie jest lepiej i jest spoko.
Natomiast meczy mnie ostatnio jeden wkręt dotyczący mojego biegania.
Dużo biegam, przygotowuję się pod maraton pod konkretny czas. Tygodniowo robię obecnie tak srednio 90 km.
Bardzo intensywnie i reguralnie biegam juz prawie 2 lata.
Sprawia mi to ogromną przyjemność i satysfakcję.
Pojawił mi się natomiast wkręt że nerwa mnie zablokuje, stanę gdzies daleko od domu i nie będę w stanie biec dalej.
Kiedyś już dawno temu mi się takie cos zdarzyło aczkolwiek niepowiedziane ze to wina nerwicy jest tez niemała szansa że po prostu organizm był jakoś niedysponowany. Ale wtedy jak chodzilem jeszcze do tej daremnej psycholog to ona sie upierala ze to na pewno nerwica i jej rada byla rezygnacja z biegania i probowanie innej aktywności. Przez nia wtedy zarzucilem bieganie na prawie rok.
Teraz przez ostatnie 2 lata nie zdarzyło mi się nic podobnego tzn zdarzaly sie slabsze dni w jeden nawet swiecie przekonany ze głowa mnie blokuje bieglem dalej i skonczylo sie utrata przytomności i szpitalem xD
Ale czegos tskiego zebym się zatrzymal i nie mogl dalej biec to zwyczajnie nie bylo a zazwyczaj biega mi się lekko jakbym szedl na spacer.
Niby w stsnie lęku jest podniesiona adrenalina i ma się większą moc o czym też się przekonuję niby wpisy w necie sugerują że bieg oddala od nerwicy że nawet hamuje objawy.
Juz taki wkret mialem kilka razy m.in. Rok temu ale nic się nie dzialo i teraz poki co też nic sie nie dzieje.
Mimo że wczesniej umialem sobie powiedzieć że nerwica to tylko glowa i odemnie zależy czy sie jej poddam czy nie to jednak jest strach i w sumie ostatnio dosc silny. Jakaś taka obawa ze nie będę w stsnie biegac ze sobie to odpuczsze i znów się pogrążę w dole.
No niby nic takiego a jednak mnie straszy. Wkręty też miewam czesto przed zawodami.
Do tego też obawa wieczorem że nie zasnę i nie zregeneruje sobie organizmu xd
Z moimi zaburzeniami lekowymi jest jak jest ogolnie jest lepiej i jest spoko.
Natomiast meczy mnie ostatnio jeden wkręt dotyczący mojego biegania.
Dużo biegam, przygotowuję się pod maraton pod konkretny czas. Tygodniowo robię obecnie tak srednio 90 km.
Bardzo intensywnie i reguralnie biegam juz prawie 2 lata.
Sprawia mi to ogromną przyjemność i satysfakcję.
Pojawił mi się natomiast wkręt że nerwa mnie zablokuje, stanę gdzies daleko od domu i nie będę w stanie biec dalej.
Kiedyś już dawno temu mi się takie cos zdarzyło aczkolwiek niepowiedziane ze to wina nerwicy jest tez niemała szansa że po prostu organizm był jakoś niedysponowany. Ale wtedy jak chodzilem jeszcze do tej daremnej psycholog to ona sie upierala ze to na pewno nerwica i jej rada byla rezygnacja z biegania i probowanie innej aktywności. Przez nia wtedy zarzucilem bieganie na prawie rok.
Teraz przez ostatnie 2 lata nie zdarzyło mi się nic podobnego tzn zdarzaly sie slabsze dni w jeden nawet swiecie przekonany ze głowa mnie blokuje bieglem dalej i skonczylo sie utrata przytomności i szpitalem xD
Ale czegos tskiego zebym się zatrzymal i nie mogl dalej biec to zwyczajnie nie bylo a zazwyczaj biega mi się lekko jakbym szedl na spacer.
Niby w stsnie lęku jest podniesiona adrenalina i ma się większą moc o czym też się przekonuję niby wpisy w necie sugerują że bieg oddala od nerwicy że nawet hamuje objawy.
Juz taki wkret mialem kilka razy m.in. Rok temu ale nic się nie dzialo i teraz poki co też nic sie nie dzieje.
Mimo że wczesniej umialem sobie powiedzieć że nerwica to tylko glowa i odemnie zależy czy sie jej poddam czy nie to jednak jest strach i w sumie ostatnio dosc silny. Jakaś taka obawa ze nie będę w stsnie biegac ze sobie to odpuczsze i znów się pogrążę w dole.
No niby nic takiego a jednak mnie straszy. Wkręty też miewam czesto przed zawodami.
Do tego też obawa wieczorem że nie zasnę i nie zregeneruje sobie organizmu xd