Strona 1 z 1

Pokonywanie lęków

: 13 lutego 2019, o 16:18
autor: Nerwowa234
Witam wszystkich! Chciałabym zasiegnąć pewnych porad dotyczących pokonywania lęków. Jako że już wiem, że to na pewno nerwica i nie szukam innych przeczyn moich dolegliwości, wiem, że muszę ją odpowiednio potraktować. Niestety czasem zdarzy mi się, że po prostu wpadnę w panikę i wiadomo co dalej, setki myśli, lęk itd. Dlatego postanowiłam sobie to uporządkować, bo już mniej więcej wiem jak działać. Wcześniej miałam odrealnienie jakby od rzeczywistości, teraz tego nie ma, z dnia na dzień zanikało jakby stopniowo. I teraz jest tak, że parę dni jest dobrze i nagle przyjdzie jakaś myśl iiii...również wiadomo co dalej. Od jakiegoś czasu staram się zaakceptować to co się ze mną dzieje, po prostu postanowiłam nie robić z tym NIC, tak jak przeczytałam, że nie należy się szamotać z tym, bo to nic nie daje, a jedynie pogarsza sprawę. Tak czy tak mam te objawy, więc co mam do stracenia, nic. Traktuję to wszystko po prostu normalnie. No bo przecież to jest NORMALNA reakcja mojego organizmu a ja muszę to pojąć i nie tkwić w tej całej gównoburzy. Chciałabym wiedzieć jak dokładnie ma odbywać się to "ignorowanie" tego, bo jeżeli stara się na siłę myśleć o czymś innym lub powie się "nie myślę o tym" to wtedy właśnie to wszystko jeszcze bardziej mnie atakuje. Wiem, że to ma być ta jakby akceptacja tego, zaakceptowanie, że to normalne. Ale np. kiedy mam nie raz jakiś napad lęku któremu towarzyszy jakaś myśl to zastanawiam się czy na dłuższą metę da mi coś np. zwykłe odwracanie uwagi jeżeli jestem w stanie, zajęcie się czymś i wtedy wiem, że te myśli są, ale już tak nie główkuję wtedy bo mam inne zajęcie i po jakimś czasie nie mam tak dużej potrzeby myślenia o tym. Czy właśnie to ma być na takiej zasadzie, że przychodzi jakaś myśl i lęk i ja wtedy po prostu to akceptuję, mówię sobie, że po prostu puszczam to wolno, pozwalam temu być i mimo, że wiem że to jest, staram się normalnie z tym żyć i wykonywać to czego w danej chwili chcę. Wiem, skomplikowanie pisze :D Bo nie raz mam tak, że przyjdzie lęk i np. boję się nie myśleć o tym i zająć czymś innym bo wiem że to jest i że jak to zignoruję to np. będzie jeszcze gorzej. Chciałabym właśnie taką prostą drogę postępowania w takiej chwilii. Wiem też że takie myśli można ośmieszać i staram się to robić. Chciałabym żeby ktoś poddał mi pomysł jak ośmieszyc pewne myśli a mianowicie, ostatnio zaczęłam bać się tego, że kiedyś umrę, że co to będzie, że życie zmierza w jednym kierunku i kazdy kiedys umrze, przeraza mnie to jak pomysle ze moi rodzice kiedyś umrą, wtedy mówię sobie, to normalne, każdy kiedyś umrze, albo jak boje sie ze ja umre no to mowie sobie "No to umrę i tyle, nic z tym nie zrobię nie mam na to wpływu". Chciałabym jakieś lepsze pomysły na ośmieszenie tego typu myśli, jak im wyjść na przekór. I jak właśnie w dobry sposób "ignorować" TO wszystkooo.

Re: Pokonywanie lęków

: 13 lutego 2019, o 18:33
autor: zagrody123456
Mam to samo że śmiercią.. A co do śmierci rodziców to też się zawsze bałam.. I w grudniu zmarł mi tata.. I rzeczywistosc była może lepsza od myśli chodz nie mówie że łatwa.. To wydarzenie spowodowalo że pojawily się lęki przed moją śmiercią.. A i obawa o mamw5.. Więc wiem jak to jest chodź trzeba po prostu być w rzeczywistości..

Re: Pokonywanie lęków

: 13 lutego 2019, o 19:26
autor: Nerwowa234
No właśnie, bo na nic nasz lęk i nie zmienimy tego, bo każdy kiedyś umrze, jest to nieuniknione, problem w tym, że nigdy nie miałam lęków z tym związanym, póki co tłumaczę sobie, że skoro wierzę w to, że jest życie po śmierci, to pewnie nie ma się czego bać, bo to ponoć wtedy właśnie zaczyna się to prawdziwe życie, pełne szczęścia i miłości, bez smutków, to mnie właśnie pociesza ale wtedy myślę, że tęskniłabym za tym co jest tutaj, normalne ale z drugiej strony dziwne bo nie wiem co tam naprawdę jest a się martwię i nikt tego nie wie. Dlatego chciałabym znaleźć najskuteczniejsze myślenie w takiej chwilli kiedy nachodzi mnie ten dołek, lęk związany z tym, od dziś zaczęłam mówić sobie po prostu "Okej, umrę to umrę" I to że teraz się lękam nie zmieni to przyszłości jaka będzie więc to nie ma sensu, trzeba cieszyć się chwilą. Najciekawsze jest właśnie to, że jak nie mam napięcia nerwowego to wtedy w ogóle nie mam ochoty nad tym rozmyślać, bo nie obchodzi mnie to teraz a przynajmniej nie czuję wtedy lęku z tym związanego. Wtedy wydaje mi się to normalne. A jest czas kiedy napięcie rośnie i po prostu chociaż wiem, że tak normalnie nie boję się tego to w czasie nerwów już tak. Chcę jakoś stanąć z tym lękiem oko w oko. Wiem, że mózg wytwarza człowiekowi zagrożenie kiedy człowiek ma dużo stresów w życiu. Żeby odciągnąć jego uwagę. Ale stresów już nie ma. Chcę przywrócić wszystko do normy. Może i nie jest to takie łatwe ale na pewno możliwe. Ogólnie jestem człowiekiem który ma pozytywne nastawienie do życia i wiem, że skoro tak już się stało, mogę ruszyć tylko w jedną stroną i to odkręcić i wierzę w to, że dam radę, mówię sobie jakkolwiek to brzmi..."Hej mózg, już jest wszystko okej, nie musisz wymyślać mi zagrożeń"

Re: Pokonywanie lęków

: 13 lutego 2019, o 19:41
autor: zagrody123456
No właśnie.. Jak nie mam nerwicy eee ciągle ja mam ale jak jest ok to nie mam tych myśli i są normalne ale jak złapie nerwe to się boję i analizuje.. A to zwyczajne natrety egzystencjalne.. A boimy się bo to nieznane a w nerwicy wszystko co nieznane przeraża.. Czytałam kiedys fajny tekst o tym że trzeba cały czas być obecnym w rzeczywistości.. Jak jesteś w rzeczywistości to nie wiesz nawet ze umierasz i nie masz takich myśli.. A potem umierasz i dalej żyjesz.. A więc nie ma śmierci.. A jak będzie po śmierci to zobaczymy jak umrzemy.. Ale mi za bardzo nie wychodzi..

Re: Pokonywanie lęków

: 13 lutego 2019, o 20:13
autor: Nerwowa234
I dlatego teraz postanowiłam nie analizować, po prostu mimo wszystko, bo wiem że tak normalnie nie analizowałabym tego i cały czas staram się o tym pamiętać. Po prostu już stwierdziłam, że nie robię z tym nic, będę normalnie żyć, starając się pamiętać, że to tylko nerwy i że to one spowodowały ten stan w którym obecnie się znajduję a za tym idzie to, że nie muszę się tym przejmować (co nie zawsze jest takie proste kiedy najdzie nas lęk) tylko jak przyjdzie taka myśl to pozwalam jej być, staram się ją ośmieszyć, zażartować z niej i zauważyłam, że to naprawdę pomaga, lub po prostu nie robić z nią kompletnie nic i jeżeli przez dłuższy czas ją olewam i odwracam uwagę czymś innym, zajmę się czymś to potem już nie czuję takiej potrzeby by się tym przejmować, stopniowo się to osłabia. U mnie rezultaty daje też to, że po prostu cieszę się czymś, oooo np. rozmowa z najlepszą przyjaciółką, kiedy żartujemy razem i śmiejemy się to potem przez dłuższy czas czuję się o wiele lepiej, wiem, że jeżeli ktoś ma nerwicę to na pewno często bywają smutne chwile i sama często je mam, załamka, ale nie można bezczynnie leżeć i nic nie robić bo wtedy jest jeszcze gorzej, ale mimo wszystko trzeba starać się albo znaleźć jakieś zajęcie, żeby po prostu się nie nudzić. Ja osobiście wiem, że to co się teraz dzieje to są konsekwencje tego, że wcześniej żyłam w stresie i muszę ponieść za to odpowiedzialność, pewna granica została przekroczona, wierzę w to, że będzie dobrze i nic nie zniszczy tej mojej wiary w to, bo ja wiem, że nigdy się nie poddam, życie jest za piękne żeby się użalać dlatego wiem, że muszę sobie z tym poradzić. Zastanawiam mnie tylko to czy takie postępowanie z myślami o którym pisałam wyżej na dłuższą metę da rezultaty, bo czesto tez o tym mysle, np. jak jest mi lepiej to mysle czy kiedy bede w odpowiedni sposob postepowac czy to wszystko sie wtedy unormuje, bo wydaje mi sie ze to wszystko sie w odpowiednim czasie ustabilizuje jeżeli SAMA o to zadbam. Tylko czasem wlasnie wyskoczy ta wątpliwość czy bedzie dobrze, mimo wszystko wierzę, że tak.

Re: Pokonywanie lęków

: 13 lutego 2019, o 20:23
autor: Nerwowa234
A jeżeli chodzi o tą śmierć no to jest to po prostu pewien etap, który każdy musi przejść, nie ma na to rady, czy biedny czy bogaty, tam wszyscy są sobie równi, nie ma wyjścia, wiem to i teraz tak myślę, że jednak ta nerwica pewnie była już zaplanowana, to mnie miało spotkać i tyle, może właśnie po to żebym była silniejsza? Żebym nie bała się, żebym potrafiła pokonywać tego typu lęki. Do odważnych świat należy. Może właśnie po to to wszystko żebym teraz już nauczyła się żyć bez tak dużej ilości stresu? Staram się wyciągnąć z tego wnioski, organizm po prostu daje znać że tak dłużej być nie mogło ;) Trzeba to wziąść pod uwagę i zmienić swoje życie, wiem, że teraz docenię je jeszcze bardziej.