Strona 1 z 1
MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 18 stycznia 2019, o 21:12
autor: martynka
Hej. Na początku powiem, że jestem "starym"użytkownikiem, który dzięki forum uniknął szpitala psychiatrycznego. Naprawdę mój stan, podobnie jak Wasz był mega beznadziejny. Udało mi się go "uspić" - to chyba będzie dobre słowo. Niestety teraz jestem, a raczej czuje się jak w punkcie wyjścia, myśli o śmierci mojej poprostu tak mnie dobijają, że nie mam już siły. Zaczęło się od snu, w którym dokładnie nie pamiętam było że umrę za dwa lata, tak się tego wystraszyłam, ale jakoś zapomniałam. Potem zmarła moja babcia, mój tata zachorował na raka, huśtawka mega nastroju, ale trzymałam się twardo. Ale teraz jak mi przypier...dzieliło, ciagle te myśli, że przeciez umrzesz niedługo, nic nie rób, bo i i tak umrzesz, nie planuj wakacji, bo nie doczekasz, no kur...de znam schemat, ale one mnie miażdżą. Poprostu nie wiem jak z tym ruszyć, staram się olewać, ale słabo to idzie. Budzę się w nocy, a pierwsza myśl - umrzesz. No można oszaleć. Potrzebuje Waszego wsparcia, naprawdę.Dziękuję z góry każdemu kto się wypowie. Pozdrawiam
Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 18 stycznia 2019, o 21:44
autor: agnefka28
martynka pisze: ↑18 stycznia 2019, o 21:12
Hej. Na początku powiem, że jestem "starym"użytkownikiem, który dzięki forum uniknął szpitala psychiatrycznego. Naprawdę mój stan, podobnie jak Wasz był mega beznadziejny. Udało mi się go "uspić" - to chyba będzie dobre słowo. Niestety teraz jestem, a raczej czuje się jak w punkcie wyjścia, myśli o śmierci mojej poprostu tak mnie dobijają, że nie mam już siły. Zaczęło się od snu, w którym dokładnie nie pamiętam było że umrę za dwa lata, tak się tego wystraszyłam, ale jakoś zapomniałam. Potem zmarła moja babcia, mój tata zachorował na raka, huśtawka mega nastroju, ale trzymałam się twardo. Ale teraz jak mi przypier...dzieliło, ciagle te myśli, że przeciez umrzesz niedługo, nic nie rób, bo i i tak umrzesz, nie planuj wakacji, bo nie doczekasz, no kur...de znam schemat, ale one mnie miażdżą. Poprostu nie wiem jak z tym ruszyć, staram się olewać, ale słabo to idzie. Budzę się w nocy, a pierwsza myśl - umrzesz. No można oszaleć. Potrzebuje Waszego wsparcia, naprawdę.Dziękuję z góry każdemu kto się wypowie. Pozdrawiam
Reakcja na stres bym powiedziała, a nie nawrót, tak to potraktuj. Zmarła Ci babcia, zachorował tata...To AŻ tyle emocji i bólu. A z tatą jest szansa poprawy? Często tego raka da się wyleczyć. Myelenie o śmierci to natręty, też je miewam. Tyle, że co nam do rozmyślanie. Nikt z nas nie wie kiedy umrze.
Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 18 stycznia 2019, o 21:55
autor: martynka
U mojego taty teraz się poprawiło, chociaż tyle dobrego, a było tragicznie.
Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 18 stycznia 2019, o 22:02
autor: agnefka28
martynka pisze: ↑18 stycznia 2019, o 21:55
U mojego taty teraz się poprawiło, chociaż tyle dobrego, a było tragicznie.
No to świetnie,tylko się cieszyć!

A co do Ciebie, skoro poradziłaś sobie kiedyś, to i teraz tak będzie. Ja jestem tego zdania, że jak coś się dzieje stresującego/smutnego/złego w naszym życiu to i objawy/lęki/myśli wracają. Masz cięźki okres, daj sobie czas na ogarnięcie tego wszystkiego. A tacie życzę duuuużo sił!
Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 18 stycznia 2019, o 22:05
autor: martynka
Myślę, że masz rację, bo ja też odnoszę wrażenie, że wybuchło mi wtedy kiedy już sie uspokoiło...
Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 18 stycznia 2019, o 22:25
autor: Fitnesiara
Obecnie mam to samo, tez mi wybuchło po dużym okresie spokoju i tez z powodu dużego stresu. Nazbierało się trochę a jedna sytuacja to spadła na mnie znienacka i boom już wkręty ze Nerwa wróci. Ale tez myśle ze to objaw stresu i wiem ze trzeba go przetrwać a minie bo zawsze mija x
Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 8 lutego 2019, o 20:07
autor: zagrody123456
Miałam to samo miesiąc temu ale sobie poradziłam i znów trochę męczy.. U mnie też już było ok i wydawało mi się że koniec z nerwica.. I niespodziewanie zmarł mi tata w styczniu.. I dzień po pogrzebie myśli teraz Ty umrzesz, na dodatek wypatrzylam na ręce pieprzyk. I znowu.. Teraz na pewno śmierć bo to rak.. Co trzeba zrobić? A no powiedzieć myslom że już je znasz i choćby jak były straszne nie będziesz z nimi dyskutować.. I tak w kółko.. Minie zobaczysz.. Jestes w stanie realnego stresu i z mety natrety bo to normalka.. Ale minie.. Zaakceptuj.. A to wcale nie nawrót i nie zaczynasz od początku a kryzys i jeśli tak będziesz reagować zniknie.. Wiktor już po oburzeniu też dostał dd jak mama zachorowała ale mówi że stosował niereaktywnosc i że mógł tak zareagować i przeszło.. Gdyby zrobił z tego zaburzenie wróciło by
Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 25 marca 2019, o 21:27
autor: martynka
Święta racja, dziękuję
Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 25 marca 2019, o 22:52
autor: karoolpl
Bo w tym wszystkim czasami samo podejście jest złe, mianowice nie warto jest podchodzić że o już prawie wyszedłem/wyszłam, a tu przywaliło albo od jakiegoś czasu mam spokój, było git i znów mnie walneło. Chodzi raczej o wyrobienie takiego podejścia i automatyzmu że wszystko traktujemy normalnie, wiem skąd to pochodzi, skąd się wzięło, że nic nam nie grozi, a jak ma stać się coś złego to i tak się stanie, nigdy nie zabezpieczymy się przed wszystkim, nie będziemy mieć 1000 rozwiązań na każdą sytuacje, bo tak się nie da.
Trzeba mieć świadomość, że będą gorsze dni, stres, emocje, ale to normalka, czy przed zaburzeniem ich nie było? czy źle się czasem człowiek nie czuję albo ma dość?
Jak nastawimy się że nigdy nie będzie, a jak coś się pojawi reagujemy znów jak w zaburzeniu to znów lęk nas wkręci bo dajemy mu ziarenko, coś do czego się może przyczepić i rozkręcić.
Trzeba żyć tu i teraz, objawy olewać, nie wchodzić we wkrętki, to wtedy to mija i zaburzenie mija, a następnym razem już nas nie wkręci albo na troszkę tylko, ale znajać to i mając odpowiednie podejście nie rusza nas to i nie wpadamy w zaburzenie.
Trzeba mieć do siebie wyrozumiałość, pozwalać sobie na wszystko, na dobre, gorsze dni, wtedy nas to nie rusza i nie wpadamy w syf

Re: MYŚLI O ŚMIERCI - SEN
: 29 marca 2019, o 09:52
autor: Nerwowy
karoolpl pisze: ↑25 marca 2019, o 22:52
Bo w tym wszystkim czasami samo podejście jest złe, mianowice nie warto jest podchodzić że o już prawie wyszedłem/wyszłam, a tu przywaliło albo od jakiegoś czasu mam spokój, było git i znów mnie walneło. Chodzi raczej o wyrobienie takiego podejścia i automatyzmu że wszystko traktujemy normalnie, wiem skąd to pochodzi, skąd się wzięło, że nic nam nie grozi, a jak ma stać się coś złego to i tak się stanie, nigdy nie zabezpieczymy się przed wszystkim, nie będziemy mieć 1000 rozwiązań na każdą sytuacje, bo tak się nie da.
Trzeba mieć świadomość, że będą gorsze dni, stres, emocje, ale to normalka, czy przed zaburzeniem ich nie było? czy źle się czasem człowiek nie czuję albo ma dość?
Jak nastawimy się że nigdy nie będzie, a jak coś się pojawi reagujemy znów jak w zaburzeniu to znów lęk nas wkręci bo dajemy mu ziarenko, coś do czego się może przyczepić i rozkręcić.
Trzeba żyć tu i teraz, objawy olewać, nie wchodzić we wkrętki, to wtedy to mija i zaburzenie mija, a następnym razem już nas nie wkręci albo na troszkę tylko, ale znajać to i mając odpowiednie podejście nie rusza nas to i nie wpadamy w zaburzenie.
Trzeba mieć do siebie wyrozumiałość, pozwalać sobie na wszystko, na dobre, gorsze dni, wtedy nas to nie rusza i nie wpadamy w syf
Świetnie to ująłeś. Podobnie jak wiele osób wyżej uważam, że to stres.
Sam zauważyłem, że wszystko podpinam pod nerwice. Normalny stres to dla mnie od razu powrót największych objawów i sam sobie chyba przywołuje ten syf do głowy... stare myśli i sytuacje, które mnie nakręcały. Niby to retrospekcja umysłu, ale wierzymy w to jak w coś co się znowu dzieje.
Doktor Weekes pisała o tym w książce - trzeba dać sobie czas.