Strona 1 z 1

Poprawa do pewnego momentu

: 1 stycznia 2019, o 21:37
autor: Kromek
Witam wszystkich,
Spróbuję opisać mój przypadek nakrócej jak można :)

A więc nerwica zaczęła się w Marcu 2017 roku, przeszedłem drogę od strachu pójścia spać we własnym do domu, bez obowiązków, bez pracy do studiów w UK i posiadania pracy i życia samemu (gdy nadszedł moment lotu powiedziałem sobie, że wolę umrzeć ale pójdę dalej - jak widać, nic się nie stało). Zawdzięczam to Wam oraz administratorom forum za podzielenie się tą tak ważną wiedzą i własnymi doświadczeniami.
Na pewno napiszę post, jak już całe te szaleństwo się skończy :)

Mój problem polega na tym, że od pewnego czasu nie widzę poprawy. Serce mi nawala przez większość dnia i czasem mam problemy ze snem i nie do końca wiem, co robię zle. Praca jest ok, wiadomo trochę stresu zawsze jest ale generalnie jest ok. W szkole o dziwo radzę sobie nawet lepiej niż niektórzy tutejsi. Nie potrafię zdagnozować, co robię zle w moim postępowaniu w stosunku do zaburzenia. Uważam, że zrobiłem ogromne postępy przez te prawie dwa lata ale jednak cały czas coś mnie trzyma.
Ostatnio pojawiły się też stany depresyjne (aczkolwiek krótkotrwałe) w stosunku do otaczającego mnie świata tzn Po co? Dlaczego? itp itd.. Dużo rzeczy nie sprawia mi przyjemności jak dawniej ale często obserwuje, że jest to czasowe.
Zastanawiam się, czy to nie może być problem braku kontaktu z ludzmi. Przyjaciół zostawiłem w Polsce i tutaj "jakoś" sobie radzę. Jestem ekstrawertykiem i kontakt z ludzmi jest mi niezbędny do bycia szczęśliwym. Może to być to?
Faktem jest, że łapię się często na spożywaniu cukru ale postanowiłem ograniczyć to. Ostatnio również miałem mało czasu, bo albo były studia albo praca. Może to być brak relaksacji przez sport bądz inne zainteresowania na które nie miałem czasu?

Studiuję biznes i zawsze mnie to kręciło aczkolwiek nigdy nie lubiłem wykorzystwania ludzi i stawiania zysku ponad nimi a jak wiemy, dużo wielkich korporacji tak robi. Moja nerwica bardzo się właśnie tego uczepiła, że to nie ma sensu, że to jest oszukiwanie ludzi, chciwość itp itd...

Dajcie znać, co o tym sądzicie. Może mieliście podobnie?

Re: Poprawa do pewnego momentu

: 16 stycznia 2019, o 19:51
autor: martusia1979
Witaj,
wiesz co ja też miałam taki etap w odburzaniu, że jak już była poprawa dużo rzeczy mi fajnie szło do przodu i nagle stop!....mówię stoje w miejscu nic nie idzie do przodu...co jeszczę robie nie tak?...bardzo lubię kontakt z ludzmi przed zaburzeniem to u mnie było normalne. Zawsze jakaś koleżanka to ktoś zapukał do drzwi. W zaburzeniu wszystko się zmieniło odsunełam się od ludzi jedynymi ludzmi w moim życiu był mój mąż i dzieci, nawet unikałam mojej mamy bo czułam przy niej lęk. Ale wracając do tego co pisałam wyżej to stwierdziłam ,że czuje się samotna ,że potrzebuję kontaktu z ludzmi nie tylko z mężem i powiem ci praca była moim wybawieniem, ponieważ tam codziennie spotykałam oczywiście koleżanki i rozmowy gdzieś mi bardzo pomagały. Ja nie lubię być sama. Być może u ciebie jest podobnie. Gdy zaszłam już tak daleko już mi brakowało tylko kropki nad ''i'' to ciągle coś było nie tak. Też pojawiały się stany depresyjne już krótkotrwałe. Ele wiesz co? zauważyłam że to były już podrygi końcówki choroby...to tak jaby już było prawie dobrze ale umysł jeszcze nas sprawdza i jeszcze i podsyła lęki aby zobaczyć czy sobie radzisz ;-)

Re: Poprawa do pewnego momentu

: 16 stycznia 2019, o 20:14
autor: Halina
martusia1979 pisze:
16 stycznia 2019, o 19:51
Witaj,
wiesz co ja też miałam taki etap w odburzaniu, że jak już była poprawa dużo rzeczy mi fajnie szło do przodu i nagle stop!....mówię stoje w miejscu nic nie idzie do przodu...co jeszczę robie nie tak?...bardzo lubię kontakt z ludzmi przed zaburzeniem to u mnie było normalne. Zawsze jakaś koleżanka to ktoś zapukał do drzwi. W zaburzeniu wszystko się zmieniło odsunełam się od ludzi jedynymi ludzmi w moim życiu był mój mąż i dzieci, nawet unikałam mojej mamy bo czułam przy niej lęk. Ale wracając do tego co pisałam wyżej to stwierdziłam ,że czuje się samotna ,że potrzebuję kontaktu z ludzmi nie tylko z mężem i powiem ci praca była moim wybawieniem, ponieważ tam codziennie spotykałam oczywiście koleżanki i rozmowy gdzieś mi bardzo pomagały. Ja nie lubię być sama. Być może u ciebie jest podobnie. Gdy zaszłam już tak daleko już mi brakowało tylko kropki nad ''i'' to ciągle coś było nie tak. Też pojawiały się stany depresyjne już krótkotrwałe. Ele wiesz co? zauważyłam że to były już podrygi końcówki choroby...to tak jaby już było prawie dobrze ale umysł jeszcze nas sprawdza i jeszcze i podsyła lęki aby zobaczyć czy sobie radzisz ;-)
Martusia, a jak zabrzenie jakos ci nie wraca kochana, od czasu jak sie odburzylas ? Analizy nie pojawiaja sie? Jestem pelna podziwu dla ciebie !

Re: Poprawa do pewnego momentu

: 16 stycznia 2019, o 20:20
autor: martusia1979
Nie mam analiz ;-)...dziękuję ale myślę ,że praca mi bardzo pomogła....zajęcie sobie czasu ;-)

Re: Poprawa do pewnego momentu

: 16 stycznia 2019, o 20:35
autor: Halina
a czy ci to wraca ? a to twoje zdjecie, bardzo ladne !