Ból istnienia
: 30 listopada 2018, o 12:15
Hej,
Dawno tu nie pisałem. Od jakiegoś czasu czuję się lepiej dd prawie całkowicie mi zeszło. Lęków jest mniej, ogólnie poje samopoczucie jest lepsze, mam mniej ataków stresu/lęku. Życie zaczyna przypominać to co było wcześniej, jest jedno ale... chociaż poniekąd to całe "ale" to oznaka, że nerwica jeszcze mnie nie opuściła. To "ale" odnosi się do takiego jakby uczucia bólu wynikającego z samego faktu, że żyję. Czasem tego nie czuję, ale często jest przy mnie i nawet kiedy odczuwam radość, śmieję się to czuję, że coś jest nie tak. Jakby dalej się obawiał, że to nie dla mnie, że boli gdy żyję. Chociaż zwykłe rzeczy i obowiązki potrafią mnie wyciągnąć z tego transu. Moje poczucie własnej wartości i sama świadomość, że zależy mi na sobie poszła w górę, chodzę do psychologa i do mnie w tym utwierdziło najbardziej. Ogólnie jest lepiej ale dalej nie czuję się do końca zintegrowany, tzn. umysł i ciało są jeszcze kawałek obok siebie. Raczej nie mam problemów z życiem codzienny, wykonuje wszystkie swoje obowiązki, nastrój tez dobry, do tego wróciłem nawet na siłownię. Czy uważacie, że w/w odczucia moga być wywołane dalej obecną nerwicą/ brakiem tej spójności ze sobą, czy to może w mojej głowie rodzi się coś złego?
Dawno tu nie pisałem. Od jakiegoś czasu czuję się lepiej dd prawie całkowicie mi zeszło. Lęków jest mniej, ogólnie poje samopoczucie jest lepsze, mam mniej ataków stresu/lęku. Życie zaczyna przypominać to co było wcześniej, jest jedno ale... chociaż poniekąd to całe "ale" to oznaka, że nerwica jeszcze mnie nie opuściła. To "ale" odnosi się do takiego jakby uczucia bólu wynikającego z samego faktu, że żyję. Czasem tego nie czuję, ale często jest przy mnie i nawet kiedy odczuwam radość, śmieję się to czuję, że coś jest nie tak. Jakby dalej się obawiał, że to nie dla mnie, że boli gdy żyję. Chociaż zwykłe rzeczy i obowiązki potrafią mnie wyciągnąć z tego transu. Moje poczucie własnej wartości i sama świadomość, że zależy mi na sobie poszła w górę, chodzę do psychologa i do mnie w tym utwierdziło najbardziej. Ogólnie jest lepiej ale dalej nie czuję się do końca zintegrowany, tzn. umysł i ciało są jeszcze kawałek obok siebie. Raczej nie mam problemów z życiem codzienny, wykonuje wszystkie swoje obowiązki, nastrój tez dobry, do tego wróciłem nawet na siłownię. Czy uważacie, że w/w odczucia moga być wywołane dalej obecną nerwicą/ brakiem tej spójności ze sobą, czy to może w mojej głowie rodzi się coś złego?