Nerwica czy borelioza?
: 29 listopada 2018, o 13:31
Witam,
to mój pierwszy post, więc witam wszystkich gorąco, chociaż nie czuję się nowa, bo od 2 lat jestem czytelniczką tego forum
Słuchajcie wiele tu przeczytałam i wiem że nerwica potrafi wiele zdziałać, natomiast zastanawiam się głęboko czy za niektórymi nerwicami nie kryje się czasem borelioza? Mam okropny mętlik w tym temacie w głowie i chciałabym poznać Wasze poglądy.
Przedstawię Wam w skrócie moją historię:
Trzy lata temu urodziłam drugie dziecko, krótko po tym zimą dostałam masowego ataku różnych dolegliwości: mdłości, bóle kręgosłupa, drętwienia, mrowienia, bóle głowy, zawroty, osłabienie, bóle brzucha, serca, bóle mięśni, kości, ataki paniki, wysypki, plamy skórne, itd.
Zaczęły się wędrówki po lekarzach, jakieś tam niewielkie odchylenia były w badaniach, ale przyczyny nie znaleziono. Leżałam w 3 szpitalach i zaczęli sugerować mi nerwicę lękową.
Wykonałam też badania w kierunku boreliozy, Elisa ujemna, WB ujemny. Wierzyłam, że to nerwica, tym bardziej, że znam swoją naturę, objawy po stresach się nasilały, ale nie zawsze to była reguła. Tak żyłam przez 2,5 roku, ciężko było bardzo, ale to forum mnie zawsze podnosiło na duchu, korzystałam trochę z psychoterapii ale bez rezultatu. Natomiast pojawiały się ciągle nowe dolegliwości, a do tego różne problemy zdrowotne, co ciągle wzbudzało mój niepokój i czasem brak wiary że to naprawdę nerwica. A mianowicie pojawiły się duże zaburzenia w miesiączkowaniu, problemy z zatokami, gardłem, infekcje w różnych częściach organizmu. Tłumaczyłam że to stres przewlekły ale z drugiej strony niedowierzałam że tak się może od tego zdrowie sypać.
Pół roku temu miałam robioną punkcję by wykluczyć sm w szpitalu i wtedy ponownie mi zrobili badanie na boreliozę i tym razem wyszedł już wynik wątpliwy. Zaznaczam że poprzednie 2 badania były negatywne. Nigdy nie widziałam u siebie kleszcza ani rumienia, więc byłam zaskoczona. Konsultowałam ten wynik z różnymi lekarzami i zdania były bardzo podzielone. A mianowicie lekarze zakaźnicy twierdzili że to tylko ślad, że był kontakt i żadnej boreliozy obecnie nie ma, natomiast lekarze, którzy prywatnie leczą boreliozę skierowali mnie na badania niemieckie LTT, gdzie wynik wyszedł słabo dodatni i tym sposobem potwierdzali że borelioza jest. Jeden twierdził że tylko Ilads może mi pomóc, czyli leczenie kilkoma antybiotykami naraz, ale byłam przerażona taką opcją, z drugiej strony niepewnością komu wierzyć i zrezygnowałam.
Zaczęłam leczyć się metodami alternatywnymi i nastąpiło duże pogorszenie. Od kilku miesięcy mam na codzień arytmię, bóle w klatce piersiowej, ciągłe uczucie gorąca w sercu, osłabienia napadowe, kłucie w ciele, bóle rąk, nóg, itd. Specjaliści od boreliozy twierdzą że to pogorszenie to herxy i dowód na to że ta borelioza jest. Ponadto są w przekonaniu, że 50% ludzi z nerwicami to tak naprawdę borelioza, tylko ciężka do wykrycia w badaniach.
Podobne stanowisko zajmuje Stowarzyszenie Osób Chorych na Boreliozę.
Ja osobiście mam okropny mętlik w głowie w tak skrajnych poglądach lekarzy i naprawdę sama już nie wiem, czy to nerwica czy borelioza...
W którym kierunku podążyć, by zacząć normalnie funkcjonować, bo narazie to wegetuję?
a jakie jest Wasze zdanie na ten temat? jestem ciekawa Waszych poglądów w tym temacie...
to mój pierwszy post, więc witam wszystkich gorąco, chociaż nie czuję się nowa, bo od 2 lat jestem czytelniczką tego forum

Słuchajcie wiele tu przeczytałam i wiem że nerwica potrafi wiele zdziałać, natomiast zastanawiam się głęboko czy za niektórymi nerwicami nie kryje się czasem borelioza? Mam okropny mętlik w tym temacie w głowie i chciałabym poznać Wasze poglądy.
Przedstawię Wam w skrócie moją historię:
Trzy lata temu urodziłam drugie dziecko, krótko po tym zimą dostałam masowego ataku różnych dolegliwości: mdłości, bóle kręgosłupa, drętwienia, mrowienia, bóle głowy, zawroty, osłabienie, bóle brzucha, serca, bóle mięśni, kości, ataki paniki, wysypki, plamy skórne, itd.
Zaczęły się wędrówki po lekarzach, jakieś tam niewielkie odchylenia były w badaniach, ale przyczyny nie znaleziono. Leżałam w 3 szpitalach i zaczęli sugerować mi nerwicę lękową.
Wykonałam też badania w kierunku boreliozy, Elisa ujemna, WB ujemny. Wierzyłam, że to nerwica, tym bardziej, że znam swoją naturę, objawy po stresach się nasilały, ale nie zawsze to była reguła. Tak żyłam przez 2,5 roku, ciężko było bardzo, ale to forum mnie zawsze podnosiło na duchu, korzystałam trochę z psychoterapii ale bez rezultatu. Natomiast pojawiały się ciągle nowe dolegliwości, a do tego różne problemy zdrowotne, co ciągle wzbudzało mój niepokój i czasem brak wiary że to naprawdę nerwica. A mianowicie pojawiły się duże zaburzenia w miesiączkowaniu, problemy z zatokami, gardłem, infekcje w różnych częściach organizmu. Tłumaczyłam że to stres przewlekły ale z drugiej strony niedowierzałam że tak się może od tego zdrowie sypać.
Pół roku temu miałam robioną punkcję by wykluczyć sm w szpitalu i wtedy ponownie mi zrobili badanie na boreliozę i tym razem wyszedł już wynik wątpliwy. Zaznaczam że poprzednie 2 badania były negatywne. Nigdy nie widziałam u siebie kleszcza ani rumienia, więc byłam zaskoczona. Konsultowałam ten wynik z różnymi lekarzami i zdania były bardzo podzielone. A mianowicie lekarze zakaźnicy twierdzili że to tylko ślad, że był kontakt i żadnej boreliozy obecnie nie ma, natomiast lekarze, którzy prywatnie leczą boreliozę skierowali mnie na badania niemieckie LTT, gdzie wynik wyszedł słabo dodatni i tym sposobem potwierdzali że borelioza jest. Jeden twierdził że tylko Ilads może mi pomóc, czyli leczenie kilkoma antybiotykami naraz, ale byłam przerażona taką opcją, z drugiej strony niepewnością komu wierzyć i zrezygnowałam.
Zaczęłam leczyć się metodami alternatywnymi i nastąpiło duże pogorszenie. Od kilku miesięcy mam na codzień arytmię, bóle w klatce piersiowej, ciągłe uczucie gorąca w sercu, osłabienia napadowe, kłucie w ciele, bóle rąk, nóg, itd. Specjaliści od boreliozy twierdzą że to pogorszenie to herxy i dowód na to że ta borelioza jest. Ponadto są w przekonaniu, że 50% ludzi z nerwicami to tak naprawdę borelioza, tylko ciężka do wykrycia w badaniach.
Podobne stanowisko zajmuje Stowarzyszenie Osób Chorych na Boreliozę.
Ja osobiście mam okropny mętlik w głowie w tak skrajnych poglądach lekarzy i naprawdę sama już nie wiem, czy to nerwica czy borelioza...
W którym kierunku podążyć, by zacząć normalnie funkcjonować, bo narazie to wegetuję?
a jakie jest Wasze zdanie na ten temat? jestem ciekawa Waszych poglądów w tym temacie...