Strona 1 z 1

drętwiena, mrowienia- "podpięci pod prąd"

: 5 listopada 2018, o 16:21
autor: monika78
Witam towarzyszów niedoli :huh ,
nerwica to moja okresowa zmora od lat...20. Przerabialam juz WIELE, na prawdę WIELE. Ale teraz .... nie radzę sobie. Licze na Wasza pomoc albo skłonie się ku lekom bo tak żcy się nie da.
Po baaardzo trudnym dla mnie czasie w zeszlym roku (smierc brata, bankructwo firmy, dlugi, wyjazd męza) rozpoczęła sie moja nowa batalia z panią N.
Zaczęło się od uczucie ucisku w uchu (badania: 3 laryngologów, endoskopia nosogardła, tomografia uszu, nosogardla i potylicy, usg szyji, ślinianek i tarczycy, usg tetnic szyjnych).
Ucho puścilo.
Nadszedl ucisk polowy głowy (okulista- dno oka, neurolog, psycholog, psychiatra: diagnoza nerwica/depresja).
Głowa jakby puściła ale lęk pozostał.
Teraz ucsik w okolicach stawu skroniowo-zuchwowego, nie zawsze ale jednak jakby jeszcze a do tego LĘK i prądy po całym ciele w chwili nasilenia lęku, szybko drętwieją mi nogi i ręce przy ucisku, czasem jakby drętwiały dwa palce lewej ręki, jakby stawały włosy na głowie, mrówki po ciele, subtelne ale przeraźliwe drgania mięśni......
Tak bardzo się tego wszystkiego boje... :(: :(: :(: :(:
Budzę się o 4.30 jak podpięta pod prąd, ze starym strachem przed nowym dniem. Biore AFOBAM- jest moim wybawcą. Mogę po nim działać cały dzień bez objawów. Ale to nie jest wyjście. Jestem płaczliwa, mam czarne mysli, doły, każda drobnostka urasta do uczucia prądu w ciele.
Dziś zrobilam rtg kręgosłupa szyjnego, jutro jade do osteopaty.
Nawet nie będę pisac jakie choróbska chodza mi po glowie....
Moja nerwica zmienia sie przez cae moje zycie: zaczelo sie od ataków dusznosci i kilku lat duszności z pilnowaniem oddechu, byly arytmie, cuda dermatologiczne, bezpodstawne medycznie bole w ciazy, posądzenie kubków smakowych na języku o raka i wiele wiele innych........
Pocieszcie, podnieście leżącego nerwusa..... :roll:

Re: drętwiena, mrowienia- "podpięci pod prąd"

: 5 listopada 2018, o 17:11
autor: Ponidzie
Witaj Monika na początku wyrazy współczucia z powodu straty brata. Ja również borykam się z nerwicą przez 20 lat przechodziłem różne dolegliwośći somatyczne przez te wszystkie lata od zawałów, udarów, nowotworów i Bóg wie co jeszcze, jak sama wiesz i pewnie przerabiałas to nie raz wracaliśmy do normalności do równowagi psychicznej choć wiele nasz to kosztowało i pewnie nie raz będzie kosztować, sam jestem teraz na zakręcie i nerwica w chodzi buciorami w moje życie jest mi ciężko nawet bardzo ciężko ale wiem że bywało tak już nie raz przez ostatnie 20 lat po zdiagnozowaniu i wcześniej jak jeszcze nie wiedziałem co mi dolega, ale wierzę że dla mnie jak i dla ciebie Monika i wielu tutaj cierpiących zaświeci słońce i pojawi się tak upragniony uśmiech którego Ci życzę.