Strona 1 z 4

Przedluzanie objawów

: 4 listopada 2018, o 13:40
autor: SCF
Mam pytanie do osob doświadczonych.
Czy z objawami zaburzeń lekowych jest tak że oje trwają krócej jesli nie zwraca się na nie uwagi ?
Część z was pisze ze jak zaakceptowaliscie gorsze stany to one wtedy minęły. I co juz się nie pojawialy ?
Czy to jest tak że osoba powiedzmy niezaburzona jak poczuje sie gorzej to nie zwroci na to uwagi a osoba zaburzona zacznie analizowac i w ten sposob utrwalac ten stan ?

Zastanawiam sie na swoim przykladzie jak kiedyś przy wystepie publicznym jak cos czytalem zaczelo mi sie robic slabo tzn serce zaczelo walic jak szalone. Od tamtej pory za kazdym razem się to powtarzalo o ile byla duza publika. Nie ma to wiec wiekszego związku z jakims konfliktem wewn. A raczej jest to utrwalenie jakiejs reakcji i przez zmiane nastawienia tj. nie przejmowanie sie ludźmi (publika) można pozbyc sie pojawiajacego sie stsle objawu walenia serca w czasie występu l.
Czy ja to dobrze rozumiem ?

Re: Przedluzanie objawów

: 4 listopada 2018, o 14:07
autor: Ciasteczko
SCF pisze:
4 listopada 2018, o 13:40

Czy to jest tak że osoba powiedzmy niezaburzona jak poczuje sie gorzej to nie zwroci na to uwagi a osoba zaburzona zacznie analizowac i w ten sposob utrwalac ten stan ?

Myślę, że mniej więcej można to tak ująć. Rzecz w tym, że jeśli dany objaw się pojawia,a ty się nim nakręcasz to robisz dwie rzeczy - nadajesz mu ogromną wagę, a także zapisujesz w głowie lęk przed tym, że znów się pojawi.
Trochę czasu zajmuje uświadomienie sobie, że można mieć objaw i się nim nie przejmować. Że można pozwolić na istnienie danego odczucia , a mimo to nic się nie stanie. Możesz czuć, że wali ci serce, że pojawiłsię lęk z tego powodu,ale możesz mieć jednocześnie świadomość z czym masz do czynienia oraz,że to uczucie ani objaw nic nie mogą Ci zrobić. W tym momencie zaczynasz uruchamiać inny mechanizm w psychice, mianowicie okazuje się, że pomimo tego wszystkiego jesteś bezpieczny. Tym samym zaczyna się stopniowe obniżanie lęku przed negatywnymi odczuciami, przed do tej pory "strasznymi" objawami. Nie nakręca to już tak, poziom lęku obniża się. Jeśli nakręca Cię objaw,nadajesz mu ogromną wartość, priorytetem staje się niedopuszczanie do jego pojawiania się, jak się pojawi to koniec świata...i jesteś ugotowany.

Ja mogę opisać na przykładzie ataków paniki, że kiedyś to dla mnie była gehenna,a potem jak się pojawiały,to już nie trwały np. pół godziny, tylko minutę, bo umysł już od razu był przestawiony na tryb "nie ze mną te numery" i natychmiast wygaszał nakręcanie lęku a tym samym i objaw.

Re: Przedluzanie objawów

: 4 listopada 2018, o 15:16
autor: marianna
SCF pisze:
4 listopada 2018, o 13:40
Mam pytanie do osob doświadczonych.
Czy z objawami zaburzeń lekowych jest tak że oje trwają krócej jesli nie zwraca się na nie uwagi ?
Część z was pisze ze jak zaakceptowaliscie gorsze stany to one wtedy minęły. I co juz się nie pojawialy ?
1. w pewnych okresach, nasilonego lęku ciężko jest nie zwracać uwagi na objawy
Ale można sie złapać na tym że można sie zapomnieć na chwilę, i okazuje sie że jakby przez chwile nic nam nie było
aż do mometu aż sobie przypomnimy;)
To daje do myslenia
Wydaje mi się z mojego doświadczenia że jesli uda nam sie zajać czymś a nie tylko analizowaniem
to faktycznie szybciej
mozna wrócić to spokoju ogólnie

2. Pojawiły się ale już nie robiły takiego wrażenia
aż do monetu kiedy sie znudziły i wydały się ... idiotyczne?;)
A tym bardziej zajmowanie się nimi

Re: Przedluzanie objawów

: 4 listopada 2018, o 17:23
autor: SCF
No wlasnie a ja mam problem z ta akceptacją.
Kurde ja nie wiem jak mogę zaakceptowac czy polubić te stany. Istotnie ich nie lubie wrwcz nie znoszę i bardzo nie lubie się tak dupiato czuć i odbierac swiata przez szaro-ciemne okulary.
Niby widze postępy pt umiem się z tego otrząsnac i nie zaniedbywac obowiązków. Ale najbardziej przeszkadza mi chyba to ze przeszkadzaja mi te objawy. Ale kompletnie nie wiem jak to zmienić. Co musialbym zrobić zeby to co dzieje sie w mojej glowie nie przeszkadzalo mi zeby nie było uciążliwe.

Re: Przedluzanie objawów

: 4 listopada 2018, o 17:46
autor: marianna
Ja do swoich objawów to czuje dystans i... rozczulenie:)
A jakie masz objawy?

Re: Przedluzanie objawów

: 4 listopada 2018, o 18:13
autor: SCF
Różne ale te co mi nie przeszkadzaja to szybko mijają a te co mi przeszkadzaja upierdliwie wracaja a zaniczaja sie do nich:
brak odczuwania przyjemnosci, takie uczucie jakby wszystko dookola bylo szare ponure i wzbudzajace lek i takie wlasnie uczucie niechęci pomieszane z irytacja i lękiem. Takie uczucie jakby mnie mialo od srodka rozsadzic.
Tego nie chcę no i naturalnie to sie pojawia najdłużej.
Ogolnie trudno mi to tak opisać ale to jest cos takiego jakby mi sie mozg calkiem przełączal i wszystko co odbieram dookola kazdy bodziec dziala na mnie lekowo i irytujaco. I tego stanu najbardziej nie lubię.

Re: Przedluzanie objawów

: 4 listopada 2018, o 18:28
autor: Lady_Stardust
Ojej, to temat dla mnie - ostatnio przeżywam chwile zwątpienia odnośnie swojej postawy dot. objawów :P Rzecz w tym, że w głowie - tak mi się wydaje - mam mniej więcej poukładane, tzn. jest wiara w nerwicę, jest znajomość mechanizmów itd., itp. Staram się intensywnie działać, z niczego nie rezygnuję, ryzykuję na co dzień. Nie leżę i nie płaczę w poduszkę.

Co jakiś czas mam jednak rzuty objawów somatycznych, które oczywiście zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale z reguły są paskudnie wyczerpujące i naprawdę utrudniają mi funkcjonowanie. Ostatnio są to jakieś okołosercowe dolegliwości typu kołatanie, ściskanie i uczucie palenia/pieczenia na wysokości mostka - na logikę nie czuję przed tym lęku, wiem, że to nerwica ale - niestety - jak mnie coś takiego złapie, to potrafi trzymać calutki dzień albo i kilka dni. Mimo prób ignorowania (choć każdy chyba tu wie, jak ciężko ignorować pewne dolegliwości fizyczne - są po prostu tak inwazyjne, że ciężko o nich zapomnieć) po takim maratonie jest zwykle podobny finał - wyczerpanie fizyczne i frustracja z gatunku "no ileż jeszcze". Wiem, wiem - nie nadawać znaczenia, okej, naprawdę się staram, tj. pracuję, zajmuję się czymś tam, spotykam z ludźmi. Nie da się jednak ukryć, że to jest cierpienie, a nikt normalny cierpieć nie lubi i wydaje mi się, że nie ma to związku z brakiem akceptacji. Pytanie brzmi - czy ktoś tu dostrzega jakieś błędy w tym, co napisałam? Czy to jest kwestia czasu i "przeczekania", przecierpienia swojego i tylko tyle?

Dodam, że działam w temacie odburzenia już od wielu miesięcy i widzę zmiany, jednak od dłuższego czasu mam wrażenie "rozjechania" się mojej świadomości, podświadomości i ciała <---- wiem, brzmi idiotycznie, ale nie wiem, jak to określić. Chodzi o to, że mam poczucie że teoretycznie to już wiem wszystko, co potrzeba, moja wiara w nerwicę i mechanizmy na poziomie świadomości jest duża (i ciągle staram się ją wzmacniać), ale cholerna podświadomość nadal swoje i ciało - w kontekście somatów - swoje ;) Być może to kolejne nerwicowe "ale" (?), ALE cholera czy robię coś źle? Czy po prostu brakuje mi czasu i cierpliwości?

:)

Re: Przedluzanie objawów

: 5 listopada 2018, o 07:52
autor: SCF
Mam tak samo jak kolezanka wyżej.
Tak samo wiem ze ro nerwica (wczesniej wkrecalem sobie tragiczne choroby psychiczne i zaburzenia organiczne).
Wiem że mam na nia jakis wpływ. Ale mimo to nie pptrafie zaakceptowac tego co opisałem.
To odcięcie calkowote od odczuwania przyjemnosci i wrazenie mrocznego swiata dookola jest koszmarne i zaden inny objaw w porownaniu z tym mi na prawde nie przeszkadza az tak. I uwierzcie ze ja nie leze w lozku i nie uzalam sie nad sobą. Ja mam dzien zajety bardzo mocno i bardzo intensywnie. I nawet podczas intensywnych działań nie potrafie odciac się od myślenia. A nawet jak sie odetne to w momentach jak zostaje sam to uderza ze zdwojona siłą. Nie wiem.jak mam to zaakceptowac na prawdę jesli dla mnie to jest na prawde cierpienie gdzie wolalbym odczuwac non stop jakis silny ból. Jak rozne objawy zaakceptowalem: derealizacje, lęk wolnoplynacy, natretne mysli (o ile nie sa mega nasilone), jakiekolwiek uciski i bóle.
Ale tego poczucia no nie umiem bo w tym poczuciu nie umiem odczuc zadnej przyjemności - nic pozytywnego.

Re: Przedluzanie objawów

: 5 listopada 2018, o 08:15
autor: marianna
SCF pisze:
4 listopada 2018, o 18:13
Różne ale te co mi nie przeszkadzaja to szybko mijają a te co mi przeszkadzaja upierdliwie wracaja a zaniczaja sie do nich:
brak odczuwania przyjemnosci, takie uczucie jakby wszystko dookola bylo szare ponure i wzbudzajace lek i takie wlasnie uczucie niechęci pomieszane z irytacja i lękiem. Takie uczucie jakby mnie mialo od srodka rozsadzic.
Tego nie chcę no i naturalnie to sie pojawia najdłużej.
Ogolnie trudno mi to tak opisać ale to jest cos takiego jakby mi sie mozg calkiem przełączal i wszystko co odbieram dookola kazdy bodziec dziala na mnie lekowo i irytujaco. I tego stanu najbardziej nie lubię.
"przestawiania umysłu" i rozsadzania od środka - skumulowane emocje
U mnie to znacznie puściło jak popracowałam na terapii nad źródłem, zmieniłam poglady i przestałam
się tak spinać na dane tematy.

Druga sprawa to sam stan lękowy, jak umysł wpadnie w koło lękowe
i pędzi jak pociąg to potrzeba czasu żeby zwolnił i żeby wszystko wróciło do normy.
Wszystko szare i wzbudzajace lęk - to mi przypomina "wyostrzenie zmysłów" w stanie lękowym
które przechodzi samo, powoli...:)
U mnie również trwało.

Re: Przedluzanie objawów

: 5 listopada 2018, o 08:23
autor: marianna
Lady_Stardust pisze:
4 listopada 2018, o 18:28
Co jakiś czas mam jednak rzuty objawów somatycznych, które oczywiście zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale z reguły są paskudnie wyczerpujące i naprawdę utrudniają mi funkcjonowanie. Ostatnio są to jakieś okołosercowe dolegliwości typu kołatanie, ściskanie i uczucie palenia/pieczenia na wysokości mostka
Lady tak między nami, ja ostatnio bardzo często mam kolatania serca i pieczenie w mostku, kłócie itp
I wiesz co?
Olewam łukiem gotyckim:)
Eweidentnie masz w sobie mechanizm spinania się i kumulowania napięcia, jakieś nieprzepracowane
na terapii sprawy i to powoduje napięcie i akurat u Ciebie tak to się manifestuje.
Jesli nie bierzesz leków to polecam "krople na serce" w każdej aptece

Re: Przedluzanie objawów

: 5 listopada 2018, o 08:32
autor: SCF
Na jakiej terapii pracowałas nad źródłem?
Jaki to byl nurt ?
Ja jestem juz tym troche zalamany. Pozmienialem calkowicie swoje życie dzieki terapii, generalnue zrobilem w nim mega rewolucję. Na terapii i uczestnicy grupy i terapeuci powiedzieli ze bardzo duzo przepracowalem i kazdy mi mówił że podziwia moja prace i to co osiągnąłem.
A i tak jak terapia sie skoczyla tak to cale gowno wróciło...
Mam wrażenie ze te objawy minely tylko na czas terapii a jak jej juz nie ma to wróciłem do pkt wyjscia.

Re: Przedluzanie objawów

: 5 listopada 2018, o 08:38
autor: marianna
SCF pisze:
5 listopada 2018, o 08:32
Na jakiej terapii pracowałas nad źródłem?
Jaki to byl nurt ?
Ja jestem juz tym troche zalamany. Pozmienialem calkowicie swoje życie dzieki terapii, generalnue zrobilem w nim mega rewolucję. Na terapii i uczestnicy grupy i terapeuci powiedzieli ze bardzo duzo przepracowalem i kazdy mi mówił że podziwia moja prace i to co osiągnąłem.
A i tak jak terapia sie skoczyla tak to cale gowno wróciło...
Mam wrażenie ze te objawy minely tylko na czas terapii a jak jej juz nie ma to wróciłem do pkt wyjscia.
Na kompletnie innej niż wszyscy - terapia dda/ddd - zmiana poglądów
Byłam w trakcie rozstania z osoba uzależnioną i cierpiałam na nadkontrole :)
To jednak po terapii i mimo - objawy utrzymywały się jeszcze kilka mieś, ok roku po terapii
bo musiałam to czego sie nauczyłam oswoić i wprowadzić w życie.
Niestety rozpędzony stan lękowy i emocje potrzebują czasu...

Re: Przedluzanie objawów

: 5 listopada 2018, o 08:48
autor: SCF
No mi terapeuci też to mowili i lekarka stamtad że to sa bardzo silne emocje zwiazane ze zmianami i zakonczeniem terapii. W sumie nawet jednwj nocy snilo mi się ze blagalem terapeutów zeby mnie wpuscili na grupę. Nie wiem czy ze lzami w oczach sie nawet wtedy nie obudziłem. W kazdym razie zgodzę sie z ta kumulacja emocji. Czasem z tego stanu wychodza jakies emocje, płacz po którym przychodzi ulga. Z nadkontrola też mam problem. Z resztą mam silny mechanimz omnipotentnej kontroli jako mechanizm obronny.

Re: Przedluzanie objawów

: 5 listopada 2018, o 08:57
autor: marianna
SCF pisze:
5 listopada 2018, o 08:48
W kazdym razie zgodzę sie z ta kumulacja emocji.
Stąd napięcie i objawy
Wciąż coś na siebie bierzesz za mocno, za dużo

Re: Przedluzanie objawów

: 5 listopada 2018, o 13:16
autor: Lady_Stardust
marianna pisze:
5 listopada 2018, o 08:23
Lady_Stardust pisze:
4 listopada 2018, o 18:28
Co jakiś czas mam jednak rzuty objawów somatycznych, które oczywiście zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale z reguły są paskudnie wyczerpujące i naprawdę utrudniają mi funkcjonowanie. Ostatnio są to jakieś okołosercowe dolegliwości typu kołatanie, ściskanie i uczucie palenia/pieczenia na wysokości mostka
Lady tak między nami, ja ostatnio bardzo często mam kolatania serca i pieczenie w mostku, kłócie itp
I wiesz co?
Olewam łukiem gotyckim:)
Eweidentnie masz w sobie mechanizm spinania się i kumulowania napięcia, jakieś nieprzepracowane
na terapii sprawy i to powoduje napięcie i akurat u Ciebie tak to się manifestuje.
Jesli nie bierzesz leków to polecam "krople na serce" w każdej aptece
Dzięki za odpowiedź ;) E, to sercowe to akurat ostatnio, ale to bez znaczenia - przerabiałam już najróżniejsze dolegliwości ze strony chyba wszelkich możliwych układów w ciele :DD Bardziej chodziło mi o sam fakt pt. uporczywe, silne somaty.

Co do przepracowywania na terapii, to nie mogę się zgodzić - mam za sobą długą, dokładną terapię, która zakończyła się, bo po prostu doszłyśmy z psycholog do wniosku, że już nie mamy o czym gadać ;) Oczywiście wiele złych nawyków i zachowań zostało wyłapanych i uświadomionych, pracowałam i nadal nad sobą pracuję pod tym względem, ale uważam, że jestem na etapie gdy mam już 100% jasności, skąd w ogóle wzięła się u mnie nerwica. Od dawna porzuciłam ten temat, skupiając się na tu i teraz - wychodzeniu z tego.

Niemniej na pewno masz rację co do napięcia, bo te objawy nie biorą się z powietrza - dochodzę do wniosku, że to chyba zwyczajnie wciąż za słaba akceptacja i za mało cierpliwości... :roll: