Zmiany i objawy
: 11 października 2018, o 11:31
Witam
W zasadzie nie będę pytal co mi jest bo mam swiadomosc zaburzeń lekowych ich objawów i przyczyn w swoim przypadku.
Od miesiąca jakoś dawalem sobie radę i co pojawilialo sie nakrecanie to je ucinalem i bylo lepiej. Ostatnio jednak już nie umiem tego odciąć. Generalnie jestem świadomy że akceptacja i odciaganie uwagi.
Ale jakoś nie idzie tym razem. Rozladowywanie napiecia przez wysilek fizyczny totalnie nie pomaga. Pojawiaja mi sie obawy przed tym ze wrócę do stanu z 2016/2017 roku gdzie czulem sie bardzo źle przez 6 czy nawet 7 miesięcy w zasadzie bez zadnego lepszego dnia. Na czas terapii czulem się bardzo dobrze.
One sa trudne dla mnie i dodatkowe trudnosci to koniec terapii ktory bedzie mial miejsce jutro. Oraz to że za tydzien wyjezdzam za granicę z nowoppznana dziewczyna. To ostatnir wyzwala we mnie silna presję zeby się tym cieszyć a boje się że tam tez bede tski zmarany i z fajnego wyjazdu bedzie kicha.
Kurde na prawdę ciężko się z tego stanu wyplatac chociaż próbuje i caly czas sam siebie ppcieszam (wczesniej takie cos bylo u mnie niemozlowe).
Chce na prawde do tego konstruktywnie podejść. Ciesze się chociaz że nie szukam po sieci jakichś głupot - wczesniej zapewne tak by bylo.
W zasadzie nie będę pytal co mi jest bo mam swiadomosc zaburzeń lekowych ich objawów i przyczyn w swoim przypadku.
Od miesiąca jakoś dawalem sobie radę i co pojawilialo sie nakrecanie to je ucinalem i bylo lepiej. Ostatnio jednak już nie umiem tego odciąć. Generalnie jestem świadomy że akceptacja i odciaganie uwagi.
Ale jakoś nie idzie tym razem. Rozladowywanie napiecia przez wysilek fizyczny totalnie nie pomaga. Pojawiaja mi sie obawy przed tym ze wrócę do stanu z 2016/2017 roku gdzie czulem sie bardzo źle przez 6 czy nawet 7 miesięcy w zasadzie bez zadnego lepszego dnia. Na czas terapii czulem się bardzo dobrze.
One sa trudne dla mnie i dodatkowe trudnosci to koniec terapii ktory bedzie mial miejsce jutro. Oraz to że za tydzien wyjezdzam za granicę z nowoppznana dziewczyna. To ostatnir wyzwala we mnie silna presję zeby się tym cieszyć a boje się że tam tez bede tski zmarany i z fajnego wyjazdu bedzie kicha.
Kurde na prawdę ciężko się z tego stanu wyplatac chociaż próbuje i caly czas sam siebie ppcieszam (wczesniej takie cos bylo u mnie niemozlowe).
Chce na prawde do tego konstruktywnie podejść. Ciesze się chociaz że nie szukam po sieci jakichś głupot - wczesniej zapewne tak by bylo.