Nerwica a sprawność umysłowa, uczucie otępienia, głupoty
: 23 września 2018, o 23:09
Witam
Miał ktoś z was wrażenie że jest za głupi na to wszystko ?, ja mam takie wrażenie jakby przez te 10 lat ponad nerwica wyniszczyła mnie umysłowo, brak koncentracji, logicznego myślenia, tematów do rozmów z ludźmi, spłycenie uczuciowe, wiele ważnych kiedyś dla mnie rzeczy straciło sens, nie mam już ochoty rozmyślać, uczyć się rozwijać, spełniać, pewnie powiecie że jak sobie o sobie myślę tak jest, ale nie do końca tylko się nakręcam na to, mimo wszystko i tak uważam że jestem jeszcze optymistą na tyle co mnie w życiu spotkało, martwi mnie to bo chcę bardzo pogodzić się na chwile obecną z nerwicą i tym z czym mam trudności, ale też bardzo ciężko przyswajam jakąkolwiek wiedzę na temat nerwicy, robię to na siłę, nie rozwijam tak wielu myśli w głowie jak kiedyś, kiedyś to nawet kompulsywnie nadmiernie rozkminiałem każdą pierdołę, teraz to jakbym już nie miał na to sił się czuję, najlepiej to wychodzi mi spanie, nie wiem czy to ostre przemęczenie po lęku wolnopłynącym czy jak, mam go cały czas oprócz snu a jak już mam do czynienia z jedną osobą lub więcej na codzień to reakcja walcz uciekaj odpalona nonstop, nieważne kto to czy obcy czy ktoś z pracy, przyjaciel, mama, babcia, boje się ludzi i przede wszystkim nie mogę patrzeć im w oczy, lęk społeczny bardzo blokuje moją akceptację ponieważ nauczyłem się żyć nie pokazując że coś mi jest, dobrze to maskuje (tak mi się wydaje) chociaż i tak czasem napewno widać po mnie, i tu jest problem bo chcę zaakceptować a z drugiej strony nie chcę tego pokazać, boje się czuć lęk przy kimś, jak ktoś zareaguje na moje zachowanie co sobie pomyśli itp wiem głupota ale dla mnie niestety nie fobik typowy ze mnie, boje się pokazać "słabość" że ktoś to wyśmieje, wykorzysta, żę jak będę czuł lęk nie będę w stanie nawet się słownie obronić, powód tej obawy jest taki że mnie przytyka w gardle podczas lęku, mam mniej pewny głos, czasem aż wolę nic nie mówić wstydzę się swojej niepewności, skołowania, sorry że piszę bez ładu i składu przeskakując z tematu na temat ale na ten moment tylko tak potrafię wylać to co we mnie siedzi. Chętnie dowiem się co myślicie o tym co napisałem, chociaż jeśli odniesiecie się do jednej rzeczy którą wymieniłem,zawsze dla mnie zawsze to dużo. Pozdrawiam
Miał ktoś z was wrażenie że jest za głupi na to wszystko ?, ja mam takie wrażenie jakby przez te 10 lat ponad nerwica wyniszczyła mnie umysłowo, brak koncentracji, logicznego myślenia, tematów do rozmów z ludźmi, spłycenie uczuciowe, wiele ważnych kiedyś dla mnie rzeczy straciło sens, nie mam już ochoty rozmyślać, uczyć się rozwijać, spełniać, pewnie powiecie że jak sobie o sobie myślę tak jest, ale nie do końca tylko się nakręcam na to, mimo wszystko i tak uważam że jestem jeszcze optymistą na tyle co mnie w życiu spotkało, martwi mnie to bo chcę bardzo pogodzić się na chwile obecną z nerwicą i tym z czym mam trudności, ale też bardzo ciężko przyswajam jakąkolwiek wiedzę na temat nerwicy, robię to na siłę, nie rozwijam tak wielu myśli w głowie jak kiedyś, kiedyś to nawet kompulsywnie nadmiernie rozkminiałem każdą pierdołę, teraz to jakbym już nie miał na to sił się czuję, najlepiej to wychodzi mi spanie, nie wiem czy to ostre przemęczenie po lęku wolnopłynącym czy jak, mam go cały czas oprócz snu a jak już mam do czynienia z jedną osobą lub więcej na codzień to reakcja walcz uciekaj odpalona nonstop, nieważne kto to czy obcy czy ktoś z pracy, przyjaciel, mama, babcia, boje się ludzi i przede wszystkim nie mogę patrzeć im w oczy, lęk społeczny bardzo blokuje moją akceptację ponieważ nauczyłem się żyć nie pokazując że coś mi jest, dobrze to maskuje (tak mi się wydaje) chociaż i tak czasem napewno widać po mnie, i tu jest problem bo chcę zaakceptować a z drugiej strony nie chcę tego pokazać, boje się czuć lęk przy kimś, jak ktoś zareaguje na moje zachowanie co sobie pomyśli itp wiem głupota ale dla mnie niestety nie fobik typowy ze mnie, boje się pokazać "słabość" że ktoś to wyśmieje, wykorzysta, żę jak będę czuł lęk nie będę w stanie nawet się słownie obronić, powód tej obawy jest taki że mnie przytyka w gardle podczas lęku, mam mniej pewny głos, czasem aż wolę nic nie mówić wstydzę się swojej niepewności, skołowania, sorry że piszę bez ładu i składu przeskakując z tematu na temat ale na ten moment tylko tak potrafię wylać to co we mnie siedzi. Chętnie dowiem się co myślicie o tym co napisałem, chociaż jeśli odniesiecie się do jednej rzeczy którą wymieniłem,zawsze dla mnie zawsze to dużo. Pozdrawiam