Strona 1 z 2
Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 30 sierpnia 2018, o 18:26
autor: Ruda1990
Słuchajcie, może to wydawać się śmieszne albo coś... Nie chcę, żebyście zrozumieli mnie zle...
Ale jak tak czytam niektóre posty to wydaje mi się jakbyśmy mieli zupełnie inne zaburzenia... Wiem, że każdy nerwicowec czuje, że ma najgorzej itp. Natomiast ja od 2 miesięcy wegetuję na l4, każde wyjście na drobny spacer to jest zdobywanie szczytu, umycie się, wstanie rano... Ani na pół minuty nie opuszczają mnie myśli natrętne typu schizofrenia, depresja itp. jestem potwornie zmęczona, splakana, co ranek wstaję z walacym sercem i poczuciem, że zwariowalam, nic co do tej pory sprawiało mi radość mnie nie interesuje. Czuję, że nic mnie już nie czeka... jak idę ulicą, albo spojrzę przez okno to zazdroszczę wszystkim ludziom, że wieszają beztrosko pranie, idą do pracy... Ostatnio spotkałam kolegę, który ma potwornie uszkodzona nogę, nie wiadomo czy będzie kiedyś chodził normalnie. I wiecie co? Gdyby ktoś stanął przede mną i powiedział, że obetnie mi nogę/rękę ale za to pozbędę się tej nerwicy-nie zawahałabym się. Wolałabym nie mieć którejś z kończyn:-(
Dążę do tego, że Wy jakoś sobie radzicie, lepiej Wam to idzie... Jak Wy to robicie:-(??
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 30 sierpnia 2018, o 18:34
autor: Dominik.O
Ruda1990 pisze: ↑30 sierpnia 2018, o 18:26
Słuchajcie, może to wydawać się śmieszne albo coś... Nie chcę, żebyście zrozumieli mnie zle...
Ale jak tak czytam niektóre posty to wydaje mi się jakbyśmy mieli zupełnie inne zaburzenia... Wiem, że każdy nerwicowec czuje, że ma najgorzej itp. Natomiast ja od 2 miesięcy wegetuję na l4, każde wyjście na drobny spacer to jest zdobywanie szczytu, umycie się, wstanie rano... Ani na pół minuty nie opuszczają mnie myśli natrętne typu schizofrenia, depresja itp. jestem potwornie zmęczona, splakana, co ranek wstaję z walacym sercem i poczuciem, że zwariowalam, nic co do tej pory sprawiało mi radość mnie nie interesuje. Czuję, że nic mnie już nie czeka... jak idę ulicą, albo spojrzę przez okno to zazdroszczę wszystkim ludziom, że wieszają beztrosko pranie, idą do pracy... Ostatnio spotkałam kolegę, który ma potwornie uszkodzona nogę, nie wiadomo czy będzie kiedyś chodził normalnie. I wiecie co? Gdyby ktoś stanął przede mną i powiedział, że obetnie mi nogę/rękę ale za to pozbędę się tej nerwicy-nie zawahałabym się. Wolałabym nie mieć którejś z kończyn:-(
Dążę do tego, że Wy jakoś sobie radzicie, lepiej Wam to idzie... Jak Wy to robicie:-(??
Wiesz,gdybyśmy tak sobie dobrze radzili,to byśmy tutaj nie siedzieli.Myślę,że znakomita większość osób na tym forum cierpi podobnie jak Ty i czuje się podobnie jak Ty,więc nie obawiaj się,nie jesteś wyjątkiem;)
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 30 sierpnia 2018, o 18:38
autor: Ruda1990
Dominik ja właśnie się bałam, że ten post będzie złe zrozumiany... Wiem, że każdy z nas cierpi:-( tylko dzisiaj jest mi okropnie źle, wstałam z okropnym lękiem, który trwa do teraz:-( boję sie, że to nigdy nie minie... W ciągu jednego dnia przerobiłam w głowie schizofrenię, depresję endogenną, zepsucie mózgu od psychotropów, wizję siebie w szpitalu psychiatrycznym, itp. jak Wy sobie radzicie z takimi dniami? (Oczywiście boję się, że to nigdy nie minie)
Ps. W nocy oczywiście omamy hipnagogiczne też ni polepszyły mi nastroju:-(
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 30 sierpnia 2018, o 18:50
autor: Dominik.O
Ruda1990 pisze: ↑30 sierpnia 2018, o 18:38
Dominik ja właśnie się bałam, że ten post będzie złe zrozumiany... Wiem, że każdy z nas cierpi:-( tylko dzisiaj jest mi okropnie źle, wstałam z okropnym lękiem, który trwa do teraz:-( boję sie, że to nigdy nie minie... W ciągu jednego dnia przerobiłam w głowie schizofrenię, depresję endogenną, zepsucie mózgu od psychotropów, wizję siebie w szpitalu psychiatrycznym, itp. jak Wy sobie radzicie z takimi dniami? (Oczywiście boję się, że to nigdy nie minie)
Ps. W nocy oczywiście omamy hipnagogiczne też ni polepszyły mi nastroju:-(
Pamiętaj wtedy,że gorsze dni ma każdy i że takie dni zawsze mijają i przychodzą po nich lepsze chwile.Trudny czas trzeba starać się przetrzymać i nie wolno tracić nadziei na lepsze jutro.
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 30 sierpnia 2018, o 19:06
autor: bunia
Jestes zmeczona i rozzalona- absolutnie sie nie dziwie. Bo prawda jest taka ze to niewazne ze inni tez cierpia bo dla ciebie jest wazne ze cierpisz teraz ty. A to cierpienie rozni sie tak bardzo od innych ze ciezko je opisac. Po pierwsze nie siedz w tym domu chociaz ja WIEM jak ciezko jest teraz. Idz na tych drzacych nogach na spacer, powolutku,bedzie zle ale pomysl sobie ze teraz powolutku wracam do zdrowia. Idz do pobliskiego sklepu np po jedna rzecz. Pokaz glowie,mozgowi ze nie umrzesz od tego- jak to kiedys powiedzial Pan Grzegorz (jezeli nie czytalas to poczytaj "histirie pewnej nerwicy"): powoli zacznij poluzowywac ten wezel ktory na chwile obecna jest zacisniety na maksa. Daj sobie czas- dla mnie wieczory tez sa zawsze najlepsze a poranki daja w kosc. Ale widzisz ze moze byc lepiej,poki co tylko wieczorami ale zobaczysz ze okresy ulgi beda coraz dluzsze
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 30 sierpnia 2018, o 19:41
autor: Ruda1990
bunia pisze: ↑30 sierpnia 2018, o 19:06
Jestes zmeczona i rozzalona- absolutnie sie nie dziwie. Bo prawda jest taka ze to niewazne ze inni tez cierpia bo dla ciebie jest wazne ze cierpisz teraz ty. A to cierpienie rozni sie tak bardzo od innych ze ciezko je opisac. Po pierwsze nie siedz w tym domu chociaz ja WIEM jak ciezko jest teraz. Idz na tych drzacych nogach na spacer, powolutku,bedzie zle ale pomysl sobie ze teraz powolutku wracam do zdrowia. Idz do pobliskiego sklepu np po jedna rzecz. Pokaz glowie,mozgowi ze nie umrzesz od tego- jak to kiedys powiedzial Pan Grzegorz (jezeli nie czytalas to poczytaj "histirie pewnej nerwicy"): powoli zacznij poluzowywac ten wezel ktory na chwile obecna jest zacisniety na maksa. Daj sobie czas- dla mnie wieczory tez sa zawsze najlepsze a poranki daja w kosc. Ale widzisz ze moze byc lepiej,poki co tylko wieczorami ale zobaczysz ze okresy ulgi beda coraz dluzsze
Bunia jak radzisz sobie z tymi porankami?
Dla mnie wyjście nie jest problemem samym w sobie, bardziej ogarnięcie się (uczesanie, ubranie itp)...
Jak uwierzyć, że to "tylko" nerwica a nie jakaś choroba psychiczną? Okropnie się boję... Dzisiaj cały dzień mnie telepie:-( ponadto biorę Venlectine ( wenlofaksyna) i cholernie tego nie chcę ale moja psychiatra twierdzi, że to konieczne. Dowalila mi pregabaline do tego na ostatniej wizycie, ale nie wykupiłam tego, ile można się truć:-(
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 30 sierpnia 2018, o 20:46
autor: usunietenaprosbe
Wiele osób nastawia się od samego rana na ten kolejny dzień - czy to do pracy, czy obowiązków szkolnych/domowych. Stąd wielu z nas ma właśnie ciężkie poranki, bo budzimy się już z lękiem i pytaniem "jaki będzie ten dzień?". Nie jest to łatwe, ale warto pracować nad tym żeby pozbyć się tej porannej presji. Nie nakładać na siebie od samego rana obowiązków, nie robić wieczorem żadnej listy rzeczy do zrobienia, pozwolić sobie na spokojne wstanie i poleniuchowanie jeśli trzeba.
Kluczem do wszystkiego jest właśnie zaakceptowanie, niekoniecznie uwierzenie. No bo czy jesteś w stanie teraz uwierzyć, że "to tylko nerwica"? Myślę, że nawet jeśli Ci się to uda to pytanie wróci za 3 dni, za 5. Dlaczego? Ponieważ akceptacja to nie tylko przekonanie siebie o tym, że to nerwica. To tylko drobna część. Większą trudnośćią jest zaakceptowanie faktu, że tak się teraz czujemy, że teraz jest taki czas i na razie tak będzie. Co więcej, trzeba zaakceptować też WĄTPLIWOŚCI. Dopiero wtedy jesteśmy "kryci" bo wątpliwosci prędzej czy później pojawiają się u każdego i proces wyjścia składa się na takie etapy gdzie czujemy się ok, ale przychodzi jakaś wątpliwość. Zależnie od tego jak daleko już jesteśmy ta wątpliwość jest chwilowa, nieważna. Jeśli ją akceptujemy to przechodzimy nad nią do porządku dziennego i idziemy dalej. Jeśli staramy się z nią walczyć na siłę to nakładamy na siebie presję, nadajemy jej wartość i dajemy się wciągnąć. Dlatego tak ważne jest zaakceptowanie niepewności, bo ona ZAWSZE się pojawia. Kluczem jest podejśćie do nich - ze zrozumieniem i wyrozumiałością.
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 30 sierpnia 2018, o 22:50
autor: Celine Marie
Dwa miesiące,ja tak mam dwa lata i stale się pogarsza ,więc możemy pogadać kto to ma najgorzej

ale trwamy i chyba to się liczy...chyba
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 31 sierpnia 2018, o 00:24
autor: zrk
Jeśli od dwu miesięcy bierzesz antydepresanti to możesz mieć skutki wprowadzania leku , na początku kuracji nasila objawy, a więc jeśli już i tak bierzesz ten <syf> to może warto czasowo wziąć jeden lek więcej i spróbować tej pregabaliny, ponoć to pomaga na lęki. Jeśli i tak jest się zaburzonym a do tego musisz walczyć z lekami ich wprowadzaniem to jest ciężko.
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 31 sierpnia 2018, o 12:13
autor: bunia
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 31 sierpnia 2018, o 12:16
autor: bunia
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 31 sierpnia 2018, o 12:26
autor: Nerwowy
Książka mnie zainteresowała. Można ją jeszcze gdzieś kupić?
EDIT:
przejrzałem internet. Nigdzie nie da się jej już kupić. Jeśli jest wyczerpany nakład powinni sprzedawać wtedy książki w wersji cyfrowej :/ W bibliotekach w moim mieście też jej niestety nie ma.
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 31 sierpnia 2018, o 13:56
autor: Niegazowany
Co to za książka?
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 31 sierpnia 2018, o 14:05
autor: Nerwowy
Kompletna samopomoc dla twoich nerwów - tytuł jest pod opisem zdjęcia.
Re: Straszne poranki, kiepskie popołudnia, lepsze wieczory...
: 31 sierpnia 2018, o 15:25
autor: Angel
Identycznie u mnie. Ranki sa koszmarne przewaznie

Szkoda ze ta ksiazka nie do zdobycia bo z tego co czytam to toćka w toćke to mam.