Strona 1 z 1

Nowy somat- "nowe" życie

: 22 sierpnia 2018, o 08:27
autor: monika78
Witałam się już w dziale nowych uzytkowników. Czas na wylanie żółci o złym samopoczuciu, bolączkach, somatach. Czas na pytanie: CZY WY TEZ TAK MACIE? :DD
Moja nerwica, koleżanka od lat 20. Na start dostałam w prezencie paniczny lęk: AIDS- po tym jak na dworcu popchnęła mnie narkomanka, żebym zeszła z jej drogi. Nerwica tchnęła we mnie myśl: "dostałaś dziś AIDS, to nie było tylko popchnięcie, to było popchnięcie z zakażoną igłą. Nie masz śladu na ręce bo adrenalina zatrzymała to mini krwawienie". Nie muszę pisać co przechodziłam, czego szukałam w necie, co mi dolegało i jak bardzo bałam się zrobić test. Namawiana przez N. zwlekałam długo- tortury trwajcie! Dzisiaj nie potrafię sobie przypomnieć ile trwało zanim zlana potem, na wacianych nogach, pulsem na granicy wytrzymałości- położyłam kres temu piekłu decydując się na badanie krwi ......


Po drodze miałam jeszcze trilion innych lęków i dolegliwości. Kiedyś spisze je tutaj- gwarantuje świetna zabawę. O ile somaty zawsze są dla mnie przerazajace, to lęki potrafia być strasznie śmieszne :).

Do rzeczy: po ciągu tragedii od czerwca zeszłego roku, w styczniu rozpoczął się nowy matrix. Spodziewałam się go. Myślę, że i tak nie jest najgorszy w porównaniu z tym na czym się wyhodował. Łaskawca :).
UCISK NAD LEWYM OKIEM: pomyślalam- zatoki. Wlewki wody utlenionej do nosa, worki z gorącą solą jako okłady, sinuprety i inne specyfiki na rozrzedzenie wydzieliny.
UCISK W UCHU: 3 laryngologów- przytkana trąbka eustachiusza: tablety, krople, przedmuchiwania uszu z zamkniętym nosem i inne.
Nie wierzyłam, wyczytałam- objawy identyczne do tych przy raku nosogardła. Na granicy wytrzymałości lęku zrobiłam endoskopię nosogardła- NIC. Nie poddawałam się: rak slinianki- pasowało wszystko(ucisk i ból w miejscu ślinianki), czułam nawet guz pod palcami. Na granicy wytrzymałości leku- zrobiłam usg szyji, slinianek i tarczycy- NIC.
No to rak ucha- jak nic! Miałam już wybrany szpital gdzie będę się operować. Znowu odczekałam swoje, natręty, lęki x10000. Na granicy wytrzymałości lęku robiłam tomografię ucha i nosogardła, podstawy czaszki- NIC.

cdn.- muszę dziecko "oporządzić" :)

Re: Nowy somat- "nowe" życie

: 22 sierpnia 2018, o 11:29
autor: monika78
Po endoskopii i tomografii ucisk w sliniance i w uchu ustąpił.
UCISK ZA UCHEM I POŁOWY GŁOWY: do teraz. Zrobiłam usg- przepływy tętnic szyjnych- NIC.
Bardzo dziwne uczucie, bardziej męczące jako natrętna myśl (uciska, nie uciska, będzie uciskać, z jaka siłą)...... Zaczynam dzień na mysleniu o tym i go kończę. Odpoczywam jedynie w śnie i kilka minut po wstaniu z łóżka zanim na dobre się rozkręci. Scenariusze oczywiście czarne. Wydałam już około 2 tysięcy na badania. Wciąż czuję lęk, albo po kokardę albo wolnopłynący. Nie mam pewności ale odnoszę znowu wrażenie, ze jestem w innym świecie, ten bez ucisku i leków został gdzieś z tyłu. Psychiatra stwierdził: zaburzenia depresyjno-nerwicowe, zapisał antydepresenat i abofam. Pierwszego nie brałam w ogóle, drugi biorę doraźnie.
Powinnam iśĆ w zaparte i fundować sobie rezonans glowy, kręgów szyjnych i inne atrakcje czy to jest moment na powiedzenie sobie STOP?
Co mi pomaga?. Abofam, relanium- po nich czuję się jak "NORMALNY, ZDROWY" człowiek.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)))

Re: Nowy somat- "nowe" życie

: 22 sierpnia 2018, o 11:38
autor: nigra88
Pewnie powinnaś powiedzieć sobie STOP :)
Ale zapewne lęk Ci karze zrobić ten rezonans jeśli nie masz dobtego odpowiedniego nastawiania :)
Takie tam uciski to normalka w nerwicy.
Sama ta ciągła analiza „uciska, nie uciska” wskazuje na nerwiczkę.
No i to, że po Adobamie nagle jesteś normalnym człowiekiem :)

Re: Nowy somat- "nowe" życie

: 22 sierpnia 2018, o 11:44
autor: monika78
Miewam PRZESKOKI- jakbym przeskoczyła do bezpiecznego świata, bez somatów i lęków o siebie i najbliższych. Jakby ktoś wlał we mnie wiadro serotoniny. Jaka ulga, energia, szczęście przez wielkie S!!! Kocham te dni, w te dni kocham życie, nawet mam nadzieję, że Franca sobie poszła. Upajam się tym stanem po czym zaczynam znowu koncentrować się nie na szczęściu a na wyczekiwaniu, nasłuchiwaniu swojego ciała- czy nie wraca, czy to prawda, że już jej nie ma?. Z czasem jakby mi zaczynało być źle, że jest mi tak dobrze. Nie dowierzam i na nowo niechcący czyczekuję tego syfu) :?

Macie takie odczucia?