Nerwica lękowa a może dystymia?
: 21 sierpnia 2018, o 10:05
Witam.
Od dłuższego czasu (około rok) codziennie budząc się czuje niesamowitą niechęć do życia, ciągły lęk, smutek, wmawianie sobie chorób (myślę, że po prostu przez to szukam czyjegoś zainteresowania?). Na początku psychiatra zdiagnozował depresję, brałem Fevarin ale przez skutki uboczne odstawiłem, po pól roku było lepiej - pracowałem nad sobą. Później od nowa nieuzasadnione lęki, brak motywacji, myśli autodestrukcyjne, smutki i ciągły "dół". Poszedłem do psychologa zdiagnozował zaburzenia lękowe - nerwicę lękową. Często czułem odrealnienie wrażenie że ja to nie ja. Okropnie bałem się tego. Nakręcałem się czytając fora o schizofrenii i innych chorobach. Kiedyś miałem motywację, znajomych, kolegów teraz nie mam nic. W związku z depresją przerwałem edukacje w technikum (przez toksyczną atmosferę panującą dostałem depresji) w 2 roku. Było lepiej - nie musiałem się narażać na kolejne porcje silnego stresu. Mija rok od przerwania szkoły i mam wrażenie że objawy zamiast zanikać to się nasilają. Potrafię płakać cały dzień bez przyczyny, tak po prostu nad swoim losem. Bardzo chciałbym jakoś z tego wyjść, ale przez złe doświadczenie u psychiatry chce to osiągnąć bez brania psychotropów.
Dziś zdenerwowany swoim życiem, zacząłem googlować już bez nakręcania się i znalazłem chorobę - Dystymię która objawia się takimi samymi objawami jakie codziennie doświadczam. Jak myślicie czy to własnie ta dystymia? A może to znowu depresja? Jak poradzić sobie samemu z tym ? Czy w ogóle jest taka możliwość bez leków, psychiatrów, terapii wyjść z tego samodzielnie? Bardzo proszę o pomoc, mimo myśli samobójczych tego nie dokonam, żeby bliskim nie sprawiać smutku.
Z góry przepraszam za błędy.
Od dłuższego czasu (około rok) codziennie budząc się czuje niesamowitą niechęć do życia, ciągły lęk, smutek, wmawianie sobie chorób (myślę, że po prostu przez to szukam czyjegoś zainteresowania?). Na początku psychiatra zdiagnozował depresję, brałem Fevarin ale przez skutki uboczne odstawiłem, po pól roku było lepiej - pracowałem nad sobą. Później od nowa nieuzasadnione lęki, brak motywacji, myśli autodestrukcyjne, smutki i ciągły "dół". Poszedłem do psychologa zdiagnozował zaburzenia lękowe - nerwicę lękową. Często czułem odrealnienie wrażenie że ja to nie ja. Okropnie bałem się tego. Nakręcałem się czytając fora o schizofrenii i innych chorobach. Kiedyś miałem motywację, znajomych, kolegów teraz nie mam nic. W związku z depresją przerwałem edukacje w technikum (przez toksyczną atmosferę panującą dostałem depresji) w 2 roku. Było lepiej - nie musiałem się narażać na kolejne porcje silnego stresu. Mija rok od przerwania szkoły i mam wrażenie że objawy zamiast zanikać to się nasilają. Potrafię płakać cały dzień bez przyczyny, tak po prostu nad swoim losem. Bardzo chciałbym jakoś z tego wyjść, ale przez złe doświadczenie u psychiatry chce to osiągnąć bez brania psychotropów.
Dziś zdenerwowany swoim życiem, zacząłem googlować już bez nakręcania się i znalazłem chorobę - Dystymię która objawia się takimi samymi objawami jakie codziennie doświadczam. Jak myślicie czy to własnie ta dystymia? A może to znowu depresja? Jak poradzić sobie samemu z tym ? Czy w ogóle jest taka możliwość bez leków, psychiatrów, terapii wyjść z tego samodzielnie? Bardzo proszę o pomoc, mimo myśli samobójczych tego nie dokonam, żeby bliskim nie sprawiać smutku.
Z góry przepraszam za błędy.