Strona 1 z 1
Z deszczu pod rynnę?
: 7 sierpnia 2018, o 22:54
autor: Nelkalenka
Mam taki problem.Zaczęłam nie wchodzić w natręctwa,staram się ignorować je,lecz równocześnie zwiększyły mi się somaty.I tak staram się to jakoś przetrwać,choć przyznaję lekko nie jest...

Zastanawiam się tylko,czy jeśli dalej będę olewać natręctwa,to czy zostanie przerwane to błędne koło i somaty tez stopniowo samoistnie odpuszczą?Boję się,że będę się męczyć i starać,a tylko pogorszę sobie sprawę i natręctwa zamienią mi się na zwiększone somaty...I zamienię nawyk natręctwa na dolegliwosci fizyczne(ktore i tak mam na co dzień, ale od czasu opierania się natretnym myslom są o wiele większe) .Nie wiem co o tym myslec juz sama ehh

Re: Z deszczu pod rynnę?
: 8 sierpnia 2018, o 00:07
autor: Victor
No ale z drugiej strony jak nic nie będziesz działała w kwestii natrętnych myśli to będziesz siedziała w ich błędnym kole. A jakieś somaty i tak są.
Więc to też nie jest wyjście idealne biorąc pod uwagę, ze wtedy w zasadzie nie ma działania na przekór zaburzeniu.
Po prostu sprawdź. Po co sobie już wkładać w głowę, że coś zamienisz na coś itp. Skąd możesz mieć taką pewność?
A przy okazji zrobisz coś ważniejszego! Czyli kroki w stronę "kopania" nerwicy

A to jest najważniejsza z rzeczy
Kiedy natomiast dłużej to popraktykujesz i nawet te całe somaty Ci się nasilą, to zapewne znajdziesz i na to rozwiązanie!
Gdyż w emocjach nie ma rzeczy niemożliwych.
Jeśli posiadasz do tego aktualnie jakieś trudności życiowe, to równocześnie z tym działaniem na natręty, staraj się je powoli rozwiązywać.
Re: Z deszczu pod rynnę?
: 8 sierpnia 2018, o 20:41
autor: Nelkalenka
Victor pisze: ↑8 sierpnia 2018, o 00:07
No ale z drugiej strony jak nic nie będziesz działała w kwestii natrętnych myśli to będziesz siedziała w ich błędnym kole. A jakieś somaty i tak są.
Więc to też nie jest wyjście idealne biorąc pod uwagę, ze wtedy w zasadzie nie ma działania na przekór zaburzeniu.
Po prostu sprawdź. Po co sobie już wkładać w głowę, że coś zamienisz na coś itp. Skąd możesz mieć taką pewność?
A przy okazji zrobisz coś ważniejszego! Czyli kroki w stronę "kopania" nerwicy

A to jest najważniejsza z rzeczy
Kiedy natomiast dłużej to popraktykujesz i nawet te całe somaty Ci się nasilą, to zapewne znajdziesz i na to rozwiązanie!
Gdyż w emocjach nie ma rzeczy niemożliwych.
Jeśli posiadasz do tego aktualnie jakieś trudności życiowe, to równocześnie z tym działaniem na natręty, staraj się je powoli rozwiązywać.
Tak,tylko kurcze dla mnie to somaty sa najwiekszym problemem,to one najbardziej mnie hamują i odbierają radość.Dzwonienie w uszach i napięcie w szczęce to główne, które mam non stop 24h/dobę od dobrych kilku lat i już różnych rzeczy próbowałam i nijak nie mam juz pomysłu jak pozbyć się tych dolegliwości.Myślałam po prostu,że jak ogarnę natręty, to przerwę błędne koło i w ten sposób somaty mnie opuszczą....I to właśnie był ten mój pomysł...jak to nie wypali to już nie wiem co robić...pomysłów brak

Re: Z deszczu pod rynnę?
: 9 sierpnia 2018, o 15:03
autor: Dixie
Mi pomagała zlewka. Kilka razy się udawało, ale dochoziły nerwy i frustracja, więc nie pomagało, ale rzeczywiście jak mam lęk i np. szczęką ściśnięta - specjalnie ją rozluźniam lub idę do łazienki w pracy i tam k,ilka razy napiam całe ciało i puszczam, napinam, puszczam. Jak gardło ściska, to masuje sobie grdykę, ściskam i puszcza, jak w masażu. Trudno olewać to, ale myślenie o tym nie pomaga.
Re: Z deszczu pod rynnę?
: 9 sierpnia 2018, o 22:35
autor: Nelkalenka
Dixie pisze: ↑9 sierpnia 2018, o 15:03
Mi pomagała zlewka. Kilka razy się udawało, ale dochoziły nerwy i frustracja, więc nie pomagało, ale rzeczywiście jak mam lęk i np. szczęką ściśnięta - specjalnie ją rozluźniam lub idę do łazienki w pracy i tam k,ilka razy napiam całe ciało i puszczam, napinam, puszczam. Jak gardło ściska, to masuje sobie grdykę, ściskam i puszcza, jak w masażu. Trudno olewać to, ale myślenie o tym nie pomaga.
A probowales treningu Jacobsona?to wlasnie w nim naprzemiennie napina i rozluznia się dane mięśnie, co podobno jak popraktykuje się dluzej,spowoduje,ze bedziemy potrafili się automatycznie rozluznic,bo bedziemy swiadomi tych napietych mięśni.Jeszcze tego nie probowalam,ale chyba warto moze zaczac...
Re: Z deszczu pod rynnę?
: 10 sierpnia 2018, o 07:18
autor: Dixie
Nelkalenka pisze: ↑9 sierpnia 2018, o 22:35
Dixie pisze: ↑9 sierpnia 2018, o 15:03
Mi pomagała zlewka. Kilka razy się udawało, ale dochoziły nerwy i frustracja, więc nie pomagało, ale rzeczywiście jak mam lęk i np. szczęką ściśnięta - specjalnie ją rozluźniam lub idę do łazienki w pracy i tam k,ilka razy napiam całe ciało i puszczam, napinam, puszczam. Jak gardło ściska, to masuje sobie grdykę, ściskam i puszcza, jak w masażu. Trudno olewać to, ale myślenie o tym nie pomaga.
A probowales treningu Jacobsona?to wlasnie w nim naprzemiennie napina i rozluznia się dane mięśnie, co podobno jak popraktykuje się dluzej,spowoduje,ze bedziemy potrafili się automatycznie rozluznic,bo bedziemy swiadomi tych napietych mięśni.Jeszcze tego nie probowalam,ale chyba warto moze zaczac...
Jacobson, Schultz, jasne, ćwiczę, ale moja wina bo brak czasu i nie robię regularnie, a to klucz do sukcesu, dzień w dzień, dwa razy. Aj, od dzisiaj zaczynamy znowu! Na YT są fajne nagrania.