o, no własnie, bo to o to chodzi, ze my często jako ludzie mamy przeświadczenie ze TRZEBA byc codziennie uśmiechniętym, pełnym energii, no w ogóle w dobrym nastroju. Jak nie jesteśmy to sygnał ze dzieje się z nami cos niedobrego i ze to nienormalne. A przecież to bzdura zupełna, bo kazdy , ale dosłownie każdy zdrowy człowiek doświadcza i powinien doświadczać wszystkich emocji.
Tyle właśnie że człowiek bez zaburzenia, czy po prostu ze zdrowym podejściem podejdzie do tego jak do normalnego stanu, a człowiek zaburzony czy myślący ze musi wiecznie być w euforii, na kazde obnizenie nastroju juz reaguje lękiem i sie nakręca.
Mi duzo dało do myslenia jak którego razu rozmawiałąm z babcią i babcia mówi do mnie: a wiesz, teraz te zmiany pogody- cały dzień czuje jakiś niepokój, a wczoraj to w ogóle chciało mi się płakać bez powodu. - i ona to pozwiedzała z taka naturalnością, w ogóle ten nastrój nie zrobił na niej wrażenia- po prostu zajmowała sie życiem i traktowała to jako cos co przecież normalnie występuje i minie.
No, i pomyślałam,że ja jako osoba w zaburzeniu, już bym sie nakręcała i własnie- robiła z muchy słonia, bo nagle odczuwam lek czy smutek wiec pewnie depresja i w przyszłosci samobójstwo
