Lęki na chorobowym
: 22 marca 2018, o 09:08
Hej
Rozłożyłem się ostatnio i lekarz dał cały tydzień zwolnienia. Dla mnie tydzień zwolnienia to jak miesiąc. Generalnie nie biorę
zwolnień a jeżeli już to 1 max. 3 dni.
Dla zabicia czasu oglądałem seriale, YouTuba jakieś dokumenty, książka na tyle ze po 3 dniach już tym rzygam najlepiej rzuciłbym się
w wir pracy.
Stwierdziłem - dość uciekania odstawiam wszystko, leżę i obserwuję co się dzieje.
Wiem że jak mam chorobowe to z moją psyche nie jest najlepiej - oto objawy które obserwowałem.
Czuję wewnętrzne zdenerwowanie. Nie mogę się całkowicie wyluzować. Mam takie wrażenie jakby gdzieś na głębokim
poziomie świadomości mój umysł cały czas myślał o tym co się dzieje w pracy. Czy moje chorobowe będzie mile widziane przez
szefów itp. Czy coś na tym straciłem ?
Sprawdzam Skype czy ktoś z pracy do mnie coś napisał. Jeżeli nie to lęk rośnie. W tym momencie chciałbym napisać do kumpli ale
się powstrzymuję i tylko obserwuję ich rozmowy.
Obserwuję myśli i oto co się urodziło: nikt do mnie nie pisze może wiedzą że zostanę zwolniony.
Odstawiam sprawdzanie skype. Leżę na łóżku i staram się nie ruszać nogami (ocieram jedną o drugą) jak w syndromie niespokojnych nóg.
Czuję się jakbym był w jakimś kombinezonie. Po powierzchni ciała lata zdenerwowanie - nie potrafię opisać tego uczucia.
Stwierdzam - idziemy głębiej.
Ciągły ból żołądka jak przed egzaminem. Przestaję się czuć pewnie i pojawia się poczucie winy że nic nie robię.
Mówię sobie "nic nie zrobię, mam prawo być chory i nawet nie ruszę nogą". Wstrzymuję każdy możliwy ruch i obserwuje co się dzieje
z moim ciałem i myślami jednocześnie powtarzam sobie że "mam prawo być chory".
Teraz zauważam jak bardzo mój umysł jest "daleko" od mojego ciała. Tak jakbym nie był spójny sam ze sobą.
Im dłużej leżałem bez jakiegokolwiek ruchu, obserwowałem tylko ścianę, pokój i mój umysł tym bardziej miałem odczucie jakbym był
oddzielony od samego siebie, na zewnątrz. I po kilku minutach pojawiło się dziwna rzecz - na krótkie momenty zacząłem
wracać do ciała, zacząłem je bardziej odczuwać i być w Tu i Teraz. Na te krótkie momenty czułem spójność ciała i umysłu.
Wieczorem kumpel napisał na skype co słychać ? Lęk mija.
Co o tym myślicie ? Co Wam się nasuwa ? Czy to świadczy o moim uzależnieniu od pracy ?
Rozłożyłem się ostatnio i lekarz dał cały tydzień zwolnienia. Dla mnie tydzień zwolnienia to jak miesiąc. Generalnie nie biorę
zwolnień a jeżeli już to 1 max. 3 dni.
Dla zabicia czasu oglądałem seriale, YouTuba jakieś dokumenty, książka na tyle ze po 3 dniach już tym rzygam najlepiej rzuciłbym się
w wir pracy.
Stwierdziłem - dość uciekania odstawiam wszystko, leżę i obserwuję co się dzieje.
Wiem że jak mam chorobowe to z moją psyche nie jest najlepiej - oto objawy które obserwowałem.
Czuję wewnętrzne zdenerwowanie. Nie mogę się całkowicie wyluzować. Mam takie wrażenie jakby gdzieś na głębokim
poziomie świadomości mój umysł cały czas myślał o tym co się dzieje w pracy. Czy moje chorobowe będzie mile widziane przez
szefów itp. Czy coś na tym straciłem ?
Sprawdzam Skype czy ktoś z pracy do mnie coś napisał. Jeżeli nie to lęk rośnie. W tym momencie chciałbym napisać do kumpli ale
się powstrzymuję i tylko obserwuję ich rozmowy.
Obserwuję myśli i oto co się urodziło: nikt do mnie nie pisze może wiedzą że zostanę zwolniony.
Odstawiam sprawdzanie skype. Leżę na łóżku i staram się nie ruszać nogami (ocieram jedną o drugą) jak w syndromie niespokojnych nóg.
Czuję się jakbym był w jakimś kombinezonie. Po powierzchni ciała lata zdenerwowanie - nie potrafię opisać tego uczucia.
Stwierdzam - idziemy głębiej.
Ciągły ból żołądka jak przed egzaminem. Przestaję się czuć pewnie i pojawia się poczucie winy że nic nie robię.
Mówię sobie "nic nie zrobię, mam prawo być chory i nawet nie ruszę nogą". Wstrzymuję każdy możliwy ruch i obserwuje co się dzieje
z moim ciałem i myślami jednocześnie powtarzam sobie że "mam prawo być chory".
Teraz zauważam jak bardzo mój umysł jest "daleko" od mojego ciała. Tak jakbym nie był spójny sam ze sobą.
Im dłużej leżałem bez jakiegokolwiek ruchu, obserwowałem tylko ścianę, pokój i mój umysł tym bardziej miałem odczucie jakbym był
oddzielony od samego siebie, na zewnątrz. I po kilku minutach pojawiło się dziwna rzecz - na krótkie momenty zacząłem
wracać do ciała, zacząłem je bardziej odczuwać i być w Tu i Teraz. Na te krótkie momenty czułem spójność ciała i umysłu.
Wieczorem kumpel napisał na skype co słychać ? Lęk mija.
Co o tym myślicie ? Co Wam się nasuwa ? Czy to świadczy o moim uzależnieniu od pracy ?