Robię wszystko ale...coś nie tak, ktoś coś podpowie?
: 14 marca 2018, o 17:17
Hey, na nerwicę lękową jestem zaburzona już od 6 lat, pierwszy rok nie był najgorszy bo miałam trochę objawów somatycznych i wkrętek na różne choroby.
Nic z tym nie robiłam, byłam parę razy u psychologa ale ona jakby nie podejmowała głębiej tematu. Potem jednak nasiliła mi się nerwa, z dnia na dzień. Byłam trochę chora i zrobiło mi się źle w centrum miasta.
Dostałam mega ataku paniki i ledwo wróciłam do domu, zaczęły mi się objawy jak potykanie serca, ciężki oddech, drętwienie rąk, uczucie ciągłej słabości, piszczenie w uszach, okropne bóle głowy a czasem bezsenność i chęć ucieczki z każdego miejsca gdzie choć trochę mi gorzej. I tak trwa to 4 lata. Pracuję mimo wszystko choć nie wszędzie jeżdżę, wychodzę bo zawsze towarzyszy mi strach, ze coś mi się stanie i czasami objawy są tak mocne, ze mam mroczki przed oczami.
Na początku się przebadałam, zrobiłam każde badanie chyba i nic nie wyszło, poszłam do psychiatry i dostałam cital, po którym zmniejszyły mi się trochę objawy somatyczne. Chodziłam na terapię psychodynamiczną 2 lata. Doszłam na niej do tego, że ja siebie samej nie kocham ale reszta spraw była chyba mi mało potrzebna. Po 2 latach odstawiłam leki i nadal się czułam tak samo źle.
Zrobiłam sobie rok przerwy od terapii i leków i skupiłam się na diecie i ziołach oraz suplementach. Fakt, ze schudłam ale nadal się czułam parszywie i nerwica niszczyła mi życie. Od rokyu chodzę na terapie behawioralną, naprawdę się przykładam, mam wiele ćwiczeń, wykonuje, je spisuje myśli ale nadal...czuje się ytragicznie.
Postanowiłam napisać tego posta bo może ktoś cokolwiek podpowie, bo wydaje mi się, ze w ostatnim tygodniu jest gorzej, bo jeszcze dochodzą stresy zwiazane po prostu z życiem...mam wrażenie ze cokolwiek bym nie robiła i tak towarzyszy mi strach. Dodam że moją diagnozą są zaburzenia lękowo-depresyjne.
Nie chcę brać leków bo wiem, że nawet jak mi coś pomogły to potem to wraca mocniejsze.
Kasia
PS. Dziękuję za to świetne forum!
Nic z tym nie robiłam, byłam parę razy u psychologa ale ona jakby nie podejmowała głębiej tematu. Potem jednak nasiliła mi się nerwa, z dnia na dzień. Byłam trochę chora i zrobiło mi się źle w centrum miasta.
Dostałam mega ataku paniki i ledwo wróciłam do domu, zaczęły mi się objawy jak potykanie serca, ciężki oddech, drętwienie rąk, uczucie ciągłej słabości, piszczenie w uszach, okropne bóle głowy a czasem bezsenność i chęć ucieczki z każdego miejsca gdzie choć trochę mi gorzej. I tak trwa to 4 lata. Pracuję mimo wszystko choć nie wszędzie jeżdżę, wychodzę bo zawsze towarzyszy mi strach, ze coś mi się stanie i czasami objawy są tak mocne, ze mam mroczki przed oczami.
Na początku się przebadałam, zrobiłam każde badanie chyba i nic nie wyszło, poszłam do psychiatry i dostałam cital, po którym zmniejszyły mi się trochę objawy somatyczne. Chodziłam na terapię psychodynamiczną 2 lata. Doszłam na niej do tego, że ja siebie samej nie kocham ale reszta spraw była chyba mi mało potrzebna. Po 2 latach odstawiłam leki i nadal się czułam tak samo źle.
Zrobiłam sobie rok przerwy od terapii i leków i skupiłam się na diecie i ziołach oraz suplementach. Fakt, ze schudłam ale nadal się czułam parszywie i nerwica niszczyła mi życie. Od rokyu chodzę na terapie behawioralną, naprawdę się przykładam, mam wiele ćwiczeń, wykonuje, je spisuje myśli ale nadal...czuje się ytragicznie.
Postanowiłam napisać tego posta bo może ktoś cokolwiek podpowie, bo wydaje mi się, ze w ostatnim tygodniu jest gorzej, bo jeszcze dochodzą stresy zwiazane po prostu z życiem...mam wrażenie ze cokolwiek bym nie robiła i tak towarzyszy mi strach. Dodam że moją diagnozą są zaburzenia lękowo-depresyjne.
Nie chcę brać leków bo wiem, że nawet jak mi coś pomogły to potem to wraca mocniejsze.
Kasia
PS. Dziękuję za to świetne forum!