Lęk przed przemijaniem
: 18 lutego 2018, o 21:10
Hejo mam do Was pytanie
Mianowicie od dłuższego czasu borykam się z wewnętrznym lekiem przed przemijaniem, tzn dobijają mnie natrętne myśli odnośnie tego, że ludzie umierają, że moi bliscy też kiedyś odejdą, że czas bardzo szybko mija, że beztroskie dzieciństwo już nigdy nie powróci itd itp. Tak jest praktycznie na każdym etapie mojego życia, tzn skończyłam liceum to długo przeżywałam tęsknotę za tymi czasami... teraz skończyłam jeden etap studiów i też przeżywam że to koniec i te czasy nie wrócą.. naprawdę nie chce być aż tak sentymentalna bo boje się, że te przykrości które kłębią się w mojej głowie wpędza mnie w depresję. Boję się, ze za 20 lat będę cierpiała przez to, ze moja młodość przeminęła. To straszne, chciałabym się cieszyć tym co mam a nie płakać nad tym co minęło. Czasem wywieram na sobie presję siedzenia z rodzicami bo wiem, ze kiedyś umrą i o tym myśle. To już trochę chore.. Czasem patrząc na znajomych ludzi zastanawiam się nad tym jak się zmienili, zestarzeli. Kiedyś to było normalne i się tym nie przejmowałam. Już nie mówię o tym jak siebie analizuje pod tym względem czy czas mnie zmienia i trochę mnie to przeraża szczerze mówiąc. Wiem ze to głupio brzmi...
czy ma ktoś z Was taki problem? Jak sobie radzicie? Ciężko walczyć z czymś co jest w życiu nieuniknione..
pozdrawiam

Mianowicie od dłuższego czasu borykam się z wewnętrznym lekiem przed przemijaniem, tzn dobijają mnie natrętne myśli odnośnie tego, że ludzie umierają, że moi bliscy też kiedyś odejdą, że czas bardzo szybko mija, że beztroskie dzieciństwo już nigdy nie powróci itd itp. Tak jest praktycznie na każdym etapie mojego życia, tzn skończyłam liceum to długo przeżywałam tęsknotę za tymi czasami... teraz skończyłam jeden etap studiów i też przeżywam że to koniec i te czasy nie wrócą.. naprawdę nie chce być aż tak sentymentalna bo boje się, że te przykrości które kłębią się w mojej głowie wpędza mnie w depresję. Boję się, ze za 20 lat będę cierpiała przez to, ze moja młodość przeminęła. To straszne, chciałabym się cieszyć tym co mam a nie płakać nad tym co minęło. Czasem wywieram na sobie presję siedzenia z rodzicami bo wiem, ze kiedyś umrą i o tym myśle. To już trochę chore.. Czasem patrząc na znajomych ludzi zastanawiam się nad tym jak się zmienili, zestarzeli. Kiedyś to było normalne i się tym nie przejmowałam. Już nie mówię o tym jak siebie analizuje pod tym względem czy czas mnie zmienia i trochę mnie to przeraża szczerze mówiąc. Wiem ze to głupio brzmi...
czy ma ktoś z Was taki problem? Jak sobie radzicie? Ciężko walczyć z czymś co jest w życiu nieuniknione..
pozdrawiam
