Problem z wkrętkami i brak poczucia dystansu
: 24 stycznia 2018, o 19:13
Witam.
Odkąd wróciła do mnie nerwica + dd mam często poczucie bycia obserwowanym. To znaczy z jednej strony wiem świadomie, że przecież nikt mnie nie obserwuje a z drugiej jak zaczynam o tym myśleć to nie czuje kompletnie dystansu do tego. Tak jakby cała moja świadomość tego co jest możliwe a co niemożliwe była kompletnie oderwana ode mnie i nakręca mi to lęk no bo odkąd pamiętam schizofrenia była moim konikiem lękowym i tym samym właśnie nakręca się właśnie ten lęk bo nie potrafię sobie jasno powiedzieć, że "nikt mnie nie obserwuje". Z jednej strony to wiem bo nigdy nie uciekałem przed niczym, nie bałem się (chyba) tego w kontekście, że faktycznie jest jakieś zagrożenie ze strony "czegoś", zdaje sobie sprawe z tego jak irracjonalne to jest gdzieś z tyłu głowy ale przez odcięcie kompletnie tego nie czuje i nie potrafie sobie przypomnieć jak to jest móc tak coś z łatwością zdefiniować jako absurd. Pamiętam, że już miałem wcześniej takie loty i gdy zaczęła mi słabnąć nerwica to również i one odeszły ale mimo to po powrocie czuje jakbym znów zaczął walkę z tym i mam wrażenie jakbym walczył z tym pierwszy raz. Stąd teraz dwa pytania:
a) Czy ktokolwiek miał podobne rzeczy? jak wygląda moment w którym to przechodzi i czy faktycznie jak nerwica mija i myślimy o czymś takim to jest to dla nas kompletną bzdetą która jesteśmy w stanie olać na pstryknięcie palcem.
b) Czy to w dalszym ciągu objaw nerwicowy/dd.
Odkąd wróciła do mnie nerwica + dd mam często poczucie bycia obserwowanym. To znaczy z jednej strony wiem świadomie, że przecież nikt mnie nie obserwuje a z drugiej jak zaczynam o tym myśleć to nie czuje kompletnie dystansu do tego. Tak jakby cała moja świadomość tego co jest możliwe a co niemożliwe była kompletnie oderwana ode mnie i nakręca mi to lęk no bo odkąd pamiętam schizofrenia była moim konikiem lękowym i tym samym właśnie nakręca się właśnie ten lęk bo nie potrafię sobie jasno powiedzieć, że "nikt mnie nie obserwuje". Z jednej strony to wiem bo nigdy nie uciekałem przed niczym, nie bałem się (chyba) tego w kontekście, że faktycznie jest jakieś zagrożenie ze strony "czegoś", zdaje sobie sprawe z tego jak irracjonalne to jest gdzieś z tyłu głowy ale przez odcięcie kompletnie tego nie czuje i nie potrafie sobie przypomnieć jak to jest móc tak coś z łatwością zdefiniować jako absurd. Pamiętam, że już miałem wcześniej takie loty i gdy zaczęła mi słabnąć nerwica to również i one odeszły ale mimo to po powrocie czuje jakbym znów zaczął walkę z tym i mam wrażenie jakbym walczył z tym pierwszy raz. Stąd teraz dwa pytania:
a) Czy ktokolwiek miał podobne rzeczy? jak wygląda moment w którym to przechodzi i czy faktycznie jak nerwica mija i myślimy o czymś takim to jest to dla nas kompletną bzdetą która jesteśmy w stanie olać na pstryknięcie palcem.
b) Czy to w dalszym ciągu objaw nerwicowy/dd.