Czy da się wyjść z zaburzeń, które ma się od dziecka?
: 29 grudnia 2017, o 20:45
Czytałam posty i historie różnych ludzi. Większość pamięta dokładnie pierwszy atak, wiąże nerwicę, depresję, czy DD z konkretnym przeżyciem, problemami albo zażyciem narkotyków. Są tu ludzie, którzy mieli w życiu naprawdę ciężko. U mnie jest inaczej. Taki prawdziwy epizod, który uświadomił mi, że dzieje się coś poważnego i muszę coś ze sobą w końcu zrobić, miałam na początku tego roku, ale gdy zaczęłam czytać o zaburzeniach, przypomniałam sobie różne rzeczy z wczesnego dzieciństwa, np. rytuały nerwicowe i ataki paniki i odcięcie z czasów przedszkola. Przez lata miewałam różne objawy, niektóre słabły, inne z czasem dokuczały bardziej. Jako małe dziecko bałam się wszystkiego, czego tylko można. Nie mogłam spać albo budziłam się każdej nocy z nieuzasadnionym lękiem i mama musiała mnie uspokajać. Gdy trochę podrosłam, starałam się sama sobie z tym radzić, ale nic to nie dawało. Miałam straszne wyrzuty sumienia, bo wiedziałam, że mam idealne życie i niczego mi nie brakuje, więc nie powinnam tak się czuć. Czułam totalną pustkę, leżałam, patrzałam w ścianę i starałam się nie panikować. Czułam się brudna, przeszkadzała mi każda sprężyna w materacu czy tykanie zegara. Miałam wrażenie, że jestem zamknięta w pułapce bez wyjścia i że nikt nie zrozumiałby tego, a ja nawet nie wiedziałam, jak to opisać. Czułam się tak, jakbym nie żyła, ale ignorowałam to, bo z czasem mijało. Dopiero w tym roku, kiedy minuty czy godziny zmieniły się w dni i tygodnie, zaczęłam szukać informacji w internecie. Po kilku miesiącach względnego spokoju znowu czuję, że jestem blisko kryzysu.
Po prostu nie mam pojęcia, jak wyjść z zaburzeń, jeśli nie pamiętam życia bez nich? Czuję się totalnie bezsilna, czasem myślę, że urodziłam się zbyt słaba psychicznie, by żyć.
Czy jest tu ktoś, kto był w podobnej sytuacji, albo zna kogoś takiego? Czy da się po prostu zmienić sposób myślenia, który ma się od zawsze? Czy jednak kryje się za tym jakieś wydarzenie, tylko ja po prostu tego nie rozumiem?
Po prostu nie mam pojęcia, jak wyjść z zaburzeń, jeśli nie pamiętam życia bez nich? Czuję się totalnie bezsilna, czasem myślę, że urodziłam się zbyt słaba psychicznie, by żyć.
Czy jest tu ktoś, kto był w podobnej sytuacji, albo zna kogoś takiego? Czy da się po prostu zmienić sposób myślenia, który ma się od zawsze? Czy jednak kryje się za tym jakieś wydarzenie, tylko ja po prostu tego nie rozumiem?