Wypowiadanie się na forum
: 6 listopada 2017, o 18:36
Cześć. Jak u was z wyrażaniem siebie wśród ludzi? Mówię tu o czymś na większą skalę, nie jakaś zwykła rozmowa przy stole wśród znajomych czy rodziny. Ja jak tylko zacząłem jakoś układać sobie pewne rzeczy w głowie, to pojawiały się kolejne natręty i lęki. Od około roku ciężko mi jest tak jakby oddać się spontaniczności. Ciągle kontroluję swoje ruchy i swoją mowę, aby się nie pomylić. Nie tyle, że robię to świadomie, ale po prostu czuję lęk przy mówieniu, że zacznę się mylić i przejęzyczać. Z gestykulacją jest podobnie. Dużo miałem egzystencjalnych myśli o tym jak to jest, że możemy sobie ruszać rękoma bez myślenia o tym itd. Często mnie to przeraża, chociaż wiem, że jest to głupie i irracjonalne i tak naprawdę choćbym się przejęzyczył, to nic się przecież nie stanie.
Do rzeczy - mam na studiach wyjść na środek sali i wygłosić przemowę na temat mojego produktu, który mam im "sprzedać". Jest to ćwiczenie na zaliczenie. Wyszedłem ostatnio na środek się przedstawić, bo każdy musiał i miałem taką pustkę w głowie, że ledwo wydukałem 2 zdania o sobie i uciekłem szybko na swoje miejsce. Znam tych ludzi. Nie jest to mój pierwszy rok i nie jestem jakimś odludkiem, ale wychodzenie na środek sali to jest dramat. Pustka w głowie, odrealnienie, lęk. Mam możliwość, zamiast wychodzenia na środek sali, nagrać filmik jak prezentuję to w domu i wysłać do wykładowcy. Uniknąłbym w ten sposób tego stresu całkowicie i byłoby mi to mega na rękę, ale od dłuższego czasu staram się nie stosować zachowań unikowych. Całe moje życie polegało na uciekaniu od takich sytuacji i uleganiu swoim lękom. Dziewczyna mówiła mi, abym wziął sobie swój lek przed tym przedstawieniem (zwykły uspokajacz - alpragen), ale ja też staram się tego nie używać, bo to takie trochę pójście na łatwiznę. Ona mówi mi, że czasami trzeba zaakceptować to, w jakiej się jest sytuacji i nie przesadzać z tym wszystkim (czyli jeżeli ktoś jest np. bardzo nieśmiały, to nie rzucać się na głęboką wodę). Mówi, że tabletki na uspokojenie bierze masa zdrowych ludzi bez żadnych zaburzeń, bo w końcu po to je zrobili, aby ludziom też było łatwiej podejść do pewnych stresujących spraw. Co o tym myślicie? Ja bym najchętniej tam poszedł bez żadnych tabletek, ale naprawdę boję się już nie tyle co nerwicowych pierdół (że zacznę mówić od rzeczy, przejęzyczać się, zemdleję albo się zrzygam itd.), ale tego, że po prostu pod wpływem tak nagłego lęku, nie będę w stanie nic sensownego tam im powiedzieć i nie zdam tego egzaminu. Całkowicie nie wiem co mam robić w tej sytuacji. Bo z drugiej strony mógłbym całkowicie to odpuścić i nagrać z domu. Może najlepiej będzie to wyśrodkować i pójść po zażyciu uspokajającej tabletki i starać się coś tam wydukać.
Do rzeczy - mam na studiach wyjść na środek sali i wygłosić przemowę na temat mojego produktu, który mam im "sprzedać". Jest to ćwiczenie na zaliczenie. Wyszedłem ostatnio na środek się przedstawić, bo każdy musiał i miałem taką pustkę w głowie, że ledwo wydukałem 2 zdania o sobie i uciekłem szybko na swoje miejsce. Znam tych ludzi. Nie jest to mój pierwszy rok i nie jestem jakimś odludkiem, ale wychodzenie na środek sali to jest dramat. Pustka w głowie, odrealnienie, lęk. Mam możliwość, zamiast wychodzenia na środek sali, nagrać filmik jak prezentuję to w domu i wysłać do wykładowcy. Uniknąłbym w ten sposób tego stresu całkowicie i byłoby mi to mega na rękę, ale od dłuższego czasu staram się nie stosować zachowań unikowych. Całe moje życie polegało na uciekaniu od takich sytuacji i uleganiu swoim lękom. Dziewczyna mówiła mi, abym wziął sobie swój lek przed tym przedstawieniem (zwykły uspokajacz - alpragen), ale ja też staram się tego nie używać, bo to takie trochę pójście na łatwiznę. Ona mówi mi, że czasami trzeba zaakceptować to, w jakiej się jest sytuacji i nie przesadzać z tym wszystkim (czyli jeżeli ktoś jest np. bardzo nieśmiały, to nie rzucać się na głęboką wodę). Mówi, że tabletki na uspokojenie bierze masa zdrowych ludzi bez żadnych zaburzeń, bo w końcu po to je zrobili, aby ludziom też było łatwiej podejść do pewnych stresujących spraw. Co o tym myślicie? Ja bym najchętniej tam poszedł bez żadnych tabletek, ale naprawdę boję się już nie tyle co nerwicowych pierdół (że zacznę mówić od rzeczy, przejęzyczać się, zemdleję albo się zrzygam itd.), ale tego, że po prostu pod wpływem tak nagłego lęku, nie będę w stanie nic sensownego tam im powiedzieć i nie zdam tego egzaminu. Całkowicie nie wiem co mam robić w tej sytuacji. Bo z drugiej strony mógłbym całkowicie to odpuścić i nagrać z domu. Może najlepiej będzie to wyśrodkować i pójść po zażyciu uspokajającej tabletki i starać się coś tam wydukać.