bertek32 pisze: ↑5 sierpnia 2017, o 14:10
Witajcie, mam problem z lękiem przed bezsennością. To jest właściwie jedyna rzecz, na której się skupiam i wnerwica której nerwixa się kręci. Miałam ten pronlem już raz 12 lat temu i wtedy dostałam jakieś tabletki, zmieniłam otoczenie i wszystko się uspokoiło. Nawet nie dokończyłam brać leków, a wszystko się jakoś poukładało. No i znowu mnie dopadło. Dostałam dd, ale to zaakceptowałam i nie dokucza tak bardzo. Natomiast ciągle nakręcam się tą bezsennością. Nie wiem jak to opanować, bo przecież jak nie będę spała, to nerwica też nie będzie odpuszczać. Zmęczenie będzie wszystko potęgować. To mój jeden wielki problem. Jak rozprawić się z tym lękiem raz na zawsze?
Witaj
Też długi czas zmagałam się z lękiem przed bezsennoscią, dziś czasami mi wraca jakis taki niepokój z tym zwiazany, ale w porónaniu z tym co było keidyś, mogę powiedzieć że udło mi sie z tym uporać. Pamiętam, ze jak rozmaiwąłam o tym z swoim psychologiem, to pwoiedizął mi, ze żeby tak naprawdę wyjść z bezsennosci to trzeba po prostu przez nią przejść. Czyli nic innego jak swobie na nią pozwolic i zaakceptowć. Bo w dużej mierze bezsennosć wynia własnie z tego nakręcania się- ledwo położymys ie od łózka juz zakłądamy że się nei wyśpimy, ciągle jestesmy neispokojni, sprawdzamy zegarek i z upływem każdej godziny odczuwamy coraz silniejszą frustrację, no bo jak zacząć dzień za chwile, skoro w ogóle nie śpię.
Jak ja sie z tym uporałam ?
- szykowąłam się do snu wcześniej niż zwykle to robiłam, tak ażeby gdzies po 22 juz mieć zamknięty dzień. Kładłam sie do łózka i albo cos cyztałam, albo słuchalam sobie muzyki do momentu az poczuje znuzenie.
- przestałąm zerkać na zegarek w nocy- nawet keidy nie spałam, nie sprawdząłam juz co chwile która godizna i nei obliczłąam "ile mi jescze snu zostało".
- kiedy sen mimo wszystko nei nadchodzi, warto wstać i wykorzystać czas który mamy , tym samym czekajac na "zmęczenie " organizmu któy da nam sygnał że mozemy ponownie udać sie do łózka- leżenie i wyczekiwanie "kiedy w końcu zasnę" pogarsza sprawę. I tu znowu zazwyczaj czytałam ksiażke, słuchałam muzyki, albo nawet cos porządkowałam.
- dobrze zadbać tez o poranne wstawanie, nie odwlekac go w kółko. Ja nastawiałam sobei budzik na stałą porę i wstawałam faktycznie zaraz po budizku- tym samym po pewnym czasie mój organizm wyrobił sobie swój rytm snu.
-no i co ważne, rcjonalizwoałam sobie złe myśli i tłuamcyzłam, ze nie muszę spać codizennie ksiazowych 8 godizn, że nawet jeżeli sie nei wyśpie jednej czy dwóch nocy to świat się nei zawali, mój organizm sobei z tym poradzi i moze będę w ciagu dnia zmęcozna , ale za to kolejnej nocy uda mi sie spokojnie zasnąć
Trzymaj się !
