Strona 1 z 2
Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 10 czerwca 2017, o 09:42
autor: SCF
Ponad pol roku i nic...
Nie osiągnąłem zadnego postępu zadnej poprawy. Od pół roku nawet te objawy niewyeluowalay - sa ciagle identyczne - nic sie nie rusza z miejsca.
Probuje roznych metod i totalne zero totalnic nic nie pomaga.
Zmiana myslenia nic nie daje. Np realnie przestalem sie martwic tym czy bede w nocy spał bo uznalem ze w koncu i tak zasnę a mimo to ja i tak znow wrocily problemy ze snem. Jedyne na co ma ochote to leżeć i gapic sie w sufit. Jestem juz tym coraz bardziej zmeczony...
Gdybym chociaż mial jakas 1% poprawę ale nie man zadnej poprawy...
Widzę ze objawy nie nasilaja sie w okreslonych sytuacjach tylko zupelnie losowo. I chocbym wygral milion zl to i tak objawy sa i nie mijają. A jak sie na chwile wyciszaja to nie dlatego ze sie czyms mocno zająłem - po prosru sie wyciszaja nawet jak leze w łóżku i gapie sie w sufit.
Wy to chociaż macie jakies zmiany w tych objawach, a ja ciagle jestem na dnie na tym samym dnie. Wczoraj poszedlem biegac by obnizyc napiecir organizmu. Myslicie ze cos to pomoglo ? Nie. Wróciłem z biegu to takiwgo mocnego dola złapałem ze myslalem ze umrę.
Zaczynam na prawde myśleć ze to jakas choroba afektywna typu dystymia a nie nerwica

Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 10 czerwca 2017, o 09:53
autor: marianna
SCF pisze: ↑10 czerwca 2017, o 09:42
Ponad pol roku i nic...
Nie osiągnąłem zadnego postępu zadnej poprawy.
"Na tydzien czasu nerwica w wiekszosci odpuscila. Bylo na tyle dobrze ze moglbym tak sie czuc caly czas. No niestety po tygodniu zaczely powracac te stany. Ale walczylem z nimi."
Postępy są, tylko nadal jesteś w stanie lękowym i ciągłej analizy.
Nie walcz z objawami, po prostu zaakceptuj "mam nerwicę, stan lekowy i czuje się chu***o. I trudno"
I trudno.
Chaos w głowie, wpadanie w wyczerpanie po wysiłku, inne odbieranie muzyki z radia to normalka w stanie lekowym.
Umysł jest tak zajety zagrożeniem że każde wieksze zmeczenie, muzyka itd to już dla niego zbytek.
Poza tym powoduje tylko dodatkowe poejrzenia że reakcja na to to już nie jest stan lękowy.
Otóż jest.
Przy takim stanie lękowym i ciągłej analizy dołki i marazm, wyczerpanie sił fizycznych to normalka.
Nie rozpatruj sobie tego jako nowych pomysłów i diagnoz bo to zły kierunek.
Wszystko przejdzie, tylko cierpliwości i bez szarpania się
Zwróc uwage że co pare dni piszesz "no i nie przechodzi!"
Dużą presję sobie robisz. A w stanie lekowym tak po prostu może być.
I umysł potrzebuje czas żeby się wyciszyć.
Jesli nie bierzesz leków to w weekend jeśli nie masz obowiazków polecam hydroksyzyne
albo chociaż Validol, żeby się wyciszyć, może troche pospać.
I nic na siłę

Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 10 czerwca 2017, o 10:19
autor: marianna
Człowiek w stanie lękowym robi ten błąd że z nim walczy.
Chce go pokonać za wszelką cenę, nie godzi sie na to!

Pamietam że ja w najgorszym lęku nagle zaczęłam ćwiczyć ostro
tak jak zawsze mi sie nie chce, wtedy zaczęłam.
Nie dość że miesnie miałam tak spięte z lęku że moje ruchy były jak u robota;)
to jeszcze potem byłam tak wyczerpana że ledwo wstawalam z dywanu.
Tak że juz sama nie wiedziałam czy zwariowałam czy fizycznie niedomagam;)
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 10 czerwca 2017, o 16:43
autor: SCF
Czyli momenty jak np dziś ze nie czuje lęku a tylko niechec do wszystkiego ze przelezalem pol dnia bo nie mam na nic ochoty ani motywacji moge tez nazwać stanem lekowym ?
Tylko czemu jak nastepuje jakaś poprawa to po kilku dniach znow zaczynam sie gorzej czuć ?
Nie przecze ze sa lepsze dni bo są ale to jest tak z 15% całości.
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 10 czerwca 2017, o 20:48
autor: marianna
Czyli momenty jak np dziś ze nie czuje lęku a tylko niechec do wszystkiego ze przelezalem pol dnia bo nie mam na nic ochoty ani motywacji moge tez nazwać stanem lekowym ?
Tak. Jak najbardziej.
Nie trzeba czuć lęku żeby być w stanie lękowym i mieć różne objawy.
A tym bardziej po dużej dawce lęku przed długi czas masz prawo tak się czuć.
Tylko czemu jak nastepuje jakaś poprawa to po kilku dniach znow zaczynam sie gorzej czuć ?
Nie przecze ze sa lepsze dni bo są ale to jest tak z 15% całości.
Bo cały czas jesteś w stanie lekowym i wątplisz że to tylko to
i że przejdzie 
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 17 czerwca 2017, o 00:55
autor: SCF
Ostatni raz jak miałem taki epizod to głównym objawem jaki mi przeszkadzał to brak odczuwania emocji: nie czułem tego zachwytu jak gdzieś byłem w ładnym miejscu nie czułem radości nie czułem smutku ani lęku do tego dochodziły doły i wtedy też były lepsze dni i gorsze i też w tych lepszych mialem poczucie ze to nie jest to co było. Może wtedy czując że to nie to zaczynałem się frustrowac i analizować i w efekcie następowało pogorszenie.
Pamietam ze schyłkiem tego epizodu było pójście do psycholog która (wtedy) wydawała sie bardzo kompetentna i powiedziała mi ze to nerwica i że na 100% terapia z nią mi pomoże. Po tej wizycie miałem już tylko jeden taki krótki okres nasilonych dołów i pamiętam że on tak nagle minął po prostu puścił pewnym popołudniem i poczulem sie dobrze (choć to jeszcze nie bylo to ale juz zdecydowanie było lepiej niż dotychczas). Po 3 dniach znów się pogorszyło ale to juz nie byly tak silne doly jak wcześniej. Te pogorszenie bylo juz tym ostatnim i trwalo tydzień - w ten czas bylem nad morzem i nie bylo pogody. W czasie tego pobytu zaczalem tez biegać. I pamietam przedostatniego dnia jak szukalem po sieci przyczyn braku emocji i takiego otumanienia. Aż natrafilem na schizofrenie prostą. Zacząłem czytać - w tym samym momencie w tv leciał jakiś głupkowaty film o ludziach zamkniętych w sztucznej dżungli którzy mieli walczyć na śmierć i życie. W momencie jak wyczytalem te mroczne fakty i schizie prostej i jak dopasowalem je do siebie w filmie zaczal leciec podklad Prodigiego Firestarter - piosenka jak na zawołanie tego co poczulem od internetowego artykułu i jakże do tego trafna. Zrobilo mi sie gorąco i miękko. Na prawdę uwierzylem że to może być ta choroba i że to już mój koniec. Noc nieprzespana i cały następny dzień w silnym lęku - choć ja se wkrecalem brak afektu. Dopiero wieczorem życzliwi ludzie z forum odpisali na posta i zwrocili mi uwagę że przecież ja mam w pit emocji co widać po moich postach. Wtedy zrozumialem że oni faktycznie mają rację. Poczulem ulgę i to był moment kiedy epizod sie skończył. Nastepnego dnia jak odczarowany bez obniżonego nastroju i wtedy moglem sobie powiedzieć: to jest nareszcie to co było. Kilka dni później wróciły odczucia emocjonalne ze zdwojona siłą i zacząłem całym soba czuć ten świat - to było piękne. 2 miesiące później idąc znow na uczelnię odżyły we mnie chęci i zacięcie do nauki swojego ulubionego kierunku (bo na okres tego epizodu całkowicie straciłem do tego zainteresowanie) i wten sposób wszystko wróciło do normy na kolejny rok. A do psycholog chodziłem by przygotowac sie na kolejne pogorszenie.
Tak więc do dziś nie bardso wiem co sprawilo że tamten okres minął
Czy minął sam z siebie ?
Czy to to że zacząłem biegać ?
Czy moze wizyty u psycholog ?
Czy wreszcie ten strach przed schiza prostą tak mną potrząsnął że wybilem się z tej matni ?
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 17 czerwca 2017, o 01:19
autor: marianna
Ten stan trwa równiez dlatego że się tak na nim skupiasz i wiążesz z nim różne obawy.
To też męczy...
Bardzo możliwe że ten szok pozytywny że jednak nie masz shizy (bo ewidentnie nie masz)
wyciagnął Cię z tego marazmu. Nagle sie okazało że uff.... mimo wszystko jest kurde fajnie i zycie jest fajne.
Minie Ci tak samo jak przyszło, zobaczysz.
Po prostu to zostaw... masz marazm to masz, trudno.
Nie rób nic na siłę, daj sobie odpocząć, nie naciskaj żeby to minęło.
Jak przestaniesz sie szarpac z tym, zejdzie część napięcia i kontroli i szybciej wrócisz no normy:)
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 17 czerwca 2017, o 14:01
autor: Ciasteczko
Oprócz tego, co napisała Marianna, ewentualnie może musisz się dokopać do jakiegoś jeszcze powodu. Co na co dzień w Twoim życiu codziennym jest dziedzina, w której coś mogłoby nie grać.
Ale ten brak postępów to moim zdaniem bardzo subiektywny wniosek, podszyty pesymizmem i surową oceną.
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 17 czerwca 2017, o 16:44
autor: SCF
Mogę tyle powiedzieć że najgorszym okresem był grudzień oraz przełom kwietnia i maja. Ostatni tydzień jakoś się trzymałem. Zaczyna dziś się nasilac poddenerwowanie ale staram się podchodzic do tego tak ze beda nawroty bo tak sie mózg nauczyl i przyzwyczaił do tego. Mówisz ze oprocz postawy jakies ukryte frustracje ? Możliwe ale nie wiem jak ich szukać. Myslalem ze psycholog mi pomoże ale ona jedynie mi dosrała hasłem że nie mam absolutnie żadnych nerwowych sytuacji żadnych frustracji że mam życie którego nie jeden by zazdrościl i ze powinienem sie wstydzić że tak se problemy wymyślam.
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 18 czerwca 2017, o 11:39
autor: Ciasteczko
SCF pisze: ↑17 czerwca 2017, o 16:44
Mówisz ze oprocz postawy jakies ukryte frustracje ? Możliwe ale nie wiem jak ich szukać. Myslalem ze psycholog mi pomoże ale ona jedynie mi dosrała hasłem że nie mam absolutnie żadnych nerwowych sytuacji żadnych frustracji że mam życie którego nie jeden by zazdrościl i ze powinienem sie wstydzić że tak se problemy wymyślam.
Nie lubię się przejeżdżać po psychologach,do których chodzą forumowicze,ale oceniając po tym,co tu napisałeś, to kapcie spadają... Taką poradę można uzyskać od sfrustrowanego internauty, ale od psychologa oczekiwałoby się wyjścia na przeciw perspektywie osoby, która do niego przyszła...Rozważałeś zmianę tego "specjalisty"?

Więc bardziej interesowałaby mnie Twoja perspektywa-wiesz-takie podstawowe dziedziny życia jak praca/szkoła, rodzina,bliscy, to czy odpowiada Ci Twoja codzienność-to,co robisz (oprócz nerwicy). Możliwe też, że na prawdę nie jest źle,ale to Ty sam musisz sobie ocenić! Ja się przy tym nie upieram,tylko po prostu staram się jakoś ewentualnie wyciągnąć coś, na co sam nie zwróciłeś uwagi.
Jeszcze mi przyszło do głowy czy starasz się jakoś relaksować? Może faktycznie nic Cie jakoś szczególnie nie frustruje tylko jesteś spięty już tymi objawami i wyczekujesz mocno kiedy odejdą. Nie mam na myśli wyuczonych technik ,tylko to, co na prawdę lubisz robić.
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 18 czerwca 2017, o 14:25
autor: SCF
Tak, staram się relaksować, ale nerwica (jeśli to ona) i na tym gruncie mi się wślizgnęła.
Jednym z jej manifestacji jest to, że mocno skupiam się na tym żeby odczywać przyjemność z rzeczy które zawsze lubiłem robić, tak, przyznaję że mocno się na tym skupiam i oczywiście od startu epizodu nie odczuwam tych przyjemności, albo odczuwam słabo. To jest strasznie frustrujące, że np coś co uwielbiałem robić mając wolny czas teraz nie sprawia przyjemności, tak samo jest z muzyką i np z drobnymi przyjemnościami. Ale też przyznaję się, że za każdym razem kiedy pojawia się "okazja" do odczucia przyjemności ja zaczynam o tym myśleć (i chyba analizować) i naturalnie nie odczuwam tej przyjemności, nie czuje nic albo czuję nerwy i to implikuje frustrację. Trudno jest mi tak stanowczo powiedzieć sobie, że dam na looz to się to automatem zacznie poprawiać, bo sam do końca nie jestem przekonany czy tak będzie.
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 18 czerwca 2017, o 14:29
autor: Ciasteczko
Trudno jest mi tak stanowczo powiedzieć sobie, że dam na looz to się to automatem zacznie poprawiać, bo sam do końca nie jestem przekonany czy tak będzie.
A co tracisz próbując? Czy powyższe założenie Cie przed czymś chroni? Czy raczej blokuje?
Relaks, to spontan, nie technika, nie zaprogramowana na rezultaty czynność, która trzeba odbębnić. Czyli jesteś ciągle spięty... Ciągle analizujesz. Jak inaczej się odciążyć?
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 18 czerwca 2017, o 14:56
autor: SCF
Co tracę ? Myślę, że jeśli się całkowicie zrelaksuję i przestanę o tym myśleć a to nie wróci, to będzie oznaczało że to nie nerwica i tego się bardzo boję. Ten strach przed takim scenariuszem mnie blokuje. Jestem na etapie przełamywania tego strachu, ale póki co jest ciężko, zwłaszcza że to układ zamknięty.
Bardzo chcę zmiany, ale tak zaciekle chcąc zmiany jej nie osiągnę.
A co do psycholog, cóż... wydawała się początkowo bardzo kompetentna, a gdy nagle zacząłem się źle czuć to mi gadała że powinienem się wstydzić a potem na ostatniej wizycie u niej mi wpierała, że to uszkodzenie mózgu albo jakaś choroba endogenna bo ona innego wytłumaczenia nie widzi i kazała iść do psychiatry.
Najchętniej bym wszędzie gdzie się da napisał o niej opinie i prawdę jaka z niej psycholog, ale nie chce babie psuć kariery, chociaż psycholog z niej jak z koziej dupy trąba. I to był kolejny psycholog i kolejny taki nieudany...
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 18 czerwca 2017, o 15:13
autor: Ciasteczko
SCF pisze: ↑18 czerwca 2017, o 14:56
Co tracę ? Myślę, że jeśli się całkowicie zrelaksuję i przestanę o tym myśleć a to nie wróci, to będzie oznaczało że to nie nerwica i tego się bardzo boję. Ten strach przed takim scenariuszem mnie blokuje. Jestem na etapie przełamywania tego strachu, ale póki co jest ciężko, zwłaszcza że to układ zamknięty.
Chyba nie rozumiem.

A czym innym jest nerwica jak nie swego rodzaju przeciążeniem?
Bardzo chcę zmiany, ale tak zaciekle chcąc zmiany jej nie osiągnę.
No i tu bardzo ładny wniosek sobie wyklarowałeś. Zaciekłość jest formą napięcia i presji.
Re: Zero postępu niezależność objawów od sposobu myślenia
: 18 czerwca 2017, o 15:51
autor: SCF
Ciasteczko pisze: ↑18 czerwca 2017, o 15:13
Chyba nie rozumiem.

A czym innym jest nerwica jak nie swego rodzaju przeciążeniem?
Nie chodzi o to czym jest nerwica ale o wątpliwości czy to nerwica.
Boję się takiego scenariusza (podaję przykład):
Nagle przestaję analizować swoje stany, przestaję analizować to czy czuję się dobrze czy źle czy coś mnie cieszy czy nie i zaczynam wszystko robić na spontana.
Miesiąc trwa takie wyciszenie i nie myślę o tym jak się czuję. gdy nagle po miesiącu przypominam sobie o tym analizowaniu, uświadamiam sobie że miesiąc nie analizowałem i uświadamiam sobie, że nie analizowałem, ale też nie czułem się lepiej, że mimo braku analizowania te dni były nijakie, puste.
Takiego scenariusza się obawiam, no bo wówczas nie będę mógł już powiedzieć, że to ze strachu i analizowania takie stany.