Co dalej?
: 29 kwietnia 2017, o 12:14
Cześć.
Nerwice mam od ponad 2 lat. Na początku oczywiście nakręcanie się, analiza myśli, kontrola zachowań itd. Typowe. Po czasie zacząłem czytać forum, trochę się uspokajałem ale dalej nie to co trzeba. We wrześniu 2016 postanowiłem zacząć naprawdę działać, nagrania od Victora, posty, tematy o odburzaniu, wszystko ogarnąłem. Nerwicę znam na wylot, wiem dokładnie jak działają wszystkie mechanizmy itd. Wiele myśli i wkrętek zostawiłem już za sobą, na dzień dzisiejszy to, co siedziało mi w głowie 2 lata temu często wydaje się już śmieszne, więc widzę w tym wszystkim postęp, jednak doszły nowe rzeczy. Nadal czuję zagubienie i lęk. Ciężko mi się mówi. Zdarzyło się pare razy że pomyliłem końcówki wyrazów typu zrobiłeś zrobiłaś, ponakręcałem się i teraz ogólnie czuje lęk wolnopłynący, nasilenie się lęku kiedy się wypowiadam. Zdarzają się jeszcze stany odrealnienia ale to już mniej, doszły myśli o przełykaniu śliny, o mruganiu oczami itd, których nie mogłem zapomnieć przez dłuższy czas i wszystkie naturalne czynności automatycznie kontrolowałem mimo, że nie chciałem.
Nerwica obrała tak jakby inny tor troszeczkę. Nadal przy podnoszeniu noża mam jakieś głupie myśli, jednak nie straszą mnie już one, ani żadne inne myśli. Tamten etap tak jakby mam za sobą, z tym nie umiem sobie poradzić. Postanowiłem po 2 latach wreszcie pójść do psychiatry, wziąć jakieś leki, może coś zadziałać w tym kierunku. 200 zł za godzine, psychiatra oczywiście powiedział kilka zdań, które były już dla mnie oczywiste, zanim tam wszedłem. Dobry psychiatra, wysoko oceniany, i wiem, że to nie działa po jednej godzinie i nie oczekiwałem, że zrobi magiczny pstryczek palcami i ja będę zdrowy. Jednak nie poruszał żadnych mechanizmów nerwicowych, nie doradził jak działać, tylko szukał przyczyny gdzieś w sytuacjach rodzinnych i innych rzeczach, które mało mają z tym wspólnego. Przepisał mi Brintellix, a na nagłe przypadki Xanax.
Ogólnie pytanie brzmi, co dalej? Czy ktoś z was był lub jest w takiej sytuacji? Że niby rozumiemy wszystko, jak działa nerwica itd, jest już duży krok naprzód, jednak nadal frustracja i codzienne wkurwienie, że dalej w tym tkwimy. Rozmowa z psychiatrą szczerze mało mi się spodobała i o wiele lepiej rozumiem się z ludźmi na forum, szczególnie to co pisze Victor jest strzałem w 10, czuję jakby było to dokładnie o mnie. Psychiatra patrzy od strony medycznej, coś tam mówi jakieś ciekawostki, ale nie widzi mi się, żeby mogło to być tym ostatnim krokiem, który mnie w pełni wyleczy, a 100 czy 200 zł za godzine u psychiatrów i psychoterapeutów + leki to naprawdę spory koszt jak na studenta.
Pozdrawiam!
Nerwice mam od ponad 2 lat. Na początku oczywiście nakręcanie się, analiza myśli, kontrola zachowań itd. Typowe. Po czasie zacząłem czytać forum, trochę się uspokajałem ale dalej nie to co trzeba. We wrześniu 2016 postanowiłem zacząć naprawdę działać, nagrania od Victora, posty, tematy o odburzaniu, wszystko ogarnąłem. Nerwicę znam na wylot, wiem dokładnie jak działają wszystkie mechanizmy itd. Wiele myśli i wkrętek zostawiłem już za sobą, na dzień dzisiejszy to, co siedziało mi w głowie 2 lata temu często wydaje się już śmieszne, więc widzę w tym wszystkim postęp, jednak doszły nowe rzeczy. Nadal czuję zagubienie i lęk. Ciężko mi się mówi. Zdarzyło się pare razy że pomyliłem końcówki wyrazów typu zrobiłeś zrobiłaś, ponakręcałem się i teraz ogólnie czuje lęk wolnopłynący, nasilenie się lęku kiedy się wypowiadam. Zdarzają się jeszcze stany odrealnienia ale to już mniej, doszły myśli o przełykaniu śliny, o mruganiu oczami itd, których nie mogłem zapomnieć przez dłuższy czas i wszystkie naturalne czynności automatycznie kontrolowałem mimo, że nie chciałem.
Nerwica obrała tak jakby inny tor troszeczkę. Nadal przy podnoszeniu noża mam jakieś głupie myśli, jednak nie straszą mnie już one, ani żadne inne myśli. Tamten etap tak jakby mam za sobą, z tym nie umiem sobie poradzić. Postanowiłem po 2 latach wreszcie pójść do psychiatry, wziąć jakieś leki, może coś zadziałać w tym kierunku. 200 zł za godzine, psychiatra oczywiście powiedział kilka zdań, które były już dla mnie oczywiste, zanim tam wszedłem. Dobry psychiatra, wysoko oceniany, i wiem, że to nie działa po jednej godzinie i nie oczekiwałem, że zrobi magiczny pstryczek palcami i ja będę zdrowy. Jednak nie poruszał żadnych mechanizmów nerwicowych, nie doradził jak działać, tylko szukał przyczyny gdzieś w sytuacjach rodzinnych i innych rzeczach, które mało mają z tym wspólnego. Przepisał mi Brintellix, a na nagłe przypadki Xanax.
Ogólnie pytanie brzmi, co dalej? Czy ktoś z was był lub jest w takiej sytuacji? Że niby rozumiemy wszystko, jak działa nerwica itd, jest już duży krok naprzód, jednak nadal frustracja i codzienne wkurwienie, że dalej w tym tkwimy. Rozmowa z psychiatrą szczerze mało mi się spodobała i o wiele lepiej rozumiem się z ludźmi na forum, szczególnie to co pisze Victor jest strzałem w 10, czuję jakby było to dokładnie o mnie. Psychiatra patrzy od strony medycznej, coś tam mówi jakieś ciekawostki, ale nie widzi mi się, żeby mogło to być tym ostatnim krokiem, który mnie w pełni wyleczy, a 100 czy 200 zł za godzine u psychiatrów i psychoterapeutów + leki to naprawdę spory koszt jak na studenta.
Pozdrawiam!