Nerwica w ciąży - prośba o pomoc
: 16 kwietnia 2017, o 00:04
Witajcie, bardzo się cieszę, że się tu znalazłam po czasie poszukiwań czegoś sensownego w temacie nerwicy w internecie. Zaczęłam zapoznawać się z Waszymi materiałami na youtube, ale postanowiłam też na forum podzielić się moim problemem, może ktoś zechce pomóc i udzielić jakiś wskazówek. Jestem w 7 miesiącu ciąży, mam męża który jest kierowcą zawodowym i pracuje w systemie 3 tygodnie w trasie, 1 tydzień w domu, obecnie mieszkamy u moich rodziców, ale planujemy zakupić coś swojego, stąd taki a nie inny system pracy. Od stycznia zaczęłam obserwować u siebie znaczne obniżenie nastroju, płaczliwość i lęki. Zaczęło się od tego, że oglądając jakiś program w tv o tematyce raka zaczęłam sobie wkręcać, że na pewno zachoruje. Potem było już tylko gorzej, zaczęłam w internecie szukać informacji o raku, umieralności itd. Byłam już przekonana, że jeśli nie umrę na raka to na pewno dostanę udaru, wylewu czy innego choróbska, albo zginę w wypadku. Kolejnym etapem było zastanawianie się nad sensem egzystencji, istnieniem Boga czy życiu po śmierci. Wtedy tez przychodziły do mnie obrazy sytuacji z przeszłości, które wywoływały we mnie straszne wyrzuty sumienia np że komuś nie pomogłam, czy powiedziałam coś przykrego. Ostatnią myślą po której zrozumiałam, że coś złego się dzieje było wyobrażanie sobie tego, że choruje, młodo umieram , a mój mąż znajduje sobie nową żonę taką chodzący ideał i wiodą z naszą córką idealne życie jak z filmu. Życie jakie ja zawsze chciałam wieść ale nie było mi już dane. Podczas tych myśli miałam ogromne poczucie lęku i straszny płacz, dodam że z ta myśl do mnie często przychodzi i nie umiem sobie z nią poradzić. Czułam i nadal czuje pustkę, nie widzę sensu życia, robienia czegokolwiek, bo po co. Zaczęłam się o siebie bać. Poszłam do psychiatry. Niestety mimo tego, że lekarz był bardzo miły i podszedł do mnie z dużym zrozumieniem ze względu na dobro i zdrowie dziecka nie przepisał mi żadnych leków. Szukałam pomocy u psychologa, też odradził mi psychoterapie ze względu na zbyt dużą ilość emocji, które mogą zaszkodzić dziecku. Ostatnią deską ratunku było pójście z tym do męża, jednak on w ogóle mnie nie zrozumiał. Zdecydowałam się szukać pomocy za wszelką cenę, muszę w miarę normalnie funkcjonować do mojego dziecka. Jeśli ktoś ma dla mnie jakieś rady bardzo chętnie wysłucham. Pozdrawiam wszystkich i życzę dużo spokoju 
