Strona 1 z 1

Mysli "samobojcze" bądź lęk przed nimi

: 4 kwietnia 2017, o 23:15
autor: zet
Hej, pisałem jakiś czas temu w dziale do przywitania się o moim przypadku.
Generalnie miałem dosyć ciężką przeprawę z nerwicą lękową, somatami, stanami napięcia...
Walczę z tym wszystkim od dłuższego czasu, przeszedłem przez terapię behawioralno-poznawczą i wszystko zaczynało się powoli układać.
Znalazłem nawet pracę i przeprowadziłem się do innego miasta, co jeszcze pół roku temu byłoby nie do pomyślenia :)
Nie biorę leków, xanax ostatni raz brałem nawet nie pamiętam kiedy, nie występuje już większość somatów, a jak występuje to potrafię z tym żyć i sobie z tym radzić.
Problem jednak pojawił się gdzie indziej.

Nerwica zaczęła się u mnie ok. roku po samobójstwie mojego taty, i całej traumie, którą przeżyłem zarówno ja jak i moja rodzina.
I tu zaczyna się cały problem, już wcześniej miałem paniczny lęk przed nawet samym słowem "samobójstwo".
Miałem też myśli impulsywne, tzn. czułem się tak jakby coś mnie do tego pchało.
Ostatnio miałem z tym spokój, jednak po raz kolejny to wraca. Moja pani psycholog powiedziała że jeśli znajdę pracę, zmienię otoczenie to powinno się to zmienić i miała rację...częściowo.
W pracy jest wszystko okej, nie myślę o tym, nie mam z tym problemu, natomiast kiedy wracam do domu zaczyna mi się to "wkręcać" od nowa.
Już nawet nie jestem pewien czy są to tylko myśli impulsywne, czy to już rzeczywiste myśli samobójcze.
Załamuje mnie to i doprowadza do stanów takiego napięcia że chce mi się wręcz płakać. Nie mam co prawda konkretnych myśli w stylu "o skocze z okna..." lub coś w tym rodzaju. Bardziej to wygląda jakby te myśli "podżegały" mnie do tego, żeby coś zrobić, natomiast nie "konkretyzują". Wiem, że może to brzmieć głupio, natomiast tak to po prostu wygląda.

Nie wiem czy to wszystko dzieje się ze strachu przed aktem odebrania sobie życia, czy to jest coś dużo bardziej poważnego. Wiem tyle że męczy mnie to i boję się, że któregoś razu po prostu pęknę.

Można to też w pewnym sensie nazwać wachaniami nastroju, które naprawdę męczą jak nie wiem.

Proszę o jakieś porady, pomoc, konstruktywne odpowiedzi, z góry dzięki :)

Re: Mysli "samobojcze" bądź lęk przed nimi

: 4 kwietnia 2017, o 23:34
autor: 1987
Nie pękniesz. To że myślisz że pękniesz to jest właśnie największą trauma bo tak jakby zamykasz sobie przyszłość (stąd deprecha i panika), "no bo co jak coś tam" "no bo co jak jednak" itd. Generalnie wszystkie rady na temat tego z forum działają. Musisz te myśli traktować jak "gorszy nastrój". Wyrobiłeś sobie nawyk takiego reagowania paniką, a odkręcić go jest cholernie trudno, ale możliwe. U mnie zadziałało odwracanie uwagi i olewanie. Momentalnie jak przychodzi to odwracasz uwagę np. przyszła myśl aha dobra to idę na siłkę aha dobra to ide powiesić pranie. Jest to sobie gdzieś tam w tle, ale zajmujesz się czymś umniejszając to nie podążając za tym. Zwalasz na drugi plan. Po jakimś czasie bedziesz miał automatyczny nawyk reagowania gwarantuje. Jak załapiesz bakcyla to po prostu nie bedziesz już wpadał w panikę, nauczysz się reagować i "obsługiwać" te myśli czyli przepuszczać. Nie polecam wałkować ciągle forum w poszukiwaniu opowieści ludzi jak oni to zrobili bo możesz się w ten sposób wymęczyć. Reagowanie musisz sobie wypracować sam. Zaryzykuj, olej to nie są jakieś ważne myśli tylko desperackie. Biorą się często stąd że człowiek myśli że jest "w nieodwracalnej sytuacji", gówno prawda :)

Re: Mysli "samobojcze" bądź lęk przed nimi

: 5 kwietnia 2017, o 00:00
autor: zet
Dzięki za odpowiedz :)

Właśnie przez cały czas trwania terapii i jakiś czas po niej w ogóle nie odwiedzałem forum, przesłuchałem tylko poradniki Divina i Victora.
Większość problemów tak jak mowiłem albo zniknęła albo nauczyłem się z nimi radzić, natomiast to co jakis czas powraca jak jakieś złe fatum.
Przypuszczam że jest to związane z sytuacją z tatą i z obrazem jakim mam gdzieś cały czas z tyłu głowy.
Generalnie paniką już nie reaguje bardziej jest to załamka i strach przed tym, ale paniką bym tego nie nazwał.

Pewnie masz rację z tym wyrobieniem sobie nawyków, robiłem tak kiedyś z natręctwami, tzn. automatycznie zbijałem te myśli jakimś wyuczonym zdaniem czy zwrotem i podziałało, po pewnym czasie weszło po prostu w krew.

Na terapii mierzyłem się co prawda z tym lękiem, jednak jak widać nie do końca to poskutkowało.

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że te myśli to totalna odwrotność mnie samego. Jestem hipochondrykiem, między innymi też przez nerwicę. Generalnie jak mi się coś dzieje, coś mnie zaboli, wyskoczy plamka na skórze to zaraz przychodzą myśli i strach że to jakaś poważna choroba, więc teoretycznie te dwie rzeczy powinny się wykluczać.
Bo jeśli boję się że jestem na coś chory i np. mogę od tego umrzeć, to dlaczego mam myśli impulsywne w zupełnie drugą stronę? Totalne przeciwieństwo.

Re: Mysli "samobojcze" bądź lęk przed nimi

: 5 kwietnia 2017, o 00:07
autor: schanis22
zet . Myśli że coś sobie zrobisz nie są prawdą, to natrętne myśli nerwicowe żeby Cię straszyć !

Re: Mysli "samobojcze" bądź lęk przed nimi

: 5 kwietnia 2017, o 00:27
autor: tymbark92
Też tak czasem mam.

Myślę czasem ze samobójstwo przyniosło by ulgę. Ale ulgę można doznać tylko gdy żyjemy.

Ja Ci powiem jak ja sobie z tym radzę.

Otóż staram się żyć DLA INNYCH. Chce dawać radość ludziom, chce żeby ktoś był szczęśliwy min. Dzięki mnie. Nie chodzi o to żeby od razu komuś ratować życie. Np młodszy brat chce pograć na kompie. Pozwolę mu mimo że sam chciałem coś robić. Wiem ze dla mnie to pestka odpuścić PC a dla niego to wielka frajda. Wiem również ze napisanie tego posta dla mnie to 10 minut a dla Ciebie to słowa otuchy i to mnie cieszy ze po drugiej stronie jest człowiek któremu chce dac ile mogę. Np mój kolega woli Pesa a ja Fife ale zagram w pesa bo wiem że to sprawi mu większą radość. Takie codzienne przykłady sprawiają że nie żyje po nic. Nawet jeśli nic po życiu nie ma to cząstka mnie zostanie tu na zaawsze. Bo ja dam ciepło komuś a ktoś da je jeszcze innemu a dobro zawsze przyciąga dobro. Staraj się żyć DLA INNYCH . Nie widzę w tym takiej totalnej bezinteresownowci bo jednak ja też coś z trgo mam a mianowicie dawanie szczęścia daje szczęście mi. Za swoją rodzinę oddalbym życie.

Kolejna sprawa jest taka że musisz odnaleźć Boga. Nawet najwięksi ateiści któregoś dnia zaczynają szukać Boga bo bez wiary nic w pewnym momencie nie ma sensu. Nie jest grzechem jeśli watpisz a internet przekonuje Cię ze to brednie napisane 2 tyś lat temu. Ale musisz wiedzieć jedno ze jeśli będziesz chciał odnaleźć Wiarę to ja odnajdziesz. Zacznij się modlić i sam zobaczysz ile to daje. Były momenty ze mój tata bardzo źle się czuł a ja modlilem się okrągła godzinę tej nocy żeby tylko mu się nic nie stało. Robiło mi się lepiej mimo ze w tamte dni sam nie wiedziałem czy wierzę czy nie. Do dziś mam zachowania wiary i sporo wątpliwości czy to wszystko bujda. Ale wiem jedno. Będę szukał Boga i go znajdę. Odnajde go w sobie. Jeśli się pomyle to nic nie strace a zyskać moge bardzo dużo. Poza tym jak jest lepiej żyć z wiarą czy bez? Bez wiary ciężko odnaleźć szczęście.

W świecie 21 wieku sporo badań przeczy istnieniu Boga Ale czy Bóg chcialby żeby były na to potwierdzenia? Prędzej Pan Bóg chciałby nas sprawdzić kto uwierzy mimo wszystkich przeciwwskazań. Poza tym co wie nauka? Nauka nie wie nic. Niedawno Atom był najmniejsza cząstka a dziś już nie, 500 lat temu ziemia była plaska a to słońce kręciło się wokół ziemi. Nauka wie gowno tak possumowujac.

Musisz szukać szczęścia i Wiary.
Szukajcie a znajdziecie, proście a będzie wam dane. Sam mam wiele wątpliwości chwilę zawahan i czasem po prostu wątpię. Ale moim celem jest odnalezienie Boga a kto chce go znaleźć, ten na pewno go znajdzie.

Jak coś to pisz możemy pogadać na teamspeak mi możesz płakać ba ramieniu bo po 1 ja też płacze a po drugie i tak się nie znamy.
Jak coś to wal!!! Może znajdź sobie jakąś łaskę tyle fajnych dziewczyn na naszym forum ;) same łaski!!

Trzym się ziomal i pamiętaj NIGDY NIE JESTEŚ SAM I TWOJE ZYCIE Ogromne znaczenie nie tylko dla Ciebie.

Re: Mysli "samobojcze" bądź lęk przed nimi

: 5 kwietnia 2017, o 20:11
autor: zet
Dzięki wszystkim za odpowiedzi :)

Dzisiaj już trochę lepiej, staram sie o tym nie myśleć i ignorować to kiedy pojawia mi się w głowie.
Na wszelki wypadek zadzwonie jeszcze jutro do mojej p. psycholog i umowie się na wizytę, nigdy nie zaszkodzi.
Z wiarą u mnie jest różnie, bo kiedy z kolei chciałbym się trochę bardziej w to wszystko wkręcić, to zaraz nachodzą mnie z kolei natręty na tle religijnym, więc starałem się do tej pory raczej unikać tematu :P

Dzięki za pokrzepiające słowa, jak najbardziej w razie co też jestem do dyspozycji gdybyś chciał pogadać :)

Przemyślałem jeszcze jedną rzecz. Mianowicie ostatnio często trafiałem na różne dyskusje czy informacje na temat samobójstw, np. sławna ostatnio rosyjska gra, czy jakieś rozmowy w pracy i wydaje mi się że między innymi również dlatego takie myśli wróciły i u mnie, tematy po prostu pobudziły gdzieś tam uśpione lęki.
Mam nadzieję że szybko się z tym uporam, bo wczoraj chyba dzień był mocno kryzysowy.