Strona 1 z 1

Gorsze dni! Nie umiem poradzić sobie z lękiem!

: 10 lutego 2017, o 00:52
autor: Paula9191
Lęk przyszedł niespodziewanie w poniedziałek i do tej pory, czuję się źle, czuję ucisk klatki piersiowej, głowa mnie boli. U mnie jest tak, że mogę, żyć z rok bez większych leków...ale jak się już pojawił atak paniki to niszczy mnie całkowicie. Ostatni większy atak paniki miałam w zeszłym roku w marcu, no i teraz. Dziennie na przykład muszę wykonywać przeróżne czynności; dotykanie przedmiotów, sprawdzanie po milion razy...to jest strasznie denerwujące, ale tego się tak nie boję jak tego lęku co teraz mam.
Chyba jak wielu z was boję się chorób, boję się strasznie mieć raka, więc w ostatni weekend znowu za dużo zaczęłam czytać o chorobach w internecie, o raku, że się potem nakręciłam...a w poniedziałek pojawił się lęk...ja zawsze bardzo bałam się śmierci, dalej tak jest, nie umiem sobie jej wyobrazić, gdy słyszę w telewizji o śmierci, o zabójstwach...źle się czuję słuchając to, nie lubię słuchać takich informacji, gdy ktoś opowiada o raku, momentalnie staje mi się słabo.
Więc niestety moje natrętne myśli teraz podpowiadają mi, żebym sobie coś zrobiła...boję się tego...niestety oprócz myśli, mam także kompulsje, sprawdzam jak daleko mogę się posunąć...i w tym momencie mój lęk jeszcze bardziej narasta, bo się boję, że zwariuję, że przekroczę cienką granicę i sobie coś zrobię...przecież ja chcę żyć, ja się boję śmierci, to czemu tak jest? :buu:
Gdy widzę nóż to czasami moje natręty wygrywają i karzą mi przyłożyć sobie nóż do szyi lub żył, aby sprawdzić jak daleko jestem się w stanie posunąć :roll: ....jeśli nie sprawdzę tego, to czuję lęk, bo nie wiem jak daleko się posunę...więc jestem w błędnym kole, z którego nie umiem wyjść :( . Albo pojawia się natręty z popełnieniem samobójstwa przez powieszenie...bardzo się tego boję, że może to będę chciała sprawdzić, nie wytrzymam i to zrobię...wpadnę w obłęd i zrobię sobie krzywdę i targnę się na swoje życie (samo pisanie tych swój przyprawia mnie o dreszcze). Teraz znowu się pojawiają myśli, że może wyskoczę z okna :shock:...Dlaczego tak jest? Ja doszłam do wniosku, że nerwica atakuje te sfery, których się najbardziej boją...a jest to śmierć, są to choroby takie jak rak, ale boję się, że coś się stanie moim bliskim...nerwica robi mi już taki zamęt w głowie, że ja sama nie wiem co mam myśleć, już sama nie wiem, które myśli są prawdzie...czasami myślę, że może to co mi nerwica podpowiada jest prawdą, ale potem przychodzi otrzeźwienie, że jeśli byłaby to prawda to bym się tego nie bała, to bym nie szukała pomocy w internecie, to był nie czuja się tak źle i była tak smutna z powodu tych myśli. Przecież osoba, która chce sobie zrobić krzywdę nie opowiada tego każdemu, nie rozmyśla nad tym, chce skończyć ze sobą, bo życie straciło dla niej sens. A ja przecież tak bardzo chcę żyć, można powiedzieć, że kocham życie...chociaż to nie jest można najlepszy czas dla mnie teraz (nawet nie mówię o nerwicy)...ale każdego dnia próbuję się nie poddawać, wierzę, że po gorszych chwilach przyjdą lepsze, wierzę także, że czeka mnie coś fajnego, ogólnie staram się być pozytywna, jestem osobą wesołą i prawie zawsze uśmiechniętą....ale nerwica mnie zaatakowała znowu w gorszym dla mnie momencie życia, gdzie znowu borykam się z brakiem pracy, więc czasami mam gorsze, czasami lepsze dni, jedynym lekarstwem dla mnie jest teraz dostać jakąś pracę (byłam na kilku rozmowach ostatnio, więc liczę na jakiś przełom)...z doświadczenia wiem, że jak studiowałam, albo pracowałam, wtedy ataki paniki i lęki mnie nie nawiedzały, czułam się dobrze, chcę znowu czuć się dobrze :) ...chcę spełniać swoje marzenia, chcę podróżować, poznawać nowych ludzi z zagranicy, chcę z nowy widzieć świat w kolorowych barwach, chcę wierzyć, że znowu przyjdą radosne chwile, beztroskie momenty i szczery uśmiech znów zawita na mojej twarzy (pisząc to uśmiecham się) :).
Ale z drugiej strony przychodzi taka niepewność, że może jednak te natrętne myśli są prawdziwe, że może ja naprawdę już mam dość tego życia...najgorsze jest to, że ja za dużo rozmyślam nad tymi myślami, a powinnam dać im płynąć, ale sami wiecie, że to nie takie proste...sama się nakręcam i sama tworzę jeszcze większy lęk, a co za tym idzie większy smutek i przygnębienie :).
Sama już się w tym wszystkim gubię, ale w głębi serca ja wiem, że chcę być po prostu szczęśliwa, że jestem jeszcze za młoda na śmierć, pragnę mieć przecież w przyszłości rodzinę, ale nie wiem, czy będzie mi to dane...ale chcę być szczęśliwa, cieszyć się każdym nowym dniem a nie żyć w lęku i zastanawiać się czy coś sobie zrobię czy nie, czy jestem w stanie to zrobić czy może i nie.

Kochani forumowicze w chorobie, jak sobie radzić z tym, z tymi lękami? Próbuję radzić sobie za pomocą agresji słownej, wyzywając te natrętne, czy czasami wyładowuje swoje nerwy na poduszce...ale to nie zawsze pomaga, doradźcie mi jak się uspokoić i czy ja na pewno sobie nic nie zrobię, mówi się, że osoby z nerwicą nie są wstanie sobie nic zrobić, bo po prostu to nie są ich myśli, mam nadzieję, że jest też tak w moim przypadku.

Gorsze dni! Nie umiem poradzić sobie z lękiem!

: 10 lutego 2017, o 01:01
autor: N-e-r-w-u-s
Witaj, lęk zazwyczaj przychodzi niespodziewanie, choćby poprzez nakręcanie sie, jak wlasnie w twoim przypadku polecam o tym poczytać na forum ewentualnie posłuchać nagrań :)
Myśli egzystencjalne takie jak opisujesz są ''chlebem powszednim'' dla nerwicowców.
Jeśli chodzi o pracę to fakt, warto pracować albo ogólnie cokolwiek robić by nie zasiedzieć sie w domu bo to w nerwicy nie pomaga

Nie, nie sobie ani nikomu nie zrobisz, to są tylko myśli, spowodowane lękiem i ciągłym napięciem.
Myślałaś nad terapią?
Bierzesz jakieś leki?

POLECAM przestudiować te działy: natretne-mysli-lekowe.html

Gorsze dni! Nie umiem poradzić sobie z lękiem!

: 10 lutego 2017, o 01:26
autor: Paula9191
N-e-r-w-u-s pisze:Witaj, lęk zazwyczaj przychodzi niespodziewanie, choćby poprzez nakręcanie sie, jak wlasnie w twoim przypadku polecam o tym poczytać na forum ewentualnie posłuchać nagrań :)
Myśli egzystencjalne takie jak opisujesz są ''chlebem powszednim'' dla nerwicowców.
Jeśli chodzi o pracę to fakt, warto pracować albo ogólnie cokolwiek robić by nie zasiedzieć sie w domu bo to w nerwicy nie pomaga

Nie, nie sobie ani nikomu nie zrobisz, to są tylko myśli, spowodowane lękiem i ciągłym napięciem.
Myślałaś nad terapią?
Bierzesz jakieś leki?

POLECAM przestudiować te działy: natretne-mysli-lekowe.html
Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź :). Powiem Ci, że lęk pojawił się chwili gdy byłam zajęta, miałam co robić, a pojawił się po prostu niespodzianie.

Teraz się tak zastanawiam, czy jakbym była zamknięta w pokoju gdzie miałabym dostęp do wszystkich ostrych narzędzi jak noże, siekiery, czy dostęp do sznura, który jest przywieszony, czy do okna...czy bym z tego skorzystała?...nawet nie chcę tego sprawdzać, ale niewiedza na ten temat, jak bym się zachowała tylko pogłębia mój lęk (bo nerwicowcy chcą mieć wszystko pod kontrolą, a tak się nie da, więc pojawia się lęk)..wiem nie powinnam nawet rozmyślać nad tymi natrętami, ale to nie jest takie proste.

Myślałam nad psychologiem, wiem, że w pewnym momencie się do niego wybiorę, nazbierało się już za dużo rzeczy, a ja nie chcę całe życie żyć w lęku.
Nigdy nie brałam.

Gorsze dni! Nie umiem poradzić sobie z lękiem!

: 10 lutego 2017, o 01:40
autor: N-e-r-w-u-s
Paula, to też jest możliwe, możesz coś robić, nucić pod nosem a lęk wszechogarniający może sie po prostu pojawić od tak oraz stopniowo narastać by potem znikał po jakimś czasie :) nie ma na to wielkij reguły. Ale praca czy hobby na przykład pozwala sie na nim nie skupiać. ;)
Zastanawiasz sie też nerwicowo. nie sądze byś skorzystala, bo sie BOISZ tego bardzo. co widać w Twojej wypowiedzi.

Warto iść do psychologa ;)

Gorsze dni! Nie umiem poradzić sobie z lękiem!

: 10 lutego 2017, o 02:36
autor: Paula9191
N-e-r-w-u-s pisze:Paula, to też jest możliwe, możesz coś robić, nucić pod nosem a lęk wszechogarniający może sie po prostu pojawić od tak oraz stopniowo narastać by potem znikał po jakimś czasie :) nie ma na to wielkij reguły. Ale praca czy hobby na przykład pozwala sie na nim nie skupiać. ;)
Zastanawiasz sie też nerwicowo. nie sądze byś skorzystala, bo sie BOISZ tego bardzo. co widać w Twojej wypowiedzi.

Warto iść do psychologa ;)
Dzięki Ci za słowa otuchy :)

Masz rację, muszę przestać rozmyślać, bo to tylko prowadzi do większego lęku...muszę sobie zając jeszcze bardziej czas...może pooglądać sobie jakieś pozytywne filmy :). Na przykład muzyka jest częścią mojego każdego dnia, więc ona trocha pomaga mi w oderwaniu się od tych myśli.

Ponad rok temu miał przygodę z wkładaniem różnych rzeczy do gniazdek...nie umiałam przestać...aż do momentu jak wsadziłam gwoździe (chociaż zdawałam sobie, że to niebezpieczne, ale pragnienie kontrolowania życia wygrało) i mnie kopnęło...chyba z dwa razy...wtedy powiedziałam dość...ale nawet wkładając te wszystkie rzeczy do gniazdka czułam strach, czułam lęk, bałam się, trzęsłam się a mimo to, robiłam to...ale gdy poczułam realne zagrożenie na moim ciele, realny ból na serio się wystraszyłam, wpadłam w panikę...potem po paru dniach przyszło otrzeźwienie i myśl jak ja mogłam być taka głupia i takie rzeczy robić, przecież to było tak niebezpieczne...myśl o tym w dalszy ciągu przyprawia mnie o dreszcz...na szczęście już tej zabawy nie powtórzyłam i ma nadzieję, że nie powtórzę...bo wiem jakie mogą być tego skutki.

Najgorsze u mnie są te kompulsje, że czasami nie umiem się opanować i coś robię...tak jak przykładanie noża do szyi...ale zawsze to robię tak ostrożnie, żeby sobie nic nie zrobić, ale te uczucie, że muszę przykładać sobie takie rzeczy jest okropne...ja tego nie chcę...ale jak tego nie robię to wtedy lęk się nasila.

A ty chodziłeś do psychologa? Pomogło?