Hej. Pozwolę sobie pocytować trochę Twojej historii tutaj i co nieco odpowiedzieć
"Pół roku później zaczął się koszmar.Kłucia w klatce, sztywny i obolały kark,gula w gardle,uczucie omdlenia(tego się najbardziej boję) ścisk w głowie itp i dziwne uczucie nie wiem jak opisać jakbym nie była trochę sobą.Znów lekarze badania krew , echo serca, neurolog eeg i wszystko dobrze mówią ze może nerwica , neurolog przepisał sedam ale boję się takich leków."
Jak dla mnie to objawy, pozytywne badania oraz końcówka o strachu przed takimi lekami, świetnie podkreśla, że doskwierają Ci zaburzenia lękowe (nie zawały czy guzy

). Miałem podobnie, jak i wiele wiele innych ludzi tutaj - musisz przeczytać mnóstwo artykułów, historii ludzi oraz posłuchać nagrań a zobaczysz, że Twój przypadek nie jest odosobniony. Mi to bardzo pomogło. Zrozumienie istoty swojego zaburzenia i zaprzestanie wymyślania i doszukiwania się innych chorób to klucz. Od wtedy powinno się wychodzić naprzód zaburzeniu (wraz z jego akceptacją). Co do leków ja jedynie dostałem od lekarza rodzinnego coś na obniżenie tętna + hydroksyzyne (której się bałem....

), lecz później odnalazłem to forum i uznałem, że jakiekolwiek leki są bezsensowne i nic nie brałem.
"Lekarz rodzinny mówi że nie radzę sobie z życiem , że mam sobie znaleźć jakieś zajęcie. Mąż mnie nie rozumie, nikt nie rozumie a ja już nie daję radę jestem zmęczona nic mi się nie chce. Mam dzieci i męża których kocham (był strach że chyba nie kocham bo nic nie czuję)"
No cóż, lekarz rodzinny bym rzekł "powiedział co wiedział", lecz po części ma racje - musisz zająć się innymi sprawami niż ciągła analiza swoich objawów itp

Nie mam pojęcia jak jest z lekarzem psychiatrą czy terapiami, bo nigdy na takowych nie byłem, lecz rodzinny najczęściej nic ciekawego nie powie, tym bardziej po wykluczeniu jakichś chorób. (Ja usłyszałem od swojego, żebym przestał się denerwować, hehe). Nie dziw się, że możesz mieć odczucie, że nikt Cie nie rozumie, bo po prostu kto tych zaburzeń nie doświadczył, nie jest w stanie tego pojąć. Często odczuwałem frustracje, gdy ktoś bliski mówił, żebym po prostu "sie ogarnął", kiedy mi doskwierały te wszystkie nieprzyjemne objawy. Lecz pomimo tego, że Cię mogą nie rozumieć, na pewno udzielą wsparcia bądź po prostu pozwolą się wygadać (mi czasem to pomagało, lecz zdawałem sobie później sprawę, że jedyna osoba która może mi pomóc to ja sam). Co do tego, że "nic nie czujesz" to też kolejny objaw "nerwicy" (czytaj o dd

).
" Najgorsze jest to ze tydzień lub dwa mam spokój jestem mega szczęśliwa i znów to wraca na tydzień lęki bóle myśli o guzach zawalach itp i nic innego się nie liczy. I tak w kółko. Pomóżcie czy iść jeszcze na badania ? Czy wy też tak macie że tydzień spokoju i to wraca cały czas ?"
Jak już Ci napisano - jakie badania znów i w jakim celu?
Raz wraca raz nie, raz jest spokój raz nie - tak to już jest. Dopóki sama nie zrozumiesz zaburzenia - będzie wracać. Czytaj i do dzieła!
Można o tym pisać wiele, lecz tak naprawdę
wszystko zostało już zawarte na tym forum. Wiem po sobie. Jeżeli jednak masz jakieś konkretne pytania - dawaj śmiało
