Czy nie niszsczę swoich wrogów...
: 24 grudnia 2016, o 09:54
... zamieniając ich w swoich przyjaciół?
Nie wiem właściwie gdzie zamieścić tą wiadomość.
. Często tu jestem jako czytacz. Bardzo mi to pomaga i daje ogrom wsparcia.
Nie pasuje do "Sukces. Wyzdrowiałam z nerwicy" bo nie wyzdrowiałam i chyba wcale tak szybko mi na tym nie zależy. Już.
I nie bagatelizuję tego zaburzenia. Jeszcze w ten poniedziałek - po niezłym kryzysie rozmawiałam z psycholog o lekoterapii nawet. To był potężny, kilkudniowy kryzys.
Ale do rzeczy
Planujcie przyszłość moi drodzy. Nawet nie wiem jakby źle było - planujcie. W kryzysie siedziałam i oglądałam gazetkę reklamową pewnego sklepu. Zobaczyłam urządzenie do mikrodermabrazji (tak, tak męska część zaburzeni.pl drapie się w głowę myśląc - "mikroco???. To takie urządzenie do buzi po którym będę piękna) i automatem pomyślałam, że to dobry zakup w dobrej cenie na (UWAGA!) przyszłość. I nagle dotarło do mnie, że skoro planuje przyszłość to może i wszystko się uda.
To taka iska nadziei była.
Napisałam, że paradoksalnie nie dążę do najszybszego wyzdrowienia. Tak. Kiedyś umiałam tylko odczuwać złość. Nawet nie wiem czy miłość. Teraz tama puściła z ogromną mocą. To dla mnie szok odczuwać tyle emocji. Smutek, radość, gniew. To niesamowite. I dla mnie coś najcenniejszego - widzę emocje innych. Dostrzegam innych ludzi.
Na te Święta życzę Wam właśnie tego. Bo jadąc autem już nie wkórzam się na korek. Patrzę w niebo. I choć moja nerwica mówi mi " że mi zgaśnie auto przy ruszaniu"
to ja już to niebo bardziej widzę...
I na koniec polecam na święta poza evergreenem Kevinem, który zostanie sam w domu inną bajkę. Obejrzyjcie " W głowie się nie mieści". Jako "zdrowa" osoba oglądałam ją z synem. W nerwicy niesie zupełnie inny przekaz. Zobaczycie to...
Pozdrawiam
Justyna
Nie wiem właściwie gdzie zamieścić tą wiadomość.

Nie pasuje do "Sukces. Wyzdrowiałam z nerwicy" bo nie wyzdrowiałam i chyba wcale tak szybko mi na tym nie zależy. Już.
I nie bagatelizuję tego zaburzenia. Jeszcze w ten poniedziałek - po niezłym kryzysie rozmawiałam z psycholog o lekoterapii nawet. To był potężny, kilkudniowy kryzys.
Ale do rzeczy

Planujcie przyszłość moi drodzy. Nawet nie wiem jakby źle było - planujcie. W kryzysie siedziałam i oglądałam gazetkę reklamową pewnego sklepu. Zobaczyłam urządzenie do mikrodermabrazji (tak, tak męska część zaburzeni.pl drapie się w głowę myśląc - "mikroco???. To takie urządzenie do buzi po którym będę piękna) i automatem pomyślałam, że to dobry zakup w dobrej cenie na (UWAGA!) przyszłość. I nagle dotarło do mnie, że skoro planuje przyszłość to może i wszystko się uda.

To taka iska nadziei była.
Napisałam, że paradoksalnie nie dążę do najszybszego wyzdrowienia. Tak. Kiedyś umiałam tylko odczuwać złość. Nawet nie wiem czy miłość. Teraz tama puściła z ogromną mocą. To dla mnie szok odczuwać tyle emocji. Smutek, radość, gniew. To niesamowite. I dla mnie coś najcenniejszego - widzę emocje innych. Dostrzegam innych ludzi.
Na te Święta życzę Wam właśnie tego. Bo jadąc autem już nie wkórzam się na korek. Patrzę w niebo. I choć moja nerwica mówi mi " że mi zgaśnie auto przy ruszaniu"

I na koniec polecam na święta poza evergreenem Kevinem, który zostanie sam w domu inną bajkę. Obejrzyjcie " W głowie się nie mieści". Jako "zdrowa" osoba oglądałam ją z synem. W nerwicy niesie zupełnie inny przekaz. Zobaczycie to...
Pozdrawiam
Justyna