3 lata z dd, brak poprawy wręcz przeciwnie.
: 23 czerwca 2017, o 21:41
witam, pewnie parę osób mnie kojarzy z forum, i z tego że mam stany odcięcia długi czas.
Powiem tak, czuję się z miesiąca na miesiąc gorzej, i nie są to żadne moje wymysły czy coś takiego. Po prostu tak obecnie się czuje, jest o Wiele gorzej niż przykładowo rok temu. Coś tam wtedy odczuwałem, jakiś tam klimacik był, potrafiłem wczuć się w kawałki które mi się dobrze kojarzyły, odczuwałem i ogarniałem to jaki jest miesiąc, dzień tygodnia, pora roku, miałem też jakieś poczucie czasu, potrafiłem ogarnąć to co się dzieje wokół mnie, ogarniałem otoczenie, i wiele innych rzeczy mógłby jeszcze wymienić jak chociażby zaburzenia widzenia które w tamtym roku były znaczącą mniejsze. No bo jak mam się źle nie czuć skoro mi wszystko na co się spojrzę zostaje w oczach na 0,5 sekundy, dosłownie WSZYSTKO ! Opisałem to tu zaburzenia-wzroku-derealizacja-smugi-sn ... 8-390.html bo już nawet mi się nie chce o tym jeszcze raz pisać. Albo jeszcze migotanie/mruganie obrazu w oczach,
przecież z tym ja nie mogę wytrzymać w oświetlonych pomieszczeniach, w domu, w sklepach, w samochodzie, po ulicy jak idę czyli praktycznie w każdym oświetlonym miejscu... to wszystko widzę tak jakby zaraz miały żarówki się przepalić....
A dwa lata temu to już w ogóle było w porównaniu z w chwilą obecną zajebiście. Zastanawiam jak ja mogłem wtedy narzekać ?!!! Teraz bym chciał żeby przynajmniej było tak jak wtedy, bo wtedy czułem, że te życie jest gdzieś w powietrzu, że mogę do tego dotrzeć i to osiągnąć.
To co jest przede mną, za mną, po lewej, prawej stronie tak jakby nie istniało, rok temu jakoś ograniałem to co mnie otacza będąc gdziekolwiek. Oczy niczego nie ograniają, w dodatku są tak zaburzone, że ledwo przez nie widzę...
Mój mózg odleciał, odpłynął kompletnie.
Nie chcę mi się już nawet opisywać tych objawów, nawet nie śniłem o takich wcześniej mając już dd. To jest jakiś koszmar, dramat, piekło przez co ja obecnie przechodzę. Nie mam sił na życie, na planowanie, na cokolwiek. Marzenia uleciały....
Każdy dzień jest koszmarem, nie ważne co bym robił i tak jest źle. Odcięcie jest ogromne. Jeszcze rok, dwa lata temu bywało tak, że w ciągu dnia miałem lepsze chwilę, jakieś momenty ulgi, nie żeby dd schodziło, ale bywały takie momenty spokoju....
Nic w ciągu nie daje ulgi, no bo jak ? patrzysz się na coś np. na głupi kubek odwracasz wzrok i masz go przed oczami przez chwilę. I tak z wszystkim co widzę.
Mogę robić wszystko, a i tak będę odłączony od tego świata, od siebie na maxa.
Najlepsze lata życia przeleciały mi koło nosa. Co z tego, że byłem tu tam, coś się działo skoro do mnie to nawet nie doleciało, nie sprawiło jakiejkolwiek radości, nie wzbudziło emocji... tak jakbym tylko to obserwował. I tak 3 lata jeb. No i leci 4 rok.
Podsumowując rok temu czułem się w miarę ok, dwa lata temu zayebiście w porównaniu z obecną siłą dd.
Odkąd mam dd teraz po tych 3 latach jest najgorzej.
Szczerzę mówiąc to nie wiem co już robić. Daję sobie jeszcze jakiś czas, będzie zero poprawy to idę do psychiatry po leki. Jedyna opcja chyba dla mnie.
kobieta luźna w udach nawet nie dociera to do mnie, że już 3 lata mi zleciały.... tyle czasu wyjętego z życia, tyle chwil zmarnowanych ja kocham mamę
Powiem tak, czuję się z miesiąca na miesiąc gorzej, i nie są to żadne moje wymysły czy coś takiego. Po prostu tak obecnie się czuje, jest o Wiele gorzej niż przykładowo rok temu. Coś tam wtedy odczuwałem, jakiś tam klimacik był, potrafiłem wczuć się w kawałki które mi się dobrze kojarzyły, odczuwałem i ogarniałem to jaki jest miesiąc, dzień tygodnia, pora roku, miałem też jakieś poczucie czasu, potrafiłem ogarnąć to co się dzieje wokół mnie, ogarniałem otoczenie, i wiele innych rzeczy mógłby jeszcze wymienić jak chociażby zaburzenia widzenia które w tamtym roku były znaczącą mniejsze. No bo jak mam się źle nie czuć skoro mi wszystko na co się spojrzę zostaje w oczach na 0,5 sekundy, dosłownie WSZYSTKO ! Opisałem to tu zaburzenia-wzroku-derealizacja-smugi-sn ... 8-390.html bo już nawet mi się nie chce o tym jeszcze raz pisać. Albo jeszcze migotanie/mruganie obrazu w oczach,
przecież z tym ja nie mogę wytrzymać w oświetlonych pomieszczeniach, w domu, w sklepach, w samochodzie, po ulicy jak idę czyli praktycznie w każdym oświetlonym miejscu... to wszystko widzę tak jakby zaraz miały żarówki się przepalić....
A dwa lata temu to już w ogóle było w porównaniu z w chwilą obecną zajebiście. Zastanawiam jak ja mogłem wtedy narzekać ?!!! Teraz bym chciał żeby przynajmniej było tak jak wtedy, bo wtedy czułem, że te życie jest gdzieś w powietrzu, że mogę do tego dotrzeć i to osiągnąć.
To co jest przede mną, za mną, po lewej, prawej stronie tak jakby nie istniało, rok temu jakoś ograniałem to co mnie otacza będąc gdziekolwiek. Oczy niczego nie ograniają, w dodatku są tak zaburzone, że ledwo przez nie widzę...
Mój mózg odleciał, odpłynął kompletnie.
Nie chcę mi się już nawet opisywać tych objawów, nawet nie śniłem o takich wcześniej mając już dd. To jest jakiś koszmar, dramat, piekło przez co ja obecnie przechodzę. Nie mam sił na życie, na planowanie, na cokolwiek. Marzenia uleciały....
Każdy dzień jest koszmarem, nie ważne co bym robił i tak jest źle. Odcięcie jest ogromne. Jeszcze rok, dwa lata temu bywało tak, że w ciągu dnia miałem lepsze chwilę, jakieś momenty ulgi, nie żeby dd schodziło, ale bywały takie momenty spokoju....
Nic w ciągu nie daje ulgi, no bo jak ? patrzysz się na coś np. na głupi kubek odwracasz wzrok i masz go przed oczami przez chwilę. I tak z wszystkim co widzę.
Mogę robić wszystko, a i tak będę odłączony od tego świata, od siebie na maxa.
Najlepsze lata życia przeleciały mi koło nosa. Co z tego, że byłem tu tam, coś się działo skoro do mnie to nawet nie doleciało, nie sprawiło jakiejkolwiek radości, nie wzbudziło emocji... tak jakbym tylko to obserwował. I tak 3 lata jeb. No i leci 4 rok.
Podsumowując rok temu czułem się w miarę ok, dwa lata temu zayebiście w porównaniu z obecną siłą dd.
Odkąd mam dd teraz po tych 3 latach jest najgorzej.
Szczerzę mówiąc to nie wiem co już robić. Daję sobie jeszcze jakiś czas, będzie zero poprawy to idę do psychiatry po leki. Jedyna opcja chyba dla mnie.
kobieta luźna w udach nawet nie dociera to do mnie, że już 3 lata mi zleciały.... tyle czasu wyjętego z życia, tyle chwil zmarnowanych ja kocham mamę