Apogeum emocji - co oznacza taki stan
: 6 marca 2016, o 13:57
Przez ostatnie kilka dni nie wiem co się ze mną dzieje tzn skąd nagle pojawiła się taka "nademocjonalnośc" tzn. bardzo silne emocje które nawet już nie nie chce lub nie mogę kontrolować.
Ostatnio jestem bardzo rozdrażniony, rzucam emocjami jak z rękawa, jak coś mi się nie podoba to odrazu z niezadowoleniem to oznajmiam (bliskim osobom: żona, ojciec). Wogóle chodzę jak nabuzowany, jakbym miał adhd, w ciągu dnia postanowiłem to spalić więc pobiegałem ale było za mało więc poszedłem poboksować na wieczór i wtedy poczułem jakby mi coś zeszło ale i tak z trudem. Na drugi dzień to samo, czułem dyskomfort, nie byłem w stanie opracować tych emocji racjonalizacją, były za silne, więc tylko fizycznie próbowałem dawać sobie upust poprzez głębokie oddychanie, okrzyki, kiwanie głową. Mimo to szedłem do galerii handlowych, na zakupy, ale próbowałem to kontrolować bo bym wyszedł na jakiegoś dziwoląga którego niedawno wypuścili z zakładu. W sytuacjach lękotwórczych tzn. w łaśnie w sytuacjach społecznych często odczuwam jakby ktoś mnie paralizatorem poczęstował, takie przeszywające ciało kłucie. Na drodze niedzielni kierowcy mnie tak wkurwi... że wyzywam non stop i próbuję wymijać bo nie mam cierpliwości. Jeszcze na domiar tego siedzi u mnie teściowa więc nie mogę się w pełni wyluzować w domu.
Coś jest na rzeczy ale nie wiem co. Czy postanowiłem nie kryć negatywnych emocji, które zawsze w sobie trzymałem... może to czas kiedy postanowiłem wypuścić je ? Niby dobry objaw ale trzeba zachować umiar by kogoś nie zranić.
Ostatnio jestem bardzo rozdrażniony, rzucam emocjami jak z rękawa, jak coś mi się nie podoba to odrazu z niezadowoleniem to oznajmiam (bliskim osobom: żona, ojciec). Wogóle chodzę jak nabuzowany, jakbym miał adhd, w ciągu dnia postanowiłem to spalić więc pobiegałem ale było za mało więc poszedłem poboksować na wieczór i wtedy poczułem jakby mi coś zeszło ale i tak z trudem. Na drugi dzień to samo, czułem dyskomfort, nie byłem w stanie opracować tych emocji racjonalizacją, były za silne, więc tylko fizycznie próbowałem dawać sobie upust poprzez głębokie oddychanie, okrzyki, kiwanie głową. Mimo to szedłem do galerii handlowych, na zakupy, ale próbowałem to kontrolować bo bym wyszedł na jakiegoś dziwoląga którego niedawno wypuścili z zakładu. W sytuacjach lękotwórczych tzn. w łaśnie w sytuacjach społecznych często odczuwam jakby ktoś mnie paralizatorem poczęstował, takie przeszywające ciało kłucie. Na drodze niedzielni kierowcy mnie tak wkurwi... że wyzywam non stop i próbuję wymijać bo nie mam cierpliwości. Jeszcze na domiar tego siedzi u mnie teściowa więc nie mogę się w pełni wyluzować w domu.
Coś jest na rzeczy ale nie wiem co. Czy postanowiłem nie kryć negatywnych emocji, które zawsze w sobie trzymałem... może to czas kiedy postanowiłem wypuścić je ? Niby dobry objaw ale trzeba zachować umiar by kogoś nie zranić.