Rozterki pomiędzy światem wewnętrznym a rzeczywistym
: 4 lutego 2016, o 14:40
Witam Was po dłuższej przerwie... chyba 3 miesiące nie zaglądałem ale też nie czułem takiej potrzeby...starałem się pracować nad sobą w oparciu o wiedzę jaką tu zebrałem.
Nie wiem czasami czuję się pomieszany.
Dziś leżałem sobie na kanapie i w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać jaki sens być cały czas kontroli i mieć przez to cały czas napięcia i ogólny dyskomfort. Pomyslałem sobie po co ja to robię , przecież bez tej kontroli jestem wolny, bez napięcia, co z tego że jestem w swoim narcystycznym świecie. W tym momencie takie przemyślenia spowodowały że kontrola zeszła i to co skontrolowałem wypuściłem poprzez głębokie oddychanie. Po tym byłem niezwykle zrelaksowany, oczyszczony. W tym czasie jeszcze raz przemyslałem sobie wybór pomiędzy sowim światem i światem rzeczywistym (kontrolowanym). Wracając do swojego swiata faktycznie mogę swobodniej wyrazać emocje, tylko wówczas emocje mogą mną kierować, nie bedę w stanie usiedzieć w miejscu, nawiązać kontaktu wzrokowego a co dopiero siedzieć naprzeciwko kogoś. To jest takie podążanie wyłącznie własną ścieżką i co wtedy gdy trzeba bedzie z kimś porozmawiać, być w grupie. W rozmowach będą się wtedy odzywać moje nawyki czyli np. podwyższanie swojej wartości poprzez uszczypliwe podejście do drugiej osoby, drobne wysmiewanie czy głupie żartowanie mające na celu uzyskanie przewagi psychicznej lub poprostu nie bycie w pozycji podrzędnej (czyli w pozycji do ojca czy brata kiedy byłem dzieckiem). Obecnie by tego nie robić kontroluję się ale wtedy powstaje napięcie i konwersacja nie jest dla mnie w pełni przyjemna. Jednak wiem że raczej nie wrócę kompletnie na dawną ścieżkę bo wtedy jestem jak dziecko we mgle.... mogę jedynie częściowo wracać, na chwilę, żeby odetchnąć od napięcia.
Kurde wiedzę na temat schematu nerwicy mam w jednym palcu, przeczytałem wiele recenzji, cały życiorys Victora, chodzę do psychologa 4 rok i gdy dochodzi do bliskiego spotkania z kimś wzrasta napięcie w wyniku większej kontroli i konwersacja przestaje być przyjemna. Miałem iść na terapię grupową ale nie wiem czy dam radę, czy mnie to nie spali skoro w pojedynczych kontaktach nie jest ciekawie.
Ok pracuję w domu ale wychodzę do ludzi kiedy trzeba, robię zakupy, nie unikam wymiany zdań, staram się być w kontakcie z rzeczywistością... czyli próbuję się przełamywać... no ale cały czas napięcie towarzyszy.
Zasada jest taka: gdy próbuję otwierać się na rzeczywistość wtedy kontrola się uruchamia (bo wtedy prawdopodobnie pojawiają się myśli typu: "zaraz zostaniesz oceniony, odrzucony, twoja wartość się zaniży"). Oczywiście próbuję wtedy stosować racjonalizację typu: "to są irracjonalne myślii wynikające z doświadczeń z dzieciństwa...zobacz nic się nie dzieje, to tylko twoje myśli". Czasami pomaga czasami nie ale suma sumarum cały czas powtarza się to samo.
Powoli zastanawiam się czy nie częściej próbować koncentrować się na tu i teraz.
Nie wiem, co o tym sądzicie ???
Nie wiem czasami czuję się pomieszany.
Dziś leżałem sobie na kanapie i w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać jaki sens być cały czas kontroli i mieć przez to cały czas napięcia i ogólny dyskomfort. Pomyslałem sobie po co ja to robię , przecież bez tej kontroli jestem wolny, bez napięcia, co z tego że jestem w swoim narcystycznym świecie. W tym momencie takie przemyślenia spowodowały że kontrola zeszła i to co skontrolowałem wypuściłem poprzez głębokie oddychanie. Po tym byłem niezwykle zrelaksowany, oczyszczony. W tym czasie jeszcze raz przemyslałem sobie wybór pomiędzy sowim światem i światem rzeczywistym (kontrolowanym). Wracając do swojego swiata faktycznie mogę swobodniej wyrazać emocje, tylko wówczas emocje mogą mną kierować, nie bedę w stanie usiedzieć w miejscu, nawiązać kontaktu wzrokowego a co dopiero siedzieć naprzeciwko kogoś. To jest takie podążanie wyłącznie własną ścieżką i co wtedy gdy trzeba bedzie z kimś porozmawiać, być w grupie. W rozmowach będą się wtedy odzywać moje nawyki czyli np. podwyższanie swojej wartości poprzez uszczypliwe podejście do drugiej osoby, drobne wysmiewanie czy głupie żartowanie mające na celu uzyskanie przewagi psychicznej lub poprostu nie bycie w pozycji podrzędnej (czyli w pozycji do ojca czy brata kiedy byłem dzieckiem). Obecnie by tego nie robić kontroluję się ale wtedy powstaje napięcie i konwersacja nie jest dla mnie w pełni przyjemna. Jednak wiem że raczej nie wrócę kompletnie na dawną ścieżkę bo wtedy jestem jak dziecko we mgle.... mogę jedynie częściowo wracać, na chwilę, żeby odetchnąć od napięcia.
Kurde wiedzę na temat schematu nerwicy mam w jednym palcu, przeczytałem wiele recenzji, cały życiorys Victora, chodzę do psychologa 4 rok i gdy dochodzi do bliskiego spotkania z kimś wzrasta napięcie w wyniku większej kontroli i konwersacja przestaje być przyjemna. Miałem iść na terapię grupową ale nie wiem czy dam radę, czy mnie to nie spali skoro w pojedynczych kontaktach nie jest ciekawie.
Ok pracuję w domu ale wychodzę do ludzi kiedy trzeba, robię zakupy, nie unikam wymiany zdań, staram się być w kontakcie z rzeczywistością... czyli próbuję się przełamywać... no ale cały czas napięcie towarzyszy.
Zasada jest taka: gdy próbuję otwierać się na rzeczywistość wtedy kontrola się uruchamia (bo wtedy prawdopodobnie pojawiają się myśli typu: "zaraz zostaniesz oceniony, odrzucony, twoja wartość się zaniży"). Oczywiście próbuję wtedy stosować racjonalizację typu: "to są irracjonalne myślii wynikające z doświadczeń z dzieciństwa...zobacz nic się nie dzieje, to tylko twoje myśli". Czasami pomaga czasami nie ale suma sumarum cały czas powtarza się to samo.
Powoli zastanawiam się czy nie częściej próbować koncentrować się na tu i teraz.
Nie wiem, co o tym sądzicie ???