Blokada w działaniach, a nadopiekuńczość moich rodziców
: 15 lipca 2015, o 20:10
Kiedyś w wolnym czasie zajmowałem się swoją pasją - projektowałem po amatorsku różne techniczne mechanizmy i proste urządzenia. W projektowaniu pomagałem sobie układając dłonie przed siebie, co bardzo pomagało mi zobaczyć daną konstrukcję w wyobraźni, jakbym budował miniaturę mechanizmu w dłoniach. Rodzice byli tym bardzo zaniepokojeni, co robię z rękami, i tępili tę skłonność mimo, że swoją drogą moimi szkicami technicznymi byli zdumieni i zachwyceni. Jak im powiedziałem, że potrzebuję sobie pomagać tak rękami w celach zwizualizowania sobie różnych brył, elementów konstrukcyjnych, to nic to nie dało, nadal niepokoją się moim zachowaniem. Wcześniej notowałem sobie przemyślenia, refleksje na tematy filozoficzne, to rodzice chodzili za mną i prosili - nie pisz. Ale robiłem to przecież w swoim wolnym czasie; bardzo mi przeszkadzali. Przestałem jakoś tak z biegiem czasu pisać, a teraz zauważyłem, że ciężko jest mi się zebrać z kolei do ulubionego przez siebie projektowania technicznego.
Co do rzeczonej w tytule nadopiekuńczości, nadmienić chciałbym, że nie umiem załatwić żadnej sprawy, nie mogę odnaleźć się w świecie, bo wszystko za mnie od małego dziecka wykonywali rodzice (ale też mam zespół Aspergera, drobna niepełnosprawność). Miałem też problemy w nauce, a jak byłem zagrożony z niemal wszystkich przedmiotów i nie potrafiłem na to wpłynąć (problemy z pamięcią, koncentracją), to w obawie bym nie repetował mama odrabiała za mnie lekcje. Rodzice często nakazują mi coś robić w określony sposób i nie pozwalają po swojemu. Muszę chodzić do kościoła, choć jestem nie wiedzący (agnostyk), co próbowałem przekazać rodzicom, ale zrobiła się z tego taka rozpacz mamy, że myślałem, że się udusi łzami, więc odpuściłem i udaję, że powróciłem myślami do pana Jezusa i co niedzielę chodzę do kościoła, nie uczestnicząc we mszy, tylko to udając, w wieku 30 lat.
Bardzo dużo zaczęło mi się kłębić w głowie myśli prześladowczych na tle bycia sterowanym przez rodziców, nie bez emocji tłumionej złości w ich stronę, tłumionej, bo szczególnie tata oczekuje postawy lizusowej. Prawi mi kazania, dwugodzinne monologi, jak się sprzeciwię, także przestałem się sprzeciwiać.
Ostatnio odkryłem, że jakbym odwiedził pewnego człowieka, którego zamierzam odwiedzić, a który dopuszcza możliwość budowania różnych rzeczy w życiu, to mógłbym to robić, projektować, a potem to budować. A obecnie myślę, że nie da się. Pomyślałem, że chciałbym się do kogoś przeprowadzić, kto by wierzył w moje siły i działania, ale to mało realne. Zauważyłem, że nie robię już nic w czasie wolnym, tylko chodzę i myślę o tym, jak czuję się ograniczony przez sztywną ścieżkę, którą chcą bym szedł rodzice, a od której nie da się odejść na krok w bok. Nic już nie robię z tego, co chcę w wolnym czasie, a chciałbym wrócić do uprawiania swoich pasji. Czuję jednak, że nie mogę i czuję się nieprzyjemnie, gdy próbuję.
Gdybyście zobaczyli, jakie mam techniczne pomysły i ile projektów w głowie, tworzonych do szuflady, to może też odnieślibyście wrażenie, że się marnuję i warto mi pomóc. Nie ukrywam, że nadmieniłem o tym, by zachęcić do pomocy mi, bo mi bardzo zależy, a może mógłbym się kiedyś jakoś odwdzięczyć. Oprócz dawnego pisania i projektowania piszę przepisy kulinarne - ludzie też są tu zachwyceni.
Mam też poczucie braku własnej tożsamości i wrażenie nie możności podejmowania decyzji. Nieraz radziłem się znajomych, jak się tym czymś zajmować, to mi odpowiadali - skoro to lubisz, to w czym problem się zainteresować? Widzę tu przeszkody, których realnie zapewne nie ma.
Jak się wyzwolić?
Co do rzeczonej w tytule nadopiekuńczości, nadmienić chciałbym, że nie umiem załatwić żadnej sprawy, nie mogę odnaleźć się w świecie, bo wszystko za mnie od małego dziecka wykonywali rodzice (ale też mam zespół Aspergera, drobna niepełnosprawność). Miałem też problemy w nauce, a jak byłem zagrożony z niemal wszystkich przedmiotów i nie potrafiłem na to wpłynąć (problemy z pamięcią, koncentracją), to w obawie bym nie repetował mama odrabiała za mnie lekcje. Rodzice często nakazują mi coś robić w określony sposób i nie pozwalają po swojemu. Muszę chodzić do kościoła, choć jestem nie wiedzący (agnostyk), co próbowałem przekazać rodzicom, ale zrobiła się z tego taka rozpacz mamy, że myślałem, że się udusi łzami, więc odpuściłem i udaję, że powróciłem myślami do pana Jezusa i co niedzielę chodzę do kościoła, nie uczestnicząc we mszy, tylko to udając, w wieku 30 lat.
Bardzo dużo zaczęło mi się kłębić w głowie myśli prześladowczych na tle bycia sterowanym przez rodziców, nie bez emocji tłumionej złości w ich stronę, tłumionej, bo szczególnie tata oczekuje postawy lizusowej. Prawi mi kazania, dwugodzinne monologi, jak się sprzeciwię, także przestałem się sprzeciwiać.
Ostatnio odkryłem, że jakbym odwiedził pewnego człowieka, którego zamierzam odwiedzić, a który dopuszcza możliwość budowania różnych rzeczy w życiu, to mógłbym to robić, projektować, a potem to budować. A obecnie myślę, że nie da się. Pomyślałem, że chciałbym się do kogoś przeprowadzić, kto by wierzył w moje siły i działania, ale to mało realne. Zauważyłem, że nie robię już nic w czasie wolnym, tylko chodzę i myślę o tym, jak czuję się ograniczony przez sztywną ścieżkę, którą chcą bym szedł rodzice, a od której nie da się odejść na krok w bok. Nic już nie robię z tego, co chcę w wolnym czasie, a chciałbym wrócić do uprawiania swoich pasji. Czuję jednak, że nie mogę i czuję się nieprzyjemnie, gdy próbuję.
Gdybyście zobaczyli, jakie mam techniczne pomysły i ile projektów w głowie, tworzonych do szuflady, to może też odnieślibyście wrażenie, że się marnuję i warto mi pomóc. Nie ukrywam, że nadmieniłem o tym, by zachęcić do pomocy mi, bo mi bardzo zależy, a może mógłbym się kiedyś jakoś odwdzięczyć. Oprócz dawnego pisania i projektowania piszę przepisy kulinarne - ludzie też są tu zachwyceni.
Mam też poczucie braku własnej tożsamości i wrażenie nie możności podejmowania decyzji. Nieraz radziłem się znajomych, jak się tym czymś zajmować, to mi odpowiadali - skoro to lubisz, to w czym problem się zainteresować? Widzę tu przeszkody, których realnie zapewne nie ma.
Jak się wyzwolić?