Pytanko i prośba
: 11 maja 2015, o 14:30
Witam! To mój pierwszy temat na tym forum (w ogóle pierwszy temat na tego typu forum). Mam nadzieję, że ktoś zajrzy i odpowie.
No więc, mam 14 lar i podejrzewam u siebie nerwicę. Jaką? Mam wiele objawów i wydaje mi się, że i lękową i nerwicę natręctw. A wydaje mi się, ponieważ nigdzie z tym jeszcze nie byłam. Ostatnio jest mi bardzo ciężko i chciałabym w końcu powiedzieć o tym bliskim, pójść do psychologa... Ale nie wiem, co powiedzieć matce. Ona jak ja, też lubi się zamartwiać i nie chcę jej dokładać problemów. Dlatego tak zwlekam. Kiedy czuję się gorzej, myślę sobie - "OK, jutro jej już powiem", ale nie mówię. I tak już odkładam ze dwa tygodnie. Czy ktoś z was miał podobny problem z wyznaniem prawdy komuś bliskiemu? Jeju, ja naprawdę, nie wiem jak to zrobić. Boję się, że jak nie powiem, to nigdy już z tego nie wyjdę, że będzie nawet gorzej, ale boję się również, że jak o tym powiem, to wszystko się zmieni, będą mnie inaczej traktować. Co zrobić? Mogę się leczyć sama, czy ten pomysł ma w ogóle jakiś sens? A jeśli powiedzieć, to jakimi słowami? Proszę o pomoc, naprawdę jestem zagubiona...
Pragnę jeszcze dodać, że nie znam w moim otoczeniu NIKOGO, kto miałby chociaż najmniejsze pojęcie o nerwicy. Np. mój ojciec (ale nie tylko on), kiedy się denerwuje, mówi - "Zaraz mnie nerwica weźmie", tak jakby to była jakaś choroba wściekłości. 
No więc, mam 14 lar i podejrzewam u siebie nerwicę. Jaką? Mam wiele objawów i wydaje mi się, że i lękową i nerwicę natręctw. A wydaje mi się, ponieważ nigdzie z tym jeszcze nie byłam. Ostatnio jest mi bardzo ciężko i chciałabym w końcu powiedzieć o tym bliskim, pójść do psychologa... Ale nie wiem, co powiedzieć matce. Ona jak ja, też lubi się zamartwiać i nie chcę jej dokładać problemów. Dlatego tak zwlekam. Kiedy czuję się gorzej, myślę sobie - "OK, jutro jej już powiem", ale nie mówię. I tak już odkładam ze dwa tygodnie. Czy ktoś z was miał podobny problem z wyznaniem prawdy komuś bliskiemu? Jeju, ja naprawdę, nie wiem jak to zrobić. Boję się, że jak nie powiem, to nigdy już z tego nie wyjdę, że będzie nawet gorzej, ale boję się również, że jak o tym powiem, to wszystko się zmieni, będą mnie inaczej traktować. Co zrobić? Mogę się leczyć sama, czy ten pomysł ma w ogóle jakiś sens? A jeśli powiedzieć, to jakimi słowami? Proszę o pomoc, naprawdę jestem zagubiona...

