nie nadaję się do życia
: 1 listopada 2014, o 13:09
Jak w temacie, chociaż to efekt głębszych rozważań.
Kiedy myślę nad swoim życiem, nad swoją osobowością i nerwicą, która mnie dopadła, czuję tylko bezradność. Czuję się słaba. Czuję, że nie chcę żyć i walczyć z samą sobą, że nie mam na to siły. Czasem nie mam siły nawet się uśmiechnąć, a zrobienie czegokolwiek produktywnego graniczy z cudem. Jestem przewrażliwiona, wszystko mnie dotyka dużo bardziej niż powinno, wszystko mnie przerasta; zło i dobro tego świata. Czuję, że skończę tak jak Virginia Woolf, albo Cobain, albo milion innych wrażliwców. Najbardziej chciałabym zrzucić odpowiedzialność za swoje życie na kogoś innego... Nienawidzę siebie. I staję się taką osobą, którą nigdy nie chciałam być.
Nie wiem nawet o co się zapytać... Można zmienić swoją osobowość? Kiedy jest się skrajnie słabym, można nauczyć się pozytywnego myślenia, wytrwałości i tak dalej? Nie chcę się zabić, ale coraz częściej czuję, że nie ma innej drogi...
Kiedy myślę nad swoim życiem, nad swoją osobowością i nerwicą, która mnie dopadła, czuję tylko bezradność. Czuję się słaba. Czuję, że nie chcę żyć i walczyć z samą sobą, że nie mam na to siły. Czasem nie mam siły nawet się uśmiechnąć, a zrobienie czegokolwiek produktywnego graniczy z cudem. Jestem przewrażliwiona, wszystko mnie dotyka dużo bardziej niż powinno, wszystko mnie przerasta; zło i dobro tego świata. Czuję, że skończę tak jak Virginia Woolf, albo Cobain, albo milion innych wrażliwców. Najbardziej chciałabym zrzucić odpowiedzialność za swoje życie na kogoś innego... Nienawidzę siebie. I staję się taką osobą, którą nigdy nie chciałam być.
Nie wiem nawet o co się zapytać... Można zmienić swoją osobowość? Kiedy jest się skrajnie słabym, można nauczyć się pozytywnego myślenia, wytrwałości i tak dalej? Nie chcę się zabić, ale coraz częściej czuję, że nie ma innej drogi...