Strach
: 7 lipca 2024, o 17:54
Cześć. Jestem tu nowa. Nie wiem od czego zacząć. Nie mam już nadziei , że coś będzie lepiej. Obecnie leczę depresję ( cital, hydroksyzyna, terapia). Jestem z patologii i jestem patologią. Jak byłam nastolatką w domu było ciężko. Brak pieniędzy, alkohol, nie otwieranie pracownikom opieki drzwi, udawanie , kłamanie. Miałam wtedy dwójkę rodzeństwa kilkulatków. Byłam nastolatką. Dobrze się uczyłam, chciałam być kimś i pomóc rodzeństwu. Przez rok spotykałam się z mężczyznami za pieniądze. Wszystko to oddawałam na jedzenie, ubrania książki dla rodzeństwa, naukę. Kiedyś w końcu za chodzenie po ich domach mnie skarało. Spotkałam się z kilkoma i mnie sponiewierali. Rodzice tylko zrobili awanturę, że mam krew, że wstyd. Wyleczyłam te rany. Potem w domu było już tak źle, że wraz z dziadkiem wywalczyłam opiekę nad rodzeństwem. Mieli wtedy 3 i 6 lat. Znalazłam pracę. Dziadek opłacił mi studia z oszczędności ( 1 rok). Pomagał przy dzieciach. Po roku zachorował na raka ( już wcześniej źle się czuł ale bagatelizował to). Radziłam sobie jak umiałam. A on umarł w 3 miesiące od diagnozy. Miałam 20 lat. Jakoś wiązaliśmy koniec z końcem. Skończyłam studia. Doceniła mnie w pracy. Dzieci dziś mają 14 i 17 lat. W międzyczasie zaliczyłam nieudane małżeństwo. Mąż początkowo był miły, pomocny. Był moim przyjacielem. Po ślubie się zmieniło. Zaczął kopać, wyzywać. Nic nie pomagałw domu, nie chciał dać ani złotówki ze swojej pensji na moje dzieci. Mimo, że oboje pracowaliśmy i potrzebowałam pomocy przy dzieciach, domu,ogrodzie. Nigdy mi jej nie udzielił. Mówił, że to moja pokuta za spotkania z mężczyznami. Rozwiodłam się. Boli rozwód. Boli to, że muszę żyć w pokucie za to co zrobiłam. Nie umiem pozbyć się wyrzutów sumienia , że z nimi spałam za pieniądze. Nie było ich dużo. Z większością,,rozstałam się " w zgodzie, pytałam czy mają żony, nie chciałam z zajętymi. Boli mnie , że wtedy tamci zrobili dużo rzeczy na siłę i bez mojej zgody bo przecież byłam tylko z ulicy. Obecnie nieźle zarabiam. Dzieci materialnie mają dużo. Wycieczki. Edukację. Zajęcia dodatkowe. Kocham je nad życie. One są moje. Ale nie cieszy mnie nic. Nawet one. Pomagam w świetlicy. Wspieram dzieci z patologii. Od pół roku regularnie robięza darmo ulotkicharytatywne, plakaty. Pomagam przy zbiórkach. Uwielbiam pomagać innym. Ale nawet to nie jest dla mnie dostateczną pokutą. Dawniej pomagało cięccie. Już jestem dorosła. Nie robię tego bo nie wypada. I nie mam w niczym ukojenia. Nie umiem spać. Śnią mi się tamci mężczyźni i ten ból. Śni mi się mąż, z którymnie umiałam się dogadać. Rodzicom mimo bicia, dręczenia, alkoholu pomagam z lekarzami. Jeżdżę czasem z jedzenie. Bo trzeba pomagać rodzicom na starość mimo , że oni zniszczyli nasza rodzinę. To też nie pomaga mi. Czuję się okropnie jeżdżąc tam ( tylko złe słowa mnie spotykają )I miałabym wyrzuty sumienia gdybym nie pomogła im w chorobie. Wiele razy myślałam, że wszystko by się lepiej ułożyło gdyby mnie nie było. Dlatego chodzę na terapię. Boję się mężczyzn. Codziennie sprzątam do idealnego stanu bo mam w głowie kontrolę, życie w brudzie z domu rodzinnego. Nie wiem jak sobie z tym poradzić