Myśli samobójcze - prawdziwe czy nie?
: 13 grudnia 2023, o 11:06
Cześć, od ok. 3 lat mam „czynną” nerwicę natręctw myślowych, ogromne lęki itd. Przedtem też miałam takie skłonności, ale zwykle siedziały gdzieś w ukryciu i nie mieszały dużo w życiu.
Odkąd pamiętam mam niechęć do samej siebie, uważam, że do niczego się nie nadaję, poniżam samą siebie w myślach i naprawdę myślę, że niczego nie potrafię zrobić dobrze. Na każde zwrócenie uwagi czy porażkę reaguję rozbiciem emocjonalnym.
I teraz do sedna: od jakiegoś czasu często kłócimy się z mężem, bo biorę do siebie każdą jego uwagę, każdy grymas czy gorszy humor. Zawsze wtedy straszliwie płaczę i mam rzut tych wszystkich negatywnych myśli: że jestem do niczego, że powinnam się zabić, że on i córka mnie nie potrzebują. W głowie mam obrazy jak wychodzę na balkon i z niego skaczę, albo zakopuję się pod śniegiem. Potem godzimy się i wszystko wraca do normy.
Powiedzcie, czy takie myśli to jest powód do zgłoszenia tego psychiatrze? Czy powinnam się martwić? A może to jakieś inne zaburzenie, np. borderline albo coś jeszcze innego? Bo takie skrajne załamania z pewnością nie są normalne. Oczywiście nie oczekuję tutaj, że ktoś mnie zdiagnozuje, chodzi jedynie o wskazówki czy jest się czym martwić.
Odkąd pamiętam mam niechęć do samej siebie, uważam, że do niczego się nie nadaję, poniżam samą siebie w myślach i naprawdę myślę, że niczego nie potrafię zrobić dobrze. Na każde zwrócenie uwagi czy porażkę reaguję rozbiciem emocjonalnym.
I teraz do sedna: od jakiegoś czasu często kłócimy się z mężem, bo biorę do siebie każdą jego uwagę, każdy grymas czy gorszy humor. Zawsze wtedy straszliwie płaczę i mam rzut tych wszystkich negatywnych myśli: że jestem do niczego, że powinnam się zabić, że on i córka mnie nie potrzebują. W głowie mam obrazy jak wychodzę na balkon i z niego skaczę, albo zakopuję się pod śniegiem. Potem godzimy się i wszystko wraca do normy.
Powiedzcie, czy takie myśli to jest powód do zgłoszenia tego psychiatrze? Czy powinnam się martwić? A może to jakieś inne zaburzenie, np. borderline albo coś jeszcze innego? Bo takie skrajne załamania z pewnością nie są normalne. Oczywiście nie oczekuję tutaj, że ktoś mnie zdiagnozuje, chodzi jedynie o wskazówki czy jest się czym martwić.