Nawrót nerwicy po wzięciu zwierzaka
: 21 listopada 2020, o 13:30
Cześć. Mam problem. Kupiliśmy z mężem kota, bo zawsze chcieliśmy mieć. W domu każdego z nas zawsze był jakiś sierściuch, ale były to koty głównie wychodzące. Przywieźliśmy piupila w zeszłą sobotę i są z nim problemy - ze stresu przeprowadzkowego dostał zapalenia pęcherza na tle psychogennym sika gdzie popadnie, wydaję kasę na leczenie. Ale najgorzej, że cała ta sytuacja sprawiła, że dostałam nawrotu nerwicy - bóle żołądka, odruchy wymiotne, drżączki. Musiałam wrócić do leków wspomagających, które dawno już zarzuciłam, ale nie umiem się wyciszyć. Żałuję że wzięłam tego kota. Chyba to jednak dla mnie za duża zmiana, za duże zaburzenie mojej strefy komfortu. Wkurza mnie, że praktycznie wszystko jest teraz podporządkowane kotu, że wszędzie mi włazi, samo miauczenie mnie stresuje, że kot coś chce, a ja nie wiem czego i nie umiem mu tego zapewnić. Jestem egoistką i chciałabym znów mieć swój święty spokój. Nawet jak kotu przejdzie to sikanie po całym domu, to ja nie chcę go mieć. Wstyd mi to pisać, ale tak czuję Z mężem nic tylko dzielimy się dyżurami spania na kanapie, żeby kot w nocy nie sikał na łóżko. W sypialni się nie możemy zamknąć, bo kot pod drzwiami piłuje pyszczek. Nie mamy czasu dla siebie i swoich zajęć, bo wciąż ten kot. zaczynam zawalać prace, bo nie mogę się na niczym skupić... jeśli byłabym sama, to oddałabym kota, ale tak to boje się, że wyjdę na mega egoistkę i bezduszną, bezmyślną, bo przecież wiedziałam, jakie są koty... Już raz przez mój epizod nerwicowy mąż wyprowadził się na jakiś czas z domu. teraz czuję, że wychodzę na totalną niedojdę. Bo pojawiajaą się jakiekolwiek problemy, a ja wpadam w fazy, nie jestem żadną pomocą w trudnej sytuacji tylko kolejnym ciężarem i kłopotem Wyda się to Wam pewnie prozaiczne, ale mnie przeraża jak taka rzecz mogła mnie znowu tak bardzo rozwalić?? i nie wiem co robić...