czuję się winna
: 2 kwietnia 2020, o 17:40
Hej,
ostatnio już pisałam post, że z powodu wirusa czuję się gorzej. Mimo kilku dni próby znoszenia lęku i akcpetowania średnio sobie poradziłam i wzięłam lek przeciwlękowy, który miałam na wypadek gdyby. Kiedyś brałam go częściej, od grudnia starałam sobie sama radzić i wzięłam go zaledwie 2 razy przez 3 dni. Większość trudniejszych sytuacji z czasu grudzień- połowa marca, przechodziłam zazwyczaj bez leku.
Ale teraz nie dawałam rady i biorę go od niedzieli. I mam wyrzuty sumienia że nie próbuję zwalczyć lęku sama. Tzn trochę próbuje, bo biorę go i tak minimalną dawkę (połówkę tabletki,czyli 2,5 mg raz dziennie) i próbuję tłumaczyć sobie itd. Ale jestem zła na siebie że go biorę mimo wszystko i że nigdy nie dam rady się odburzyć jak będę się czasami wspomagać tym lekiem...
ale naprawdę mimo prób zmniejszenia napięcia (codziennie dużo spacerów po lesie, joga i relaksacja) mało co to dawało, a w końcu nawet ich nie mogłam zrobić bo już mi było źle, nie mogłam spać i jeść.
ostatnio już pisałam post, że z powodu wirusa czuję się gorzej. Mimo kilku dni próby znoszenia lęku i akcpetowania średnio sobie poradziłam i wzięłam lek przeciwlękowy, który miałam na wypadek gdyby. Kiedyś brałam go częściej, od grudnia starałam sobie sama radzić i wzięłam go zaledwie 2 razy przez 3 dni. Większość trudniejszych sytuacji z czasu grudzień- połowa marca, przechodziłam zazwyczaj bez leku.
Ale teraz nie dawałam rady i biorę go od niedzieli. I mam wyrzuty sumienia że nie próbuję zwalczyć lęku sama. Tzn trochę próbuje, bo biorę go i tak minimalną dawkę (połówkę tabletki,czyli 2,5 mg raz dziennie) i próbuję tłumaczyć sobie itd. Ale jestem zła na siebie że go biorę mimo wszystko i że nigdy nie dam rady się odburzyć jak będę się czasami wspomagać tym lekiem...
ale naprawdę mimo prób zmniejszenia napięcia (codziennie dużo spacerów po lesie, joga i relaksacja) mało co to dawało, a w końcu nawet ich nie mogłam zrobić bo już mi było źle, nie mogłam spać i jeść.