Toksyczni ludzie i relacje z nimi
: 20 września 2018, o 23:04
Hej! Dawno nie zglądałem na forum z tego powodu, że ostatnio dużo lepiej się czuję. Owszem, zdarzają się czasem natręty, ale zazwyczaj je olewam a i napięcie jest znacznie lepsze. Przyczyn jest kilka, ale o tym może gdzie indziej napiszę
Przechodząc do metirum: Jakie mieliście /macie relacje z toksycznymi ludźmi i jak to moglło wpłynąć na nerwicę? Pytam, bo wydarzyła mi się następująca historia:
Jako obywatel staram się czasem zabierać głos na portalach społecznościowych, mówią co mi się nie podoba. Wdałem się w sprzeczkę z osobami m. in. z liceum, którzy dość bezpardonowo zaczęli mnie krtywykować używając takich słów jak "bredzisz", "masz zerową wiedzę", "nie masz pojęcia", "zabierasz głos na tematy na których się nie znasz" etc.
Że nie jestem ze stali, a stosunek dyskutantów był w pewnym momencie 1:5 przyznam, że zabolało mnie to. Nie uważam że zrobiłem coś nie tak, owszem mogę mieć inne zdanie z tymi osobami w pewnych kwestiach, ale nie podoba mi się jak toś mnie zaczyna atakować ad personam.
I część z tych osób jest ode mnie z liceum, jeden nawet był nauczycielem (potem przeszliśmy na ty) co mnie tym bardziej boli. Dodam, że otrzymałem prywatnie w tym samym czasie słowa wsparcia od chłopaka z którym kiedyś nie miałem dobrego kontaktu, wręcz uważałem go za nieprzyjaciela.
Wróciły wspomnienia ze szkoły, kiedy czułem się czasami outsiderem, chociaż byłem bystry, koleżeński, sympatyczny i z poczuciem humoru. Zacząłem się zastanawiać, że to chyba nie był mój problem że nie miałem w szkole średniej przyjaciół. Po maturze poznałem wielu wspaniałych ludzi, zyskałem pewność siebie, choć potrzebowałem na to lat.
Konkludując: Nie wiem czy chcę utrzymywać kontakt z pewnymi ludźmi - z jednej strony działają na mnie źle, dobrego słowa prawie w ogóle nie powiedzą, a wiele krytykują (przez portale społecznościowe). Myślalem, że jesteśmy dorosłymi ludźmi, będziemy się po latach wspierać. A tu, ludzie są nie wiem - zawistni, w stosunku do mnie pogardliwi, ironiczni... Jak myślicie, z czego to się bierze? Ja nikogo nie atakuję, nie krytykuję, jak się nie zgadzam usiłuję dojśc do konsensusu. Dzisiaj jednak zostałem bardzo niemile zhejtowany, co przykre, przez znajomych i byłego nauczyciela. Rozumiem krytykę, rozumiem że ze mną się można nie zgodzić, ale większość z moich adwersarzy nawetnie przyjęło że mogę to ja mieć rację, że choć 10% by się ze mną zgodzili. Arogancko mnie zjechali
. A ja głupi jeszcze myślę i rozgryzam czy nie mieli ciut racji, że może ja mam złe poglądy, skoro oni "tacy mądrzy" są przekonani o swych racjach? Że może moje niezadowolenie ich zabolało?

Przechodząc do metirum: Jakie mieliście /macie relacje z toksycznymi ludźmi i jak to moglło wpłynąć na nerwicę? Pytam, bo wydarzyła mi się następująca historia:
Jako obywatel staram się czasem zabierać głos na portalach społecznościowych, mówią co mi się nie podoba. Wdałem się w sprzeczkę z osobami m. in. z liceum, którzy dość bezpardonowo zaczęli mnie krtywykować używając takich słów jak "bredzisz", "masz zerową wiedzę", "nie masz pojęcia", "zabierasz głos na tematy na których się nie znasz" etc.
Że nie jestem ze stali, a stosunek dyskutantów był w pewnym momencie 1:5 przyznam, że zabolało mnie to. Nie uważam że zrobiłem coś nie tak, owszem mogę mieć inne zdanie z tymi osobami w pewnych kwestiach, ale nie podoba mi się jak toś mnie zaczyna atakować ad personam.
I część z tych osób jest ode mnie z liceum, jeden nawet był nauczycielem (potem przeszliśmy na ty) co mnie tym bardziej boli. Dodam, że otrzymałem prywatnie w tym samym czasie słowa wsparcia od chłopaka z którym kiedyś nie miałem dobrego kontaktu, wręcz uważałem go za nieprzyjaciela.
Wróciły wspomnienia ze szkoły, kiedy czułem się czasami outsiderem, chociaż byłem bystry, koleżeński, sympatyczny i z poczuciem humoru. Zacząłem się zastanawiać, że to chyba nie był mój problem że nie miałem w szkole średniej przyjaciół. Po maturze poznałem wielu wspaniałych ludzi, zyskałem pewność siebie, choć potrzebowałem na to lat.
Konkludując: Nie wiem czy chcę utrzymywać kontakt z pewnymi ludźmi - z jednej strony działają na mnie źle, dobrego słowa prawie w ogóle nie powiedzą, a wiele krytykują (przez portale społecznościowe). Myślalem, że jesteśmy dorosłymi ludźmi, będziemy się po latach wspierać. A tu, ludzie są nie wiem - zawistni, w stosunku do mnie pogardliwi, ironiczni... Jak myślicie, z czego to się bierze? Ja nikogo nie atakuję, nie krytykuję, jak się nie zgadzam usiłuję dojśc do konsensusu. Dzisiaj jednak zostałem bardzo niemile zhejtowany, co przykre, przez znajomych i byłego nauczyciela. Rozumiem krytykę, rozumiem że ze mną się można nie zgodzić, ale większość z moich adwersarzy nawetnie przyjęło że mogę to ja mieć rację, że choć 10% by się ze mną zgodzili. Arogancko mnie zjechali
