KRYZYS i DAWNE PRZEJŚCIA
: 23 lipca 2018, o 20:26
Witam wszystkich!
Postanowiłam napisać posta z racji, ze sporo w sobie dusze i chce to wszystko wyrzucić.
Nerwica towarzyszy mi od marca tego roku (wtedy postawiono diagnozę). Na początku to były tylko ataki paniki i normalne życie potem weszły dusznosci, lek przed wstrząsem anafilaktycznym, wylewem. Koniec końców radzę sobie z objawami somatycznych całkiem dobrze. Postanowiłam intensywnie się za nie zabrac i działać.
Teraz pojawił się problem. Odcięcie towarzyszko mi chyba od początków nerwicy ale nie traktowałam tego jakos poważnie. Jednakże zawsze miałam lek przed DD. 5 lat temu po wycieczce szkolnej na której zachorowałam (wysoka gorączka, bol gardła i tp) dostałam derealizacji i depersonalizacji. Wtedy nie wiedziałam co to jest. Lekarz rodziny stwierdził, ze to przez zbyt duża dawkę leku do tego nietolerancja substancji i fakt, ze chodziłam po słońcu. Silne dd trwało pare dni ale ten stan bardzo silnie zapisał się w mojej pamięci. Nie byłam świadoma co się dzieje, bałam się, ze mam schizofrenie. Odległe myśli, wrazenie snu na jawie, brak czucia swojej twarzy w lustrze i tym podobne. Całość „zaburzenia” trwała wtedy 2 miesiące ale objawy stopniowo słabły aż do momentu w którym po tym stanie nie było już śladu. Z perspektywy czasu mam wrazenie, ze stany, które mi wtedy towarzyszyły można nazwać atakami paniki dlatego, ze miałam silne napady leku.
Teraz koszmar wrócił. Radziłam sobie już całkiem dobrze ale nie spodziewałam się tego. Dzisiaj zaczęłam prace w zastępstwie na 2 tygodnie. Cieszyłam się, ze zajmę myśli. Jednak w piatek nadszedł kryzys. Poczucie bezsensu, smutku, rozżalenie i jedna wielka niewiadoma. Potem obcosc zaczęła sie pogłębiać, wrazenie, ze mama, tata, rodzina to jakieś inne osoby. Przy tym zawsze ścisk w brzuchu. Nawet pisząc to go czuje. Wczoraj wieczorem wszystko bardzo urosło wiec automatycznie lek się zwiększył. Czasem mam dziwne obrazy myślowe jak umieram. Czuje jakbym już kiedyś to przeżyła bo są tak realne. Coś jak uczucie deja-vu. Nie potrafię myśleć o tym, ze jutro pójdę do pracy tak jakby miało się stac coś okropnego. Boje się blachostek. W tym dziwnym stanie wszystko przyprawia mnie o lek. Momentami wracają te uczucia a raczej natrety : MOŻE TO SIĘ NIE DZIEJE NA PRAWDĘ? CO JAK TO WSZYSTKO NIE JEST PRAWDA?. Mogę powiedzieć, ze nie czuje siebie. Robię coś, mówię ale w tym wszystkim jestem jakaś zagubiona. Co więcej mam wrazenie, ze nie brałam udziału w mojej przeszłości i nie pamietam co robiłam chwile temu.
Nie wiem dlaczego budzi to u mnie aż tak duży niepokój. Może dlatego ze te stany zapisały się w mojej podświadomości jako traumatyczne przeżycie. Teraz chce mi się płakać. Między innymi dlatego, ze już dobrze szło mi normalne życie. Radziłam sobie, robiłam wszystko, wychodziłam i nagle pyk. Wraca koszmar. Nie potrafię dusić tego w sobie. Chociaż obawiam się ze wszystkich zawiodę. Rodzine, znajomych a nawet ludzi na forum bo mój ostatni post mógł świadczyć o tym, ze jestem na bardzo dobrej drodze do normalnego zycia. Boje się nawet myśleć o rodzinie bo jest to nieprzyjemne uczucie w brzuchu, ścisk, obcosc i wspomnienia z tamtego czasu. Czuje na sobie ogromna presję, ze muszę czuć się dobrze a pisząc to i czując się jak nie ja to wszystko tylko się we mnie poteguje. Wcześniej te stany trwały u mnie mocniej kilka dni a potem dawały spokoj i pojawiały się głównie w leku, na codzień raczej się nie objawialy.
Nie wiem co mam na celu pisząc tego posta. Czuje się okropnie, uczucie odcięcia, nierealności (jakby nawet to co pisze mogło być tylko iluzja) i świadomość, ze to znowu wraca jest dla mnie przerażająca. Musiałam to z siebie wyrzucić. Dziękuje każdemu kto to przeczyta.

Postanowiłam napisać posta z racji, ze sporo w sobie dusze i chce to wszystko wyrzucić.
Nerwica towarzyszy mi od marca tego roku (wtedy postawiono diagnozę). Na początku to były tylko ataki paniki i normalne życie potem weszły dusznosci, lek przed wstrząsem anafilaktycznym, wylewem. Koniec końców radzę sobie z objawami somatycznych całkiem dobrze. Postanowiłam intensywnie się za nie zabrac i działać.
Teraz pojawił się problem. Odcięcie towarzyszko mi chyba od początków nerwicy ale nie traktowałam tego jakos poważnie. Jednakże zawsze miałam lek przed DD. 5 lat temu po wycieczce szkolnej na której zachorowałam (wysoka gorączka, bol gardła i tp) dostałam derealizacji i depersonalizacji. Wtedy nie wiedziałam co to jest. Lekarz rodziny stwierdził, ze to przez zbyt duża dawkę leku do tego nietolerancja substancji i fakt, ze chodziłam po słońcu. Silne dd trwało pare dni ale ten stan bardzo silnie zapisał się w mojej pamięci. Nie byłam świadoma co się dzieje, bałam się, ze mam schizofrenie. Odległe myśli, wrazenie snu na jawie, brak czucia swojej twarzy w lustrze i tym podobne. Całość „zaburzenia” trwała wtedy 2 miesiące ale objawy stopniowo słabły aż do momentu w którym po tym stanie nie było już śladu. Z perspektywy czasu mam wrazenie, ze stany, które mi wtedy towarzyszyły można nazwać atakami paniki dlatego, ze miałam silne napady leku.
Teraz koszmar wrócił. Radziłam sobie już całkiem dobrze ale nie spodziewałam się tego. Dzisiaj zaczęłam prace w zastępstwie na 2 tygodnie. Cieszyłam się, ze zajmę myśli. Jednak w piatek nadszedł kryzys. Poczucie bezsensu, smutku, rozżalenie i jedna wielka niewiadoma. Potem obcosc zaczęła sie pogłębiać, wrazenie, ze mama, tata, rodzina to jakieś inne osoby. Przy tym zawsze ścisk w brzuchu. Nawet pisząc to go czuje. Wczoraj wieczorem wszystko bardzo urosło wiec automatycznie lek się zwiększył. Czasem mam dziwne obrazy myślowe jak umieram. Czuje jakbym już kiedyś to przeżyła bo są tak realne. Coś jak uczucie deja-vu. Nie potrafię myśleć o tym, ze jutro pójdę do pracy tak jakby miało się stac coś okropnego. Boje się blachostek. W tym dziwnym stanie wszystko przyprawia mnie o lek. Momentami wracają te uczucia a raczej natrety : MOŻE TO SIĘ NIE DZIEJE NA PRAWDĘ? CO JAK TO WSZYSTKO NIE JEST PRAWDA?. Mogę powiedzieć, ze nie czuje siebie. Robię coś, mówię ale w tym wszystkim jestem jakaś zagubiona. Co więcej mam wrazenie, ze nie brałam udziału w mojej przeszłości i nie pamietam co robiłam chwile temu.
Nie wiem dlaczego budzi to u mnie aż tak duży niepokój. Może dlatego ze te stany zapisały się w mojej podświadomości jako traumatyczne przeżycie. Teraz chce mi się płakać. Między innymi dlatego, ze już dobrze szło mi normalne życie. Radziłam sobie, robiłam wszystko, wychodziłam i nagle pyk. Wraca koszmar. Nie potrafię dusić tego w sobie. Chociaż obawiam się ze wszystkich zawiodę. Rodzine, znajomych a nawet ludzi na forum bo mój ostatni post mógł świadczyć o tym, ze jestem na bardzo dobrej drodze do normalnego zycia. Boje się nawet myśleć o rodzinie bo jest to nieprzyjemne uczucie w brzuchu, ścisk, obcosc i wspomnienia z tamtego czasu. Czuje na sobie ogromna presję, ze muszę czuć się dobrze a pisząc to i czując się jak nie ja to wszystko tylko się we mnie poteguje. Wcześniej te stany trwały u mnie mocniej kilka dni a potem dawały spokoj i pojawiały się głównie w leku, na codzień raczej się nie objawialy.
Nie wiem co mam na celu pisząc tego posta. Czuje się okropnie, uczucie odcięcia, nierealności (jakby nawet to co pisze mogło być tylko iluzja) i świadomość, ze to znowu wraca jest dla mnie przerażająca. Musiałam to z siebie wyrzucić. Dziękuje każdemu kto to przeczyta.
