Strona 1 z 2

nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 09:50
autor: Nelia
Cześć,
Chciałabym podzielić się z Wami moimi ostatnimi przemyśleniami na temat mojej choroby - tak, nazywam nerwicę chorobą.
Słuchajcie - były czasy, gdy wierzyłam, że "z nerwicy na się wyjść na zawsze i już będę zdrowa". Teraz wiem, że to nie prawda i nie ma to wydzwieku uzalania się nad sobą tylko zwyklego, czystego realizmu i zdawania sobie sprawy z tego, ze jestem po prostu, zwyczajnie w swiecie chora i zawsze bede.
Chodzilam na terapie dwa lata - bardzo fajną, która pomogla mi ogarnac wiele rzeczy.
Medytuję, uprawiam jogę, biegam, ćwiczę i kocham wysiłek fizyczny - celowo zaznaczam to teraz, żeby uprzedzić zdania w stylu "sport i terapia rozwiązują wszystko"
a mimo to cierpie na nerwicę wegetatywną. Moje ciało reaguje nie wspolgrajac z moim umyslem -tzn. ja nie czuje stresu w umysle za to moje cialo mi to pokazuje - mam kolatania serca, silne migreny, bole brzucha, problemy ze snem i szereg wielu innych objawow jednoczesnie nie czujac stresu psychicznego.
W przeciwienstwie do wiekszosci z Was, gdy mam jakis objaw, np. teraz mam straszne kolatania serca, ja wiem, ze to nerwica. Nie doszukuje sie chorob, nie latam po lekarzach, wrecz mam to gdzies bo wiem, ze to jest od nerwicy.
Nie mam atakow paniki i leku wolnoplynacego, nic. Tak jakby mozg byl odlaczony od ciala bo to tylko cialo pokazuje stres.
Objawy nasilily sie przy nowej pracy. I od razu mowie - ta praca nie jest stresujaca. Po prostu przy kazdej rozmowie w pracy czy zbliajacym sie deadlinie dostaje szeregu objaw. I zrozumialabym to, gdyby naprawde ktos tam nade mna stal i sie pastwił albo cokolwiek, ale tak nie jest. Po prostu moja choroba sprawia, ze to co nie jest stresujace odbierane jest jako stres. I nie bede w zwiazku z tym leciala po leki czy na terapie lub zmieniala prace. Bo jesli mialabym zmieniac prace bo czuje tego typu objawy to szczerze mowiac musialabym chyba nie pracowac w ogole co nie jest mozliwe.
Objawy nerwicy mialam juz jako 5 letnie dziecko. Juz wtedy sie dusilam, mialam kolatania serca, derealizacje (pamietam jak stalam przed lustrem i nie wiedzialam kto to jest - mialam jakies 5 lat wlasnie) i mase innych objawow jako dziecko. Tak jakbym sie z tym urodzila. Dlatego mysle, ze w moim przypadku kwestia nerwicy jest biologiczna - wplywa na nia kontrukcja mojego mozgu, biochemia mozgu itp, z ktorymi się urodziłam trochę tak, jak osoba z autyzmem.
Moge rozladowywac swoj stres, co regularnie robie ale nigdy nie pozbede się tej choroby. I nie uzalam sie tu nad soba i nie szukam recepty, po prostu chce zaznaczyc, ze objawy nerwicowe dziela sie na nerwice, ktora mozna wyleczyc bo powstala na skutek jakis wydarzen lub nieprawidlowego myslenia i na taka, ktorej nigdy wyleczyc sie nie da bo jej geneza tkwi w biologi mozgu osoby chorej.
Moglabym teraz pojsc po leki bo troche dosyc mam tego bolu serca i innych objawow ale szczerze mowiac, leki wole zostawic na okresy w moim zyciu takie jak smierc kogos bliskiego lub inne powazne zmiany. Osoba taka jak ja zareaguje na to milion razy bardziej niz przecietny kowalski, wiec na leki przyjdzie jeszcze pora.
i na koniec - bardzo popieram terapie, sport i inne metody, ktore redukuja stres i ucza nas radzenia sobie z nim. Ja sama to robie i na ten moment z wieloma rzeczami radze sobie lepiej niz kilka lat temu. Nie zmienia to jednak faktu, ze w przypadku moim, jak i pewnie wielu osob nerwica to choroba przewlekla i tzreba sie z tym pogodzić, a nie wypierać, że to tylko chwilowe zaburzenie emocji.
Miłego weekendu! ; )

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 09:59
autor: Nipo
Nelia pisze:
7 kwietnia 2018, o 09:50
Cześć,
Chciałabym podzielić się z Wami moimi ostatnimi przemyśleniami na temat mojej choroby - tak, nazywam nerwicę chorobą.
Słuchajcie - były czasy, gdy wierzyłam, że "z nerwicy na się wyjść na zawsze i już będę zdrowa". Teraz wiem, że to nie prawda i nie ma to wydzwieku uzalania się nad sobą tylko zwyklego, czystego realizmu i zdawania sobie sprawy z tego, ze jestem po prostu, zwyczajnie w swiecie chora i zawsze bede.
Chodzilam na terapie dwa lata - bardzo fajną, która pomogla mi ogarnac wiele rzeczy.
Medytuję, uprawiam jogę, biegam, ćwiczę i kocham wysiłek fizyczny - celowo zaznaczam to teraz, żeby uprzedzić zdania w stylu "sport i terapia rozwiązują wszystko"
a mimo to cierpie na nerwicę wegetatywną. Moje ciało reaguje nie wspolgrajac z moim umyslem -tzn. ja nie czuje stresu w umysle za to moje cialo mi to pokazuje - mam kolatania serca, silne migreny, bole brzucha, problemy ze snem i szereg wielu innych objawow jednoczesnie nie czujac stresu psychicznego.
W przeciwienstwie do wiekszosci z Was, gdy mam jakis objaw, np. teraz mam straszne kolatania serca, ja wiem, ze to nerwica. Nie doszukuje sie chorob, nie latam po lekarzach, wrecz mam to gdzies bo wiem, ze to jest od nerwicy.
Nie mam atakow paniki i leku wolnoplynacego, nic. Tak jakby mozg byl odlaczony od ciala bo to tylko cialo pokazuje stres.
Objawy nasilily sie przy nowej pracy. I od razu mowie - ta praca nie jest stresujaca. Po prostu przy kazdej rozmowie w pracy czy zbliajacym sie deadlinie dostaje szeregu objaw. I zrozumialabym to, gdyby naprawde ktos tam nade mna stal i sie pastwił albo cokolwiek, ale tak nie jest. Po prostu moja choroba sprawia, ze to co nie jest stresujace odbierane jest jako stres. I nie bede w zwiazku z tym leciala po leki czy na terapie lub zmieniala prace. Bo jesli mialabym zmieniac prace bo czuje tego typu objawy to szczerze mowiac musialabym chyba nie pracowac w ogole co nie jest mozliwe.
Objawy nerwicy mialam juz jako 5 letnie dziecko. Juz wtedy sie dusilam, mialam kolatania serca, derealizacje (pamietam jak stalam przed lustrem i nie wiedzialam kto to jest - mialam jakies 5 lat wlasnie) i mase innych objawow jako dziecko. Tak jakbym sie z tym urodzila. Dlatego mysle, ze w moim przypadku kwestia nerwicy jest biologiczna - wplywa na nia kontrukcja mojego mozgu, biochemia mozgu itp, z ktorymi się urodziłam trochę tak, jak osoba z autyzmem.
Moge rozladowywac swoj stres, co regularnie robie ale nigdy nie pozbede się tej choroby. I nie uzalam sie tu nad soba i nie szukam recepty, po prostu chce zaznaczyc, ze objawy nerwicowe dziela sie na nerwice, ktora mozna wyleczyc bo powstala na skutek jakis wydarzen lub nieprawidlowego myslenia i na taka, ktorej nigdy wyleczyc sie nie da bo jej geneza tkwi w biologi mozgu osoby chorej.
Moglabym teraz pojsc po leki bo troche dosyc mam tego bolu serca i innych objawow ale szczerze mowiac, leki wole zostawic na okresy w moim zyciu takie jak smierc kogos bliskiego lub inne powazne zmiany. Osoba taka jak ja zareaguje na to milion razy bardziej niz przecietny kowalski, wiec na leki przyjdzie jeszcze pora.
i na koniec - bardzo popieram terapie, sport i inne metody, ktore redukuja stres i ucza nas radzenia sobie z nim. Ja sama to robie i na ten moment z wieloma rzeczami radze sobie lepiej niz kilka lat temu. Nie zmienia to jednak faktu, ze w przypadku moim, jak i pewnie wielu osob nerwica to choroba przewlekla i tzreba sie z tym pogodzić, a nie wypierać, że to tylko chwilowe zaburzenie emocji.
Miłego weekendu! ; )
Ja jednak się będę upierał przy tym ze to tylko zaburzenie emocji :) co powiesz o dziesiątkach a pewnie o setkach czy nawet tysiącach na całym świecie osób które wyszły z tego zaburzenia?
Oczywiście szanuje Twoje zdanie ale ja osobiście się z nim nie zgadzam ;)
Dobrego weekendu ;)

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 10:26
autor: agnefka28
Nelia pisze:
7 kwietnia 2018, o 09:50
Cześć,
Chciałabym podzielić się z Wami moimi ostatnimi przemyśleniami na temat mojej choroby - tak, nazywam nerwicę chorobą.
Słuchajcie - były czasy, gdy wierzyłam, że "z nerwicy na się wyjść na zawsze i już będę zdrowa". Teraz wiem, że to nie prawda i nie ma to wydzwieku uzalania się nad sobą tylko zwyklego, czystego realizmu i zdawania sobie sprawy z tego, ze jestem po prostu, zwyczajnie w swiecie chora i zawsze bede.
Chodzilam na terapie dwa lata - bardzo fajną, która pomogla mi ogarnac wiele rzeczy.
Medytuję, uprawiam jogę, biegam, ćwiczę i kocham wysiłek fizyczny - celowo zaznaczam to teraz, żeby uprzedzić zdania w stylu "sport i terapia rozwiązują wszystko"
a mimo to cierpie na nerwicę wegetatywną. Moje ciało reaguje nie wspolgrajac z moim umyslem -tzn. ja nie czuje stresu w umysle za to moje cialo mi to pokazuje - mam kolatania serca, silne migreny, bole brzucha, problemy ze snem i szereg wielu innych objawow jednoczesnie nie czujac stresu psychicznego.
W przeciwienstwie do wiekszosci z Was, gdy mam jakis objaw, np. teraz mam straszne kolatania serca, ja wiem, ze to nerwica. Nie doszukuje sie chorob, nie latam po lekarzach, wrecz mam to gdzies bo wiem, ze to jest od nerwicy.
Nie mam atakow paniki i leku wolnoplynacego, nic. Tak jakby mozg byl odlaczony od ciala bo to tylko cialo pokazuje stres.
Objawy nasilily sie przy nowej pracy. I od razu mowie - ta praca nie jest stresujaca. Po prostu przy kazdej rozmowie w pracy czy zbliajacym sie deadlinie dostaje szeregu objaw. I zrozumialabym to, gdyby naprawde ktos tam nade mna stal i sie pastwił albo cokolwiek, ale tak nie jest. Po prostu moja choroba sprawia, ze to co nie jest stresujace odbierane jest jako stres. I nie bede w zwiazku z tym leciala po leki czy na terapie lub zmieniala prace. Bo jesli mialabym zmieniac prace bo czuje tego typu objawy to szczerze mowiac musialabym chyba nie pracowac w ogole co nie jest mozliwe.
Objawy nerwicy mialam juz jako 5 letnie dziecko. Juz wtedy sie dusilam, mialam kolatania serca, derealizacje (pamietam jak stalam przed lustrem i nie wiedzialam kto to jest - mialam jakies 5 lat wlasnie) i mase innych objawow jako dziecko. Tak jakbym sie z tym urodzila. Dlatego mysle, ze w moim przypadku kwestia nerwicy jest biologiczna - wplywa na nia kontrukcja mojego mozgu, biochemia mozgu itp, z ktorymi się urodziłam trochę tak, jak osoba z autyzmem.
Moge rozladowywac swoj stres, co regularnie robie ale nigdy nie pozbede się tej choroby. I nie uzalam sie tu nad soba i nie szukam recepty, po prostu chce zaznaczyc, ze objawy nerwicowe dziela sie na nerwice, ktora mozna wyleczyc bo powstala na skutek jakis wydarzen lub nieprawidlowego myslenia i na taka, ktorej nigdy wyleczyc sie nie da bo jej geneza tkwi w biologi mozgu osoby chorej.
Moglabym teraz pojsc po leki bo troche dosyc mam tego bolu serca i innych objawow ale szczerze mowiac, leki wole zostawic na okresy w moim zyciu takie jak smierc kogos bliskiego lub inne powazne zmiany. Osoba taka jak ja zareaguje na to milion razy bardziej niz przecietny kowalski, wiec na leki przyjdzie jeszcze pora.
i na koniec - bardzo popieram terapie, sport i inne metody, ktore redukuja stres i ucza nas radzenia sobie z nim. Ja sama to robie i na ten moment z wieloma rzeczami radze sobie lepiej niz kilka lat temu. Nie zmienia to jednak faktu, ze w przypadku moim, jak i pewnie wielu osob nerwica to choroba przewlekla i tzreba sie z tym pogodzić, a nie wypierać, że to tylko chwilowe zaburzenie emocji.
Miłego weekendu! ; )
Zgadzam się w dużej mierze z Tobą. Uważam, że są ludzie bardziej i mniej podatni na zaburzenia. Co dla jednego oznacza "koniec świata", dla drugiego jest sytuacją do zaakceptowania. Mimo to patrząc na swoją sytuację uważam, że mój tok myślenia, jest główną przyczyną moich problemów, no i stała potrzeba kontroli rzeczy, których kontrolować się nie da;). Nie będę opisywać dokładnie o co chodzi, bo już nie raz pisałam o swoich lękach i obawach. Zmierzam jednak do tego, że boję się rzeczy i sytuacji, ktorych boi się KAŻDY, tyle, że mnie zatruwa to życie każdego dnia, bo nie mogę przestać o tym myśleć, no i tworze czarne scenariusze, ktore mogą nawet się nie wydarzyć ( jest ich tyle, że nie jestem w stanie ich spamiętać;) ). Mimo to jakoś żyję, raz robię krok do przodu, by później zrobić dwa kroki w tył.

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 10:41
autor: eyeswithoutaface
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale chciałabym zauważyć dwie rzeczy. Po pierwsze, z nerwicą nikt się nie rodzi, ale rzeczywiscie można sie urodzić ze skłonnościami do niej lub do lęku ogólnie (sama jestem osobą mającą objawy od wczesnego dzieciństwa). Nie przekreśla to nadal możliwości wyjścia całkowicie z tej, jak piszesz, "choroby" - mamy na to wiele żywych przykladów na forum. :)
Po drugie, zastanawia mnie trochę, czy nie mylisz zwykłych objawow stresu/nerwów z pelnoprawną nerwicą. To co opisujesz - problemy ze snem, kołatania serca i tak dalej to są normalne fizyczne objawy które towarzyszą ludziom na co dzień, tym bez nerwicy również. To reakcja ciała na napięcie, która nie musi mieć z zaburzeniem nic wspólnego. Może masz po prostu predyspozycje do reagowania w ten sposob? A nawet jesli u Ciebie jest to rzeczywiscie pozostałość po nerwicy, to nie zapominaj że organizm baaaaardzo długo może o tym pamiętać. A Ty sobie świetnie radzisz z tego co widzę i objawy nie robią na Tobie specjalnego wrażenia. Więc tylko tak trzymaj i cierpliwosci!

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 10:53
autor: Nipo
eyeswithoutaface pisze:
7 kwietnia 2018, o 10:41
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale chciałabym zauważyć dwie rzeczy. Po pierwsze, z nerwicą nikt się nie rodzi, ale rzeczywiscie można sie urodzić ze skłonnościami do niej lub do lęku ogólnie (sama jestem osobą mającą objawy od wczesnego dzieciństwa). Nie przekreśla to nadal możliwości wyjścia całkowicie z tej, jak piszesz, "choroby" - mamy na to wiele żywych przykladów na forum. :)
Po drugie, zastanawia mnie trochę, czy nie mylisz zwykłych objawow stresu/nerwów z pelnoprawną nerwicą. To co opisujesz - problemy ze snem, kołatania serca i tak dalej to są normalne fizyczne objawy które towarzyszą ludziom na co dzień, tym bez nerwicy również. To reakcja ciała na napięcie, która nie musi mieć z zaburzeniem nic wspólnego. Może masz po prostu predyspozycje do reagowania w ten sposob? A nawet jesli u Ciebie jest to rzeczywiscie pozostałość po nerwicy, to nie zapominaj że organizm baaaaardzo długo może o tym pamiętać. A Ty sobie świetnie radzisz z tego co widzę i objawy nie robią na Tobie specjalnego wrażenia. Więc tylko tak trzymaj i cierpliwosci!
Zgadzam się w pełni :) jakby nie było możliwości wyjść z nerwicy tk by nie było tylu przykładów na forum osób które z tego wyszły.Traktujac nerwice jako chorobe to robimy sobie sami z muchy słonia co powoduje ze to jest tak coś strasznie ciężkiego i sami nadając ogromna rangę nerwicy utrudniamy sobie z niej wychodzenie.Pozdrawiam.

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 11:00
autor: Furry
Nipo pisze:
7 kwietnia 2018, o 10:53
(...) robimy sobie sami z muchy słonia co powoduje ze to jest tak coś strasznie ciężkiego i sami nadając ogromna rangę nerwicy utrudniamy sobie z niej wychodzenie.Pozdrawiam.
Że tak sobie pozwolę offtopa walnąć... Panie Krzak - masz pan coś do słoni? ;col

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 11:08
autor: Nipo
Furry pisze:
7 kwietnia 2018, o 11:00
Nipo pisze:
7 kwietnia 2018, o 10:53
(...) robimy sobie sami z muchy słonia co powoduje ze to jest tak coś strasznie ciężkiego i sami nadając ogromna rangę nerwicy utrudniamy sobie z niej wychodzenie.Pozdrawiam.
Że tak sobie pozwolę offtopa walnąć... Panie Krzak - masz pan coś do słoni? ;col
Hahahahhaa uwielbiam Cię Olcia :pp

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 11:38
autor: Nelia
eyeswithoutaface pisze:
7 kwietnia 2018, o 10:41
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale chciałabym zauważyć dwie rzeczy. Po pierwsze, z nerwicą nikt się nie rodzi, ale rzeczywiscie można sie urodzić ze skłonnościami do niej lub do lęku ogólnie (sama jestem osobą mającą objawy od wczesnego dzieciństwa). Nie przekreśla to nadal możliwości wyjścia całkowicie z tej, jak piszesz, "choroby" - mamy na to wiele żywych przykladów na forum. :)
Po drugie, zastanawia mnie trochę, czy nie mylisz zwykłych objawow stresu/nerwów z pelnoprawną nerwicą. To co opisujesz - problemy ze snem, kołatania serca i tak dalej to są normalne fizyczne objawy które towarzyszą ludziom na co dzień, tym bez nerwicy również. To reakcja ciała na napięcie, która nie musi mieć z zaburzeniem nic wspólnego. Może masz po prostu predyspozycje do reagowania w ten sposob? A nawet jesli u Ciebie jest to rzeczywiscie pozostałość po nerwicy, to nie zapominaj że organizm baaaaardzo długo może o tym pamiętać. A Ty sobie świetnie radzisz z tego co widzę i objawy nie robią na Tobie specjalnego wrażenia. Więc tylko tak trzymaj i cierpliwosci!
dziękuję za ten komentarz, mysle ze mozesz miec duzo racji :))

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 11:39
autor: dziwny123
Ja uważam, że nerwica jest zaburzeniem emocjonalnym, ale może być w niektórych przypadkach nieuleczalne. Są różne przyczyny nerwic; doświadczenia, złe podejście, biologiczne, organiczne, idiopatyczne.

Ja chyba też mam typ nieuleczalny. Były dwa etapy gwałtownego rozwoju nerwicy. Pierwszy w wieku 6 lat o podłożu prawdopodobnie organicznym. Kilkanaście lat później nastąpił drugi duży etap rozwoju nerwicy, tym razem o podłożu idiopatycznym.

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 11:52
autor: eiviss1204
Witaj :)
Uwazam ze po prostu tak jak wspomniala dziewczyna wyzej Twoj organizm reagujw w ten sposob na rozne sytuacje. Poczawszy od stresu skończywszy na jakiejs drobnej niesubordynacji w postaci zlego jedzenia czy przeciążenia.

Ja mam tak samo (moze nie az z takim nasileniem jak.mialam w nerwicy) czesto w zyciu meczyly mnie somaty. Bylam dosc pod tym wzgledem delikatna i powiem Ci szczerze ze nie uważam ze od dziecka mam nerwice.
Bo nerwica to zla interpretacja tych somatow, analiza która doprowadza do blednego kola i zamartwiania sie ze to moze byc rak trzustki.
Mysle ze moze masz jeszcze pozostalosci po samej nerwicy (a nawet jestem tego pewna) bo ten proces trwa dlugo bardzo dlugo
No i sa osoby, calkiem spory procent, które wyszly z tego ale te osoby zajęły się zyciem realnym i nie widac ich tutaj.
Poza tym widzę ze ty jednak potrzebujesz pocieszenia w tym temacie i nie jest to dla Ciebie takie obojetne co za tym idzie martwi Cie ten stan a w momencie kiedy Cie martwi to te objawy somatyczne nasilają się.
Watpie troszke ze od czasu do czasu nie masz tej analizy - swojego samopoczucia. I tak zyjesz bezstresowo i to masz.
Nawet najmniejsza wątpliwości nadal utrzymuje stan lekowy.

Pozdrawiam serdecznie :)

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 12:02
autor: eiviss1204
Guett pisze:
7 kwietnia 2018, o 11:56
Nelia, masz dużo racji w tym co piszesz.
Każdy jest inny, nie u każdego to tylko zaburzone emocje.
Piszecie "tysiące przykładów ludzi którzy z tego wyszli" a ja napiszę tysiące i więcej przykładów ludzi którzy to mają całe życie, żyjąc normalnie mając swoje stany gdzieś. Czy to dd czy nerwicy. Bo patrzycie tylko tu po forum że komuś się udało. Ale zaraz padną argumenty że tacy ludzie przeciez pewnie nie robią wszystkiego by wyjść z tego, brak akceptacji itp. A to guzik prawda.
Autorka postu żyje normalnie a ma tyle objawów.
I to jest przykład jeden z wielu że to nie zawsze jest problem zaburzonych emocji itp.
Ale ja tak mialam cale życie :) i nie nazwalam tego nerwica nie przerazalo mnie to. Kompletnie nie robilo to na mnie wrazenia. Po prostu jestem osoba somatycznie reagujaca. Ale co jest wazne..jesli nie ma sie nerwicy to te somaty nie przeszkadzaja az tak.
Właściwie nie robia jakiejs roznicy bo ich nasilenie tez jest umiarkowane
Ja jakby w samym tym temacie nie widze problemu. Po prostu tak jest i tyle. I nie nazwalabym akurat tych przypadlosci .Choroba przewlekła bo ja nie czuje sie chora od dziecinstwa :DD a na pewno nie mialam nerwicy a jeslk tak ona wyglada to wazne jest to ze jest pozbawiona analizy wtedy nie meczy tylko przechodzi i tyle :)

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 12:17
autor: dziwny123
Guett pisze:
7 kwietnia 2018, o 11:56
Piszecie "tysiące przykładów ludzi którzy z tego wyszli" a ja napiszę tysiące i więcej przykładów ludzi którzy to mają całe życie, żyjąc normalnie mając swoje stany gdzieś.
A ja napiszę, że kolejne tysiące mają spieprzone życie przez nerwicę.

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 12:19
autor: nocenadnie
Ja bym to o czym tu mówimy nazwał zaburzeniem, w które wchodzą stany nerwicowe, stany depresyjne i stany lękowe taki mechanizm.
To co opisujesz bez senność, czy kołatanie serca. Na to składa się wiele czynników szybsze bicie serca czy jego kołatanie odczujesz przy samej grypie leżąc z gorączka to normalna kolej rzeczy, na bezsenność może złożyc się chwilowy stres, brak seksu budujący napięcie, czy samo zjedzenie jakichś czekolad tuż przed snem.
A sama twoją obecność na tym forum, pokazuje że nie masz zaburzenia jako chorobę, bo dalej szukasz odpowiedzi :). A życzę Ci żebyś ją znalazła. Bo wtedy miało by to nazwe schizofremi czy cokolwiek innego i byś była przekonana, że nic ci nie jest i jest prawda :D wariat nie wie że wariuje :D.
A zaburzenie to nic inaczej jak mechanizm lękowy to samo co odpowiada za reakcje gdy idziesz nocą w parku i widzisz gościa z nożem wtedy w sekundę podejmujesz decyzje, że trzeba spierdzielać! A gdy uciekniesz i adrenalina opuści organizm odczuwasz to samo co w stanie zaburzenia brak siły, bóle mięsni czy somaty tak to działa czy chcesz czy nie chcesz.
Propo tematyki twojego posta to myśl co mówisz, mów co myślisz, nie zawsze mów co myślisz bo ludzie patrza na korzyści.
Pozdrawiam i znajdź swoją odpowiedź a zasadniczo możesz robic salta, skakać jak hugo na lianiach, biegać, skakać pływać bardzo fajnie jak to ktoś robi bo to odciąga myśli męczy człowieka żeby myślał troche inaczej ale reszta to ciężka praca nad sobą i tak naprawde stanięcie przed sobą w cztery oczy, a najciężej się przyznać do tego, że błędne myślenie, cięzki start w życiu i poddanie się w wielu aspektach życia to jest twoja wina bo najłatwiej znaleźć temat zastępczy :D. Eloszka 71

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 12:33
autor: Victor
Przede wszystkim apeluje aby większość z Was nie popadala od razu w panike, po jednym poście, który opisuje własne w zasadzie doświadczenia i zdanie :p
Używajcie swoich głów i swojej wiedzy :p

Od siebie prywatnie dodam, że jako osoba, ktora męczyła się z tymi tematami odkad pamiętam i widziałem swoją przemiane, oraz widzialem przemiany innych ludzi w różnych, wręcz tragicznych sytuacjach i historiach, wiem, iż każdy człowiek ma w sobie moc do zmiany poglądów i postaw.

Mechanizmy lękowe w zaburzeniu lekowym to jedna rzecz, objawy somatyczne z uwagi na np. nieumiejętność przyjmowania porażki, strach przed porażka to rzecz druga :)

Czasem niestety chodzenie na terapie czy basen nie jest wystarczające aby to sie po prostu zmieniło.
Zauważyłem ze często padają argumenty o chodzeniu na terapię, wychodzeniu do ludzi, sporcie jakby samo to ze sie to robi, mialo wszystko zmienić.
A to nie jest tak do końca, to sa tylko slowa klucze i narzędzia.

A pewne zmiany wymagaja często pewnego mentalnego "poddania się" np. zlym przewidywaniom.

Z czasem rośnie na to odporność, szczególnie jeśli wykazujemy na przekór inna postawe niz zazwyczaj. Bo samo z siebie się to nie zmieni.

Ale każdy ma taką możliwość.
Każdy kto ma problem z emocjami, a nie ma stwierdzonych uszkodzeń glowy.

Re: nerwica - choroba przewlekła

: 7 kwietnia 2018, o 13:40
autor: Celine Marie
Neila bardzo dobry post,ja tu jestem osobą odbieraną jako ta pesymistyczna i jęcząca,ponadto za krótko cokolwiek z nerwicą robię ,zresztą moje życie to murowany powód do zaburzeń ale pamiętam siebie z czasów dzieciństwa ,gdzie teoretycznie byłam powiedzmy szczęśliwa ,a już miałam sporo różnych problemów emocjonalnych jak teraz na to patrzę,także faktycznie uważam ,że po prostu rodzimy się z niektórymi chorobami.Tak jak napisałaś,jeden ma autyzm,drugi ma nerwicę i jest to jak najbardziej dla mnie choroba.