pomozcie
: 19 września 2017, o 17:23
Prosze pomozcie mi sie przelamac. Chce wyjsc z tej nerwicy ale nie umiem sie przelamac. Coraz czesciej te zle mysli mi przychodza nawet kilka razy dziennie. Okropnie sie boje slow , mysli i sytuacji (przestalam juz czytać i oglądać tv), nawet juz boje sie pomyśleć o osobach ktorym cos sie przydarzylo, przeraz mnie rozmowa z ludzmi ponieważ nie wiem co powiedzą. Tylko ze na tym sie nie konczy. Przekłada sie to na inne rzeczy. A mianowicie gdy jest ta zla myśl ale to juz naprawde zla lub jakies wypowiedziane słowa czy jakies wydarzenie których sie boje to przekłada się na to ze nie moge nic zrobic np. w domu - choćby prania. A dlaczego? bo boje sie ze te czynnosci powiaze ze sobą jakos dni - jednego dnia gdy byl gorszy dzien i w tym dniu zrobię to pranie i te ciuchy beda mi przypominać tamte leki i znow bede sie bać. Nawet z obiadem jest tak ze wole ugotować na jeden dzien żeby te lęki nie przechodzily na kolejne dni. Dotyczy to wielu czynności i nie chodzi tylko o powiazanie dni ale również innych rzeczy. Jest to bardzo uciążliwe bo tych myśli jest coraz więcej - praktycznie codziennie a ja nie moge nic robic. Chce to zaprzestać ale jest tyle ważnych sytuacji i dni dla mnie ze poprostu sie boje i lek jest silniejszy. Wiem ze to tylko myśli, wiem ze nic mi ani nikomu sie przez to nic nie stanie nigdy, wiem ze to wszystko irracjonalne, wiem ze słów nie tezba sie bać no to tylko słowa, wiem ze żadne wydarzenie obejrzanie nie ma znaczenia na mój życie, wiem ze to tylko myśli a myśli i słowa nie wpływają i nie mogą wplynac na moje życie. Ja to wszystko wiem tylko ze cóż z tego jak i tak się boje i boje się przełamać te wszystkoe obawy. To nie chodzi o obawy tu i teraz tylko o obawy dotyczące przyszlosci wiec nie mam jak sprawdzić jak np. gdy ktos boi sie ze moze wyskoczyć przez okno i podchodź do okna w celu sprawdzenia. Nie wiem juz sama jak mam sie przełamać - chce pozbyć sie tej nerwicy. Tylko ze cholernie sie boje- boje sie o siebie i o moja cala rodzine. Wiem ze na tym to wszystko polega ze chochliki szukają najslabszych punktów i tam atakują.W teori to takie proste ale w praktyce to juz cholernie ciężko. Robie duzo innych dziwnych rzeczy ale juz nawet nie chce o nich opisywać. Mąż niestety wscieka sie i sam juz popadl w jakas chorobę psychiczna - jest bardzo wybuchowy jak widzi te moje akcje i mam wrażenie ze juz nie kontroluje sie i robi mi na przekor. Niestety nie rozumie mnie bo to jak kazdy ktory nie ma nerwicy ale gdy np. prosze go badz dla mnie mily, nie krzycz na mnie bo wtedy jeszcze bardziej sie wkurzam i mam więcej leków a on nie dosc ze nie słucha tych moich próśb, wyzywa mnie, szarpie to jeszcze jest bardzo wredny i podly. Wiem ze jest mu ciężko ale niestety takie jego zachowanie nie pomagaja mi. Chce się skupic na odburzaniu a nie dosc ze sie boje to jeszcze mąż doklada swoje. Nie mowie ze jest zlym czlowiekiem bo jest dobrym i w czasie moich ataków paniki widzę ze stara sie mi pomoc. Tylko ze niestety nie slucha i nie bylo by wielu ataków paniki gdyby nie jego wredota i robienie mi na złość. Wiem ze jemu cizko zapanowac juz nad sobą i go rozumiem. Pomóżcie prosze co i jak mam wreszcie zrobic zeby zrozumiec -( to co tak naprawde wiem) ze to tylko moje myśli i wyobrazenia- nic nie znaczace i krzywdy nigdy nikomu naprawde nie wyrządza, nic złego sie nie stanie nigdy i moge robic wszystko co chce bez znaczenia na nic. Przeciez zadna mysl sie nie moze stać tylko dlatego ze sobie o tym pomyślałam, ktos cos powiedzial czy cos zobaczyłam czy usłyszałam czy sobie wyobraziłam. Chce przestac doszukiwać sie drugiego dna pomóżcie prosze bo jestem tym juz cholernie zmęczona. Chce wreszcie zyc jak dawniej, chce byc szczesliwa nie patrzą na myśli i leki, chce przestać sie martwic. Odpiszcie i zasugerujcie moze mi jak mam się przełamać i co zrobic żeby wreszcie to zrobić. Chce znow patrzeć i funkcjonować normalnie i zyc z uśmiechem na twarzy.