Victor pisze: ↑20 lipca 2017, o 19:18
To trochę jak z płaczem, jest płacz oczyszczający, wyrzucający emocje ale też taki, który nic nie oczyszcza bo jest powtarzany za często.
uff w końcu ktoś to napisał, wiedziałem, że od początku miałem balans xD ale później poszedłem na psychodynamiczna wystarczyło pare sesji, aby zgłupieć, choc na poczatku pomagało. Zostało mi wmówione, że ciągle blokuje emocje to tamto, taki nurt, i wpadłem na prawdę w stany depresyjne i zgłupiałem.
Uff dzięki Vic, tak coś co normalnie jest normalne, w zaburzeniu wydaje sie skomplikowane xD
Aż ze mnie napięcie spłyneło xD Bo miałem mind fuck ! to jak unikać, czy dawać do końca ! Zawzse jest taki moment, że czuje sie oł rajt, enough, wystarczy, teraz robie to i tamto
Jeszcze tylko musze ogarnąć akceptacje, bo też zgłupiałem. moj problem jest taki, ze chcialem robić wszystko dobrze, ale muszę to ułożyć, bo zgłupiałem.
Teoretycznie ciągle mi się wydaje, że mam akceptacje, nie mam wątpliwośći to zaburzenie lękowe, czyli akceptuje to że chwilowo jest gorzej, ale ciesze sie z tego co mam prawda ? i staram się iść z uśmiechem do przodu xD ?
Miałem moment w akceptacji, gdzie zacząłęm tak akceptować, że utożsamiłem się z tym stanem xD Tu jest cięki balans. w8 tylko jak robisz coś i zajmujesz się czymś i poziom lęku spada to dobrze, bo odzwyczajasz swój mózg od tych ustawień dajes inne standardowe, zmieniasz hormony.
Chodzi o sytuacje, gdy ktoś tak się boi lęku, że byłby przerażony gdy wystąpi tak ?
Sorry za idiotyczny post, ale ja na prawdę się w tym gubię, tak wypierałem emocje, szczególnie pozytywne, od tego zaburzenie. Tak, zrobiłem nawyk i tak teraz potrafie przesadzić w drugą stronę chyba, to jest mój konik.
Już miałem mindfuck, przechodząc przez ulice 'rozglądasz się, bo boisz się, że potrąci Cie samochód?' czy to już lęk... wa jego mać perfekcjonizm, czy coś ruminacja.
Chodzi o tą cienką czerwoną linie, nie da się tego opisać, ale względnie, żeby wiadomo było o co chodzi, dla pogubionych w tym ludzi.
schanis22 pisze: ↑20 lipca 2017, o 19:30
Przecież jeśli na objawy nie zwraca się uwagi to one szbciej mijają - takie jest moje zdanie , a wieczne rozmawianie o objawach kompletnie nic nie daje , a już na pewno nie pozwala wrócić do normalnego życia .
Dlatego nie cierpie pytania "jak się czujesz?' i jak mówie, że ogarniam itp. a ktoś docieka docieka, ale jakoś niemrawo wyglądasz to czasami wrrr trafia szlag człowieka. Czytałem świetny poradnik dot. nerwicy etc. i było polecenie dla partnerów nerwicowców 'nigdy nie ptyaj jak się czuje'
