Związek ze starszym facetem. Czuję bezradność.
: 6 listopada 2016, o 12:43
Witam. Jestem w rozsypce i potrzebuję jednak opinii osób bardziej doświadczonych i świadomych ode mnie. Wiem ,że tu będę zrozumiana a nie oceniana. Od 4 lat pracuję a od pół roku spotykam się z mężczyzną starszym o 19 lat. On zaczął się do mnie bardziej zbliżać w momencie kiedy postanowił rozwieść się z żoną ale ja o tym nie wiedziałam. Od niedawna wiem ,że sprawa jest w toku i mam ochotę uciec z tej relacji. Od tygodnia nic innego nie robię tylko godzinami czytam na internecie opinie ludzi o takich związkach. To ,że 50 latek to staruch a im dalej tym będzie gorzej. Że ja będę super 50 stką a on będzie miał prawie 70 lat. Że na pewno szukam tatusia i powinnam go zostawić bo gdzieś za rogiem czeka na mnie ten jedyny a jego tylko lubię. Że gdybym go kochała to wiek by mi nie przeszkadzał itp. Im dłużej o tym myślę ,tym częściej myślę o starości, przemijaniu. On jest w trakcie rozwodu i robi wszystko żeby go sfinalizować ale słyszę opinie ,że tak jest w później okaże się ,że wróci do żony.
A ja już nie wiem ,czym jest miłość bo oczywiście inaczej sobie moje życie wyobrażałam.
Może opiszę naszą relacje i jego tak racjonalnie. Fakt ma on prawie 50 lat ale i ja nie mam 20stu. Zawsze mi się podobał tym bardziej ,że nie wygląda na swoje lata. Jest szczuplutki i ma bardzo chłopięcą urodę. Ludzie dają mu około 40stu lat. Pomieszkiwaliśmy już ze sobą i był to najlepszy czas. Kiedy jestem z nim to nie mam wątpliwości ,że z tym człowiekiem chce być i jesteśmy tu i teraz. Mamy wspólne pasje, poglądy, pracę. Połączyła nas miłość do gór i wielogodzinne rozmowy. Nikt nigdy tak mnie poważnie traktował, nie śmieje się z moich przypadłości, troszczy się o mnie. Mnie zawsze do niego ciągnęło. Nie mogłam doczekać się kiedy go zobaczę. Tęskniłam za nim. Nigdy się ze sobą nie nudzimy.
Rodziców mam normalnych. Sama byłam późnym dzieckiem i 50 latka nie traktuje jak ojca a tym bardziej potencjalnego dziadka. Ciągle słyszę w głowie- on jest starym dziadkiem a ja patrzę na niego i tego nie widzę !
Niestety od dziecka choruję na nerwicę, prawdopodobnie mam depresję i to nie jest moja diagnoza. Od jakiegoś czasu siedzę i ryczę, chce uciec z tego wszystkiego i szukać mojego księcia z bajki z którym się zestarzeję, który nie będzie za kilkanaście lat pomarszczonym emerytem. Boję się mieć dzieci bo nie wiem ,czy je pokocham. Zazdroszczę jego córce ,że ma młodego fajnego chłopaka i w ogóle zazdroszczę jej młodości. Od lat mam takie przeświadczenie ,że moim dzieciom też będę zazdrościć,że będę złą matką. Często jak jestem zestresowana to mam silne bóle głowy i takie wrażenie jakby mnie nie było. Tak jakby mi się w głowie kręciło. Nie potrafię się cieszyć tym co mam bo wydaje mi się ,że inni mają lepiej. Ostatnio zaniedbuję siebie i pracę.
Boję się ,że jeśli podejmę teraz decyzję o rozstaniu to skrzywdzę siebie. Nie ma we mnie żadnych uczuć choć On mówi ,że od jakiegoś czasu całuję się z miłością. A może ja go nie kocham i stad ten stres ? Mam chaos w głowie.
A ja już nie wiem ,czym jest miłość bo oczywiście inaczej sobie moje życie wyobrażałam.
Może opiszę naszą relacje i jego tak racjonalnie. Fakt ma on prawie 50 lat ale i ja nie mam 20stu. Zawsze mi się podobał tym bardziej ,że nie wygląda na swoje lata. Jest szczuplutki i ma bardzo chłopięcą urodę. Ludzie dają mu około 40stu lat. Pomieszkiwaliśmy już ze sobą i był to najlepszy czas. Kiedy jestem z nim to nie mam wątpliwości ,że z tym człowiekiem chce być i jesteśmy tu i teraz. Mamy wspólne pasje, poglądy, pracę. Połączyła nas miłość do gór i wielogodzinne rozmowy. Nikt nigdy tak mnie poważnie traktował, nie śmieje się z moich przypadłości, troszczy się o mnie. Mnie zawsze do niego ciągnęło. Nie mogłam doczekać się kiedy go zobaczę. Tęskniłam za nim. Nigdy się ze sobą nie nudzimy.
Rodziców mam normalnych. Sama byłam późnym dzieckiem i 50 latka nie traktuje jak ojca a tym bardziej potencjalnego dziadka. Ciągle słyszę w głowie- on jest starym dziadkiem a ja patrzę na niego i tego nie widzę !
Niestety od dziecka choruję na nerwicę, prawdopodobnie mam depresję i to nie jest moja diagnoza. Od jakiegoś czasu siedzę i ryczę, chce uciec z tego wszystkiego i szukać mojego księcia z bajki z którym się zestarzeję, który nie będzie za kilkanaście lat pomarszczonym emerytem. Boję się mieć dzieci bo nie wiem ,czy je pokocham. Zazdroszczę jego córce ,że ma młodego fajnego chłopaka i w ogóle zazdroszczę jej młodości. Od lat mam takie przeświadczenie ,że moim dzieciom też będę zazdrościć,że będę złą matką. Często jak jestem zestresowana to mam silne bóle głowy i takie wrażenie jakby mnie nie było. Tak jakby mi się w głowie kręciło. Nie potrafię się cieszyć tym co mam bo wydaje mi się ,że inni mają lepiej. Ostatnio zaniedbuję siebie i pracę.
Boję się ,że jeśli podejmę teraz decyzję o rozstaniu to skrzywdzę siebie. Nie ma we mnie żadnych uczuć choć On mówi ,że od jakiegoś czasu całuję się z miłością. A może ja go nie kocham i stad ten stres ? Mam chaos w głowie.