Witaj Ankoku Butoh,
Poczytałam coś na temat Twojego intrygującego nicku. Taniec Ankoku Butoh to taniec ciemności, w których chodzi o odnalezienie siebie, wpływ na relację ze światem, to silny przekaz emocji. Wydaje mi się, że od 9 lat właśnie tego Ci brak- siebie samej. Jak sama piszesz brak Ci poczucia własnej wartości, poziom Twojej samooceny leży i kwiczy. Więc teraz pomyśl- skoro sama czujesz się źle w swojej skórze, cierpisz przez własny umysł, który podsuwa Ci jedynie skrajne negatywne obrazy, jak w tej sytuacji mogłabyś wyjść do ludzi? Mówią, że żeby kogoś poznać/polubić/pokochać, trzeba najpierw odnieść to do siebie. To siebie sama najpierw musisz poznać i polubić, by potem szukać kogoś, z kim będziesz mogła się tym podzielić. Kiedyś pewien bardzo mądry i wrażliwy facet powiedział mi, że depresja to "kraina cienia". Cień ten okrywa jedynie nas, podczas gdy inni wygrzewają się na słońcu. W depresji stajemy się egoistami, widzimy tylko siebie, własny żal, smutek, czujemy jedynie nasz ból. I tak naprawdę nie dostrzegamy nikogo wokół. Liczymy się tylko my. Z jednej strony ciąży nam samotność, brak towarzystwa, a z drugiej... przesypiamy całe dnie, nie sięgamy po telefon żeby do kogoś zadzwonić, nie napiszemy maila... Często wydaje się nam, że nasz stan nikogo nie obchodzi, że ten czy ów nas wyśmieje, że nie zgodzi się wkroczyć do tej "krainy cienia" w której jesteśmy. Dlatego nie próbujemy w ogóle, lub wycofujemy się po kilku nieudanych próbach.
Samotność boli. Nie tylko nas, zaburzeniowców, ale każdego, kto nie ma wokół siebie nikogo, z kim mógłby chociażby szczerze porozmawiać, dotknąć. W depresji pojawia się błędne koło- nie mam nikogo, bo jestem chora na depresję, jestem chora, bo nie mam nikogo. Kluczem byłoby wyjście z "krainy cienia", ale sama wiesz jakie to trudne. Może na początek staraj się żyć, funkcjonować efektywnie pomimo depresji? Wiem jak to jest nie móc zwlec się z łóżka, a kiedy już się wstanie, człowiek marzy jedynie o ponownym zaśnięciu. Ale trzeba to przerwać! Nie jakąś wielką rewoltą, nie przewrotem. Raczej pomalutku, małymi kroczkami. Obierać sobie zupełnie osiągalne cele, a z czasem podnosić poprzeczkę. Spróbuj co wieczór wybrać sobie jedno zadanie które postarasz się zrealizować w ciągu dnia. Nieważne czy będzie to wyjście do sklepu, wejście na czat, ugotowanie obiadu, wyjście z psem/kotem/świnką morska na spacer. Cokolwiek, co odwróci Twoją uwagę. Nastaw swój budzik o godzinę wcześniej i staraj się wstać właśnie o tej porze, łóżko to wróg w walce z depresją

A kiedy poczujesz choć jeden maleńki przebłysk radości/nadziei/pewności siebie zrób coś, żeby nawiązać z kimś kontakt. Z rodzicami, szkolnymi znajomymi, czy całkiem obcymi ludźmi, choć przez internet. Szukaj kogoś, kto chciałby Cię wysłuchać, nie zrażaj się niepowodzeniami. I pamiętaj że setki ludzi zmagają się z takimi samymi problemami jak Twoje, tysiące ludzi jest samotnych i tylko czekają aż ktoś zwróci na nich uwagę. Tylko że to się nie stanie, o ile sami nie będą działać. Siedź w kacie a znajdą cię, nie sprawdza się zupełnie. Ani w karierze ani w sferze osobistej. Tylko akcja wywołuje reakcję.
Co jeszcze- dobrym pomysłem dla Ciebie byłaby terapia grupowa, jeśli jeszcze nie brałaś udziału, to zachęcam do tego sposobu walki z depresją. No i powodzenia, pamiętaj że nie jesteś sama.
